34. Wspomnienia (2)

1.8K 131 15
                                    

Dzisiaj krótko, trochę słodko i niezbyt kanonicznie... 

Wspaniałego weekendu! 😘

***

Severus wracał właśnie z kolejnych szkoleń na Mistrza Eliksirów. Stwierdzenie, że był zmęczony to kompletna kpina. On padał na twarz. Wlókł za sobą nogi, zmierzając powoli do jedynego drewnianego domku na obrzeżach Paryża. Gdy zamknął za sobą furtkę i podniósł oczy, serce zabiło mu mocniej – poczuł, że jest w domu i mógłby zostać tu na zawsze. Omena siedziała na drewnianej werandzie i sączyła powoli wino. Zachodzące słońce przyjemnie oświetlało jej twarz. Ujrzała Severusa i posłała mu czuły, ciepły uśmiech, który był zarezerwowany tylko dla niego i dla nikogo innego. Snape w trzech krokach znalazł się przy niej i wziął w swoje ramiona.

"Jest tak delikatna i krucha... "- Przemknęło mu przez myśl. Pocałował ją, przekazując tym samym wszystkie uczucia, które właśnie do niej żywił. I ona nie pozostała mu dłużna. Smakowała słodkim winem, które przed momentem sączyła, i białą czekoladą. Gdy oderwał się od niej, roześmiała się perliście. Pstryknęła w palce, a na stole pojawiła się kolacja i kolejna butelka alkoholu.

Po posiłku miejsca talerzy zajęły świece, a dwa osobne fotele zostały zamienione w jeden wspólny. Omena i Severus, co tydzień uciekali od wszelkich problemów magicznego świata. Tutaj żyli jak zwykli ludzie – z dala od wojny, wciąż niezadowolonego pana i wszystkich oskarżeń rzucanych pod ich adresem. On uczył się na Mistrza Eliksirów, a ona zajmowała się małym domkiem, który odziedziczyła po swojej matce, a o którym nikt nie pamiętał. Każdą możliwą chwilę spędzali razem, ciesząc się własnym towarzystwem i bliskością drugiej osoby.

-Moja matka byłaby zachwycona, gdyby żyła. – Powiedział Snape, gładząc delikatnie ramię leżącej obok kobiety. – Ale pewnie nie chciałaby mnie znać... - Dodał ciszej.

-Twoja matka na pewno jest dumna, że ma tak mądrego syna. – Omena ścisnęła jego dłoń. – I na pewno nigdy by się ciebie nie wyrzekła. Pomyśl, jak bardzo cię kochała... a jeśli się kogoś kocha naprawdę, to nie przestaje się tego czuć nawet wtedy, gdy ta druga osoba robi największe głupoty na tym świecie.

-Tęsknię za nią...

-Wiem. Ona za tobą pewnie też, ale zrób wszystko, by była z ciebie dumna, kiedy spotkacie się na tamtym świecie.

Severus nie odpowiedział. Przyciągnął Omenę bliżej i zanurzył nos w jej włosach. Jej zapach uspokajał go. Tylko ona potrafiła wydobyć z niego tak głęboko schowane uczucia i tylko przy niej nie bał się o nich mówić. Czasem przerażało go to, jak bardzo potrafił być miękki w jej towarzystwie, ale przynajmniej wtedy mógł zrzucić maskę wszechwiedzącego dupka, którą zakładał na co dzień przy wszystkich ludziach tego świata.

Na początku wykorzystywał jej uczucia dla własnego pożytku, ale z czasem coś w nim drgnęło... coś się zmieniło... teraz nie patrzył na nią w ten sam sposób, co kiedyś. Omena Riddle stała się dla niego kimś niezwykle ważnym, a nawet najważniejszy, a nie tylko kartą przetargową do sławy i chwały. Żałował jedynie, że poznał ją w takich okolicznościach...

-Wiesz... nie myślałem, że to wszystko się tak potoczy...

-Nikt z nas nie spodziewa się, jak zaskakująca może być przyszłość. – Odpowiedziała – Czy to, co teraz do mnie czujesz jest szczere? – Spojrzała mu głęboko w oczy.

Severus nie spodziewał się jej pytania, a widząc jej rozedrgane kąciki ust, stwierdził, że musi mieć niezwykle kretyńską minę. W odpowiedzi na pytanie, przyciągnął Dziedziczkę bliżej i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.

Oderwali się od siebie dopiero po kilku minutach – oboje byli dziko zarumienieni i mieli zmierzwione włosy. Severus, by zamaskować odcień policzków, pochylił się nad stolikiem, by nalać im wino.

-Severusie... - Do jego uszu dotarł cichy głos kobiety obok. – Ja wiedziałam o twoich zamiarach od początku. – Były Ślizgon omal nie strącił kilku świec, słysząc te słowa. – Dlatego cię zapytałam...

-Skąd... - Zdołał wykrztusić.

-Potrafię czytać w myślach. – Widząc jego zszokowane spojrzenie, postanowiła powiedzieć mu prawdę. – To dar, który odziedziczyłam po mojej matce. Bardzo rzadki. Prawie w ogóle nie występujący... uczę się go kontrolować, więc nie możesz być na mnie zły, że podsłuchałam kilka twoich myśli.

Nie był zły... on był zażenowany. Czuł się po prostu głupio – jak szczeniak, którego ktoś przyłapał na kradzieży jabłka z cudzego sadu. Nie potrafił jej spojrzeć w oczy... już mordowanie wydawało się w tej chwili dla niego prostsze.

-Nie martw się... - Zagadnęła cicho. – Nie jestem zła. Na twoim miejscu postąpiłabym tak samo. – Podniosła się z miejsca i ruszyła do wnętrza domu. – Nie siedź za długo. Musisz się wyspać.

Severusa od początku zaskakiwał jej spokój i łagodność. Widać i ona czuła się przy nim całkowicie swobodnie, bo tak potrafiła zachowywać się jedynie wtedy, gdy byli sami. Wówczas nawet na niego nie krzyczała ani nie popadała w histerię. Podziwiał ją... znając całą prawdę dała mu szansę – umiała być cierpliwą, nie skreśliła go jak wszyscy inni...

Chyba właśnie za ten spokój, cierpliwość i najpiękniejszy na świecie uśmiech pokochał ją tak mocno... 

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz