Cześć!
Dzisiaj trochę filozofii Salazara po mojemu! Proszę się nie buntować - w końcu to ff i czasem muszę nagiąć jakieś zasady.
Tymczasem zapraszam do czytanka!
Buziaki😘
***
Zaklęcia latały niemal po całej klasie OPCM i z każdą chwilą przybierały na sile. Gdy Harry oberwał jakąś paskudną klątwą po raz kolejny, pomyślał, że Omena dostała za zadanie wykończyć go zanim zrobi to Voldemort. Ostatnie, co zobaczył to wściekle czerwone tęczówki nad sobą, a potem zapadła ciemność. Gdy odzyskał świadomość, dotarło do niego, że leży w kącie klasy, a obok niego jest Ron. Hermiona właśnie rzucała zaklęcie tarczy, ale pod siłą uderzenia jej przeciwniczki ta rozpadła się zaledwie w kilkanaście sekund. W końcu i panna Granger padła rażona jakąś klątwą. Omena uleczyła i ją, a później spojrzała w kąt sali.
Harry'emu przemknęło przez myśl, że wygląda naprawdę przerażająco – miała nieziemsko bladą twarz, niegdyś stalowe oczy przypominały teraz dwa rubiny, z których zionęła chęć mordu. Zwykle ułożone perfekcyjnie włosy powypadały z koka. Pierś unosiła się szybko i ciężko, a krwiste usta układały się w szaleńczym uśmiechu. Gdy podeszła do nich, Harry miał ochotę uciekać, Ron chyba zresztą tak samo, bo naparł mocniej na ścianę, jakby chcąc zrobić w niej dziurę i zmykać, gdzie pieprz rośnie.
-Nie jest źle... - jej głos był ochrypły i nieprzyjemny. Harry ścisnął mocniej różdżkę, gotów do obrony, ale i to nie umknęło jej uwadze, bo powiedziała – Potter, zostaw ten śmieszny patyk! Zmiotę cię jednym zaklęciem, jeśli będę chciała.
-Gdzieś ty się tego nauczyła?! – padło z przeciwnego kąta klasy, gdzie leżała Hermiona. – To jest magia na takim poziomie... chyba nawet Dumbledore nie jest od ciebie lepszy.
-Jedno trzeba przyznać Voldemortowi – powiedziała Omena, siadając na biurku – zawsze dbał o moje magiczne wykształcenie i kompetencje. Uczył mnie pojedynków jeszcze przed siódmym rokiem życia. Ale jeszcze więcej nauczył mnie Salazar...
-Uważaj, bo się wzruszę! – usłyszeli zgrzytnięcie na jednym z obrazów.
-Ty znowu musisz podsłuchiwać?!
-Słuchaj no... - ale Salazar zamilknął w połowie zdania. Jego uwagę przykuło jedno z trzech Gryfonów. – Czy to jest szlama?
-DZIADKU!!!!!!!!
-Tak, wiem! – krzyknął od razu. – Nie mówi się szlama!!! Em... dziewczynko??? – zwrócił się do Hermiony. – Czy mogłabyś podejść bliżej?
-Hermiona, nie podchodź!
Ron chciał ją zasłonić swoim ciałem, ale ona jedynie parsknęła i stanęła przed obrazem, witając się uprzejmie ze Slytherinem. Ten patrzył na nią długo i nic nie mówił. Przyglądał się badawczo niemal od stóp do głów kilka razy, aż w końcu cwaniacki uśmiech wystąpił na jego twarz.
-No powiem ci, że wygląda jak normalny czarodziej!!!
Omena skryła twarz w dłoniach, Ron z Harrym rzucili się w stronę Hermiony, a dziewczyna jedynie stała i śmiała się cicho, co najwidoczniej Salazarowi bardzo przypadło do gustu.
-Ja naprawdę powinnam cię spalić! – żachnęła się pani Snape.
-Już tak nie dramatyzuj. A ty jesteś całkiem w porządku! – zwrócił się ponownie do Hermiony. – Wybacz moje zachowanie, ale musiałem ci się przyjrzeć. Tak samo nie wiem, o co moja wnuczka robi tyle hałasu, gdy mówię szlama. Przecież to kiedyś było normalne określenie...
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OC
FanfictionCórka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie nią targają? Czy miłość, której tak nienawidzi jej Ojciec, pomoże jej przeżyć ten trudny czas? Co z...