84. Ochrona czystej krwi

1.8K 120 8
                                    

Cisza i pusta stały się największym wrogiem, który zakradał się niebezpiecznie w zakamarki nie tylko każdej części lochów, ale też w serca i dusze ich mieszkańców. Omena nie mogąc znieść tego dłużej, niemal wybiegła z pogrążonego w lodzie desperacji salonu, zostawiając Severusa samego. Chciałaby znaleźć się w Norze... pozwolić, by Molly zaparzyła jej jakichś ziółek i próbowała wcisnąć wszystkie potrawy, jakie miała w domu. Zamiast tego wpadła do swojego gabinetu. Przesunęła fotel pod okno, z którego mogła oglądać świat kładący się do snu. Nie wiedziała kiedy kubek różanej herbaty znalazł się w jej dłoni. Sączyła powoli cierpki napar, starając się nie krzyczeć z bezradności, która ją ogarniała. Milczenie doprowadzało ją do szału lecz cóż innego miała robić? Ledwo otworzyła usta i już kłóciła się ze Snape'em. Rozumiała, że i on nie radził sobie z emocjami tuż przed bitwą, ale chciałaby przed tym wydarzeniem zaznać odrobinę normalności.

-Wyglądasz okropnie... - stwierdził beznamiętnie Salazar, siadając w swoim namalowanym fotelu, gdy pojawił się znikąd. – Dobrze się czujesz?

-Przeszłość mnie pali... a przyszłość boli...

-Sentymentalna idiotka... – mruknął. – Słuchaj, chyba musimy porozmawiać. – otaksował ją spojrzeniem od góry do dołu kilka razy. – Chciałabyś mi coś powiedzieć?

-Przecież wszystko wiesz... - odparła, nim zatopiła usta w różanym smaku. – Nie każ mi tego mówić na głos ani się tłumaczyć. Po prostu zrozum.

-Rozumiem... - posłał jej ciepły uśmiech. – Chciałbym cię teraz przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

-I kto tu jest sentymentalnym idiotą? Dziadku... - pokręci głową, a jakiś lekki uśmiech wypłynął na jej twarz. – Dziękuję ci. – po olejnym policzku Salazara spłynęła gruba łza. Coś, co Omena widziała pierwszy raz odkąd go poznała. – Ślizgoni nie płaczą!

-Nie wiem o czym mówisz! – niestety nie udało mu się zamaskować mokrego głosu swoja zwykłą zrzędliwością.

-Chociaż przyznaj, że jestem lepszym uczniem niż mój ojciec!

-Nigdy nie pomyślałbym, że ktoś godny mojego dziedzictwa narodzi się kiedykolwiek, ale wtedy spotkałem ciebie i wiedziałem, że tylko ty będziesz w stanie pojąć moje szlachetne nauki i przekazać je innym.

-Uważaj, bo się zarumienię...

-Narzuciłaś te czary, o których ci mówiłem? – zmienił szybko temat. W odpowiedzi skinęła głową, słuchając go uważnie. – To dobrze. Posłuchaj... jak sprowadziliśmy się do Hogwartu, zacząłem znikać. Pewnie wydawało ci się, że plotkuję ze wszystkich i o wszystkim...

-Przecież to twoja ulubiona rozrywka.

-No tak... - odparł po dłuższej chwili. – Wiesz, Gruba Dama wie wszystko. To naprawdę fascynujące, poznać ludzi z innej strony. Tej takiej wiesz... no...

-Tej fałszywej? – podsunęła mu.

-W każdej plotce jest ziarno prawdy. – odparł mędrkowatym tonem. – My tu gadu, gadu, a....

-Przesuń się!

Omenie stanęło serce, gdy usłyszała ten zimny głos. Po chwili oglądała kościstą postać z wykrzywioną twarzą. Czarnowłosa kobieta stanęła w ramach Salazara i otaksowała panią Snape spojrzeniem od góry do dołu. Na koniec skrzywiła się w ten sam sposób, co jej syn. Chcąc nie chcąc, Omena nie pozostała jej dłużna i w żaden sposób nie miała zamiaru okazywać zadowolenia z wizyty teściowej.

-Severus ma komnaty w lochach. Tam go proszę szukać. – odparła z chłodną wyższością.

-Wyglądasz jeszcze gorzej niż ostatnio. – skwitowała Eileen. – Co on w tobie widzi?

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz