66. Zabójcza moc

2.2K 122 25
                                    

Czy można przyzwyczaić się do bólu? Jedni odpowiedzą: Tak, no jasne!, drudzy popatrzą na ciebie i zapytają: Wszystko z tobą w porządku? Nigdy nie dostaniesz jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie... Na kolejne, które brzmi: Czy można nie bać się bólu? Też nigdy nie uzyskasz jednoznacznej odpowiedzi. To wszystko, co otacza człowieka jest kwestią jego wyboru i podejścia. Tylko od ciebie zależy wszystko, co spotka cię w życiu – musisz o tym pamiętać! Nawet, gdy wpakujesz się w okropne bagno, które będzie wciągało cię na dno, pamiętaj, że możesz z niego wyjść o własnych siłach, gdy tylko dostrzeżesz błysk nadziei na wydostanie się z morderczego wnętrza, które cię pochłania – musisz tylko się go uchwycić jak najmocniej i przeć wciąż do przodu, do góry...

Wiele osób zapomina, że Śmierciożercy to też ludzie... W pogoni za sławą, akceptacją i potęgą zgubili się we własnym człowieczeństwie. Warto zadać sobie pytanie: Dlaczego tak się stało? I oto pojawiają się rozmaite powody, o których każdy wie, a o których nie warto tu mówić. Warto jednak zwrócić uwagę na jeden istotny fakt – Śmierciożercy bali się bólu, który zadawał im ich Pan... ale jeszcze bardziej bali się bólu, który mógł ich spotkać ze strony córki Lorda Voldemorta... Dokładnie tak, jak w tej chwili... 

-BŁAGAM!!! AAAA! PROOOSZĘ!!! TO BOLI!!! – naśladowała w najlepsze krzyki mężczyzny wijącego się na ziemi. – Jesteś monotonny, wiesz?! – Omena ponownie uniosła różdżkę, co już wywołało okrzyk rozpaczy. – Wiem! – błysk szaleństwa pojawił się w jej oku. – Zaśpiewaj mi piosenkę! – śmiech rozszedł się echem po zimnym pomieszczeniu.

-Pani... - wychrypiał dygoczący Śmierciożerca. – Pani, błagam...

-To też jest nudne, Augustusie! Ale dobrze, znaj łaskę pani... - uśmiechnęła się przepięknie, a w jego oczach zakwitła nadzieja na koniec tortur. – Ja również będę monotonna i uraczę cię kolejnym Crucio!

I jak na zawołanie promień Zaklęcia Niewybaczalnego uderzył w Rookwooda wgniatając go w ziemię aż pękło pod nim kilka kafelków na posadzce. Ryk bólu rozniósł się nie tylko po całym Malfoy Manor, ale zapewne też po okolicy. Po kilku minutach Omena znowu odpuściła, dając mu czas na zaczerpnięcie powietrza. Odwróciła się do swojego ojca i zapytała:

-A tak w ogóle, to dlaczego go torturuję?

-Ach, tak... - wysyczał Lord ze swojego tronu. – Augustus nadal nie znalazł żadnej przepowiedni o Dumbledorze...

-Tam nic nie ma... - wyszeptało dygoczące ciało z podłogi. – Naprawdę nic...

-Kontynuujmy. – powiedział Lord rozsiadając się wygodniej.

Kolejne wrzaski bólu trwały przez minuty, które wydawały się wiecznością. Severus szczerze współczuł staremu Rookwoodowi. Jeden jedyny raz trafił pod różdżkę Omeny i nie chciałby tego za nic powtórzyć. Tylko głupiec pchałby się pod jej promień Cruciatusa. Nawet klątwy Czarnego Pana były rzadko tak bolesne jak jej. Co najciekawsze, potrafiła człowieka torturować mocno, boleśnie, ale w taki sposób, że nie utracił zmysłów. W tym, co wyrabiała, kryła się swego rodzaju finezja i kunszt, którego brakowało niemal wszystkim Śmierciożercom, a zwłaszcza Bellatrix. Severus odnosił wrażenie, że jego żona na swój sposób wyważa magię, którą raczy innych – zarówno tę białą jak i czarną... ta precyzja była niemal idealna.

-To, co Augustusie? – jej znudzony ton wyrwał go z zamyślenia. – Postarasz się bardziej?

-T-t-t-t-t-t-t-t-t... tak, Pani.

Niemal martwy Rookwood podczołgał się pod stopy pani Riddle-Snape i ucałował skrawek jej peleryny nim zemdlał. Na twarzy kobiety odmalowało się widoczne zgorszenie, ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Skinęła ojcu i wróciła na swojego miejsce, jak gdyby nigdy nic. Siedziała po przeciwnej stronie Severusa, ale Mistrz Eliksirów mógłby dać sobie odciąć rękę, że kobieta wstrzymała całe powietrze, zajmując krzesło po prawej ręce Voldemorta.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz