don't leave me

815 49 3
                                    

ooo

- Jak egzaminy? - HaRam wsiadła do auta trzaskając drzwiami. Usiadła z założonymi rękoma. Jej mina wskazywała na to ,że nie za dobrze jej poszło.

- HaRam? - spojrzałem na nią. Strasznie zeszczuplała.

- Zawaliłam. - syknęła.

- Na pewno nie. - uśmiechnąłem się i chwyciłem jej dłoń. - Jesteś świetna, dużo się uczyłaś. - zabrała rękę z mojego uścisku. Odpaliłem więc silnik i ruszyłem.

- Co Ty możesz wiedzieć o nauce?! - wypaliła nagle. Zerknąłem na nią zaskoczony. Spojrzała mi w oczy. Była wściekła. Nie poznawałem jej. Bardzo się zmieniła.

- Niewiele... Masz rację, ale widziałem ile czasu na to poświęciłaś. - spróbowałem ją uspokoić.

- Nic nie widziałeś! - krzyknęła. - Ciągle Cię nie ma w domu!

- Wiesz ,że było dużo rzeczy do zorganizowania...

- Wiem! - przerwała mi.

- Zawieźć Cię do domu...?

- Wiem ,że najchętniej zamknąłbyś mnie w psychiatryku, ale nie jestem chora! - zamurowało mnie. - Słyszałam twoją wczorajsza rozmowę z moim ojcem! - faktycznie rozmawiałem z panem Lee o terapii ,ale nie o zamknięciu.

- HaRam rozmawialiśmy o psychologu. - powiedziałem. - Sam przecież chodzę do psychologa.

- Nie będę chodzić na żadne terapie! - dojechaliśmy pod dom. Wysiadła z auta i poszła od razu do środka. Wziąłem głęboki wdech i poszedłem za nią.

ooo

- Rozmawialiśmy już o tym. - podszedłem do niej. Stała jak zwykle przy oknie i wpatrywała się w magnolię.

- Nigdzie nie pójdę!

- Oboje potrzebujemy wsparcia. - mówiłem dalej. - To co nam się przytrafiło...

- Mój syn umarł i nawet go nie zobaczyłam! - odwróciła się do mnie przodem. Odsunąłem się. Była w szale.

- Wiem Kochanie, dlatego potrzebujesz pomocy. - próbowałem ją przekonać.

- Nie potrzebuję terapii! - dalej krzyczała. - Jedyne czego potrzebuję to spokoju! - zaczęła płakać. - Mój syn umarł! Nie oczekuj ode mnie ,że będę radosna!

- HaRam. - chwyciłem ją w ramionach. - Uspokój się.

- Zostaw mnie! - wyszarpnęła się. - Nic nie rozumiesz! - była wściekła i zrozpaczona. - Nic mi nie jest!

- HaRam! - podniosłem głos, gdy znów zaczęła chodzić w kółko i krzyczeć. Takie sytuacje zdążały jej się bardzo często.

- Zabili go! Zabili... Odebrali mi dziecko! Musimy zadzwonić na policję. Zgłosić to. Może go porwali i nie chcą oddać? Na pewno on żyje tylko mnie okłamują!

- HaRam! - wstrzasnąłem nią. Od razu tego pożałowałem. Nie powinienem tego robić. Ucichła i spojrzała na mnie. Przytuliłem ją do siebie.

- Przestań. - poprosiłem.

- Zostaw mnie! - odsunęła się ode mnie. - Pewnie był dla Ciebie niewygodny! Ty go zabiłeś! - nie wierzyłem ,że to powiedziała.

- Co Ty mówisz? - popatrzyłem na nią. Miała dzikie oczy. - Posłuchaj tego co Ty mówisz! Jak możesz mówić takie straszne rzeczy o naszym synie!?

- Nie wiem... - złagodniała. - Przepraszam... - objąłem ją. - Nie wiem co się ze mną dzieje...

- Mi też jest ciężko. - przyznałem. - Nie możesz obwiniać nikogo za to co się stało.

- Wiem, ale to tak boli... - płakała.

- Kocham Cię. - szepnalem. - Proszę pójdź ze mną do psychologa. Nie mogę stracić i Ciebie.

- Też Cię kocham...

ooo

Obudziłam się. Szybko podniosłam się na łokcie. Taehyunga koło mnie nie było. Chciałam go znaleźć i się do niego przytulić. Wciąż mam koszmary. Nie mogę spać. Nie wiem co się ze mną dzieje. Wstałam i ruszyłam w stronę korytarza.

- ...rozumiem. - usłyszałam rozmowę Tae. Z kimś rozmawiał przez telefon w swoim gabinecie. Podeszłam bliżej. Dochodziła pierwsza.

- Na razie zasnęła. - powiedział. Domyśliłam się ,że chodzi o mnie. - Budzi się. - odpowiadał co jakiś czas. - Bardzo często. Krzyczy przez sen, a po obudzeniu płacze. - zupełnie jakby ktoś robił z nim wywiad o mnie. Przybliżyłam się do drzwi ,żeby jeszcze lepiej słyszeć rozmowę.

- Nie sypiam zbyt dobrze. Muszę nad nią cały czas czuwać. - uśmiechnęłam się. - Jest coraz gorzej. - spoważniałam. - Zamyka się w sobie. Nie chce niczyjej pomocy. - kontynuował.

- Jimin nie daję już rady. - przyznał i podniósł się ,bo usłyszałam jego kroki. Chodził najprawdopodobniej po pomieszczeniu. - Rozmawiałem z jej tatą, ale on mówi tylko o terapii. Nie mogę jej przecież do tego zmusić. - zaczęłam powoli zdawać sobie sprawę ,że to wszystko moja wina.

- Kocham ją. - odparł nagle oburzony. - Nie zostawię jej w tym stanie... Straciłem syna. Nie mogę stracić i żony, Jimin. - domyśliłam się ,że przyjaciel doradza mu rozstanie. Co się dziwić... Jestem ostatnio niedozniesienia. A do tego pogarszam jego stan psychiczny.

- Muszę kończyć. - przestraszyłam się ,że zauważy mnie. Odsunęłam się od drzwi i wróciłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i nakryłam kołdrą. Chłopak po chwili wszedł do pokoju i położył się koło mnie. Przytulił mnie po czym pocałował w czoło. Płakał, bo jedna z łez skapnęła na mój polik.

- Tae... - otworzyłam oczy i dotknęłam jego twarzy. Przestraszył się i od razu ode mnie odsunął.

- Obudziłem Cię? - pokręciłam głową.

- Przepraszam. - przytuliłam go. - Naprawdę Cię za wszystko przepraszam.

- Nie masz za co. - objął mnie mocno. - Wszystko jest w porządku, ale musimy pójść na terapię.

- Pójdę na nią.

- Naprawdę?

- Tak, ale...

- Zrobię co zechcesz. - zapewnił od razu słysząc moje ale.

- Musisz wziąć ze mną rozwód. - zmarszczył brwi i usiadł na łóżku.

- O czym Ty w ogóle mówisz? - oburzył się.

- Wiem ,że sam ode mnie nie odejdziesz. - usiadłam koło niego. Dotknęłam dłonią jego szczupłej twarzy. - Twoje zdrowie na tym cierpi. Schudłeś. Jesteś blady. Wyglądasz jak wrak człowieka. - gładziłam jego delikatną skórę.

- HaRam rozwód to ostatnie czego teraz potrzebuję. - skinęłam głową. Zdałam sobie sprawę ,że płaczę.

- Wiesz ,że to jest najlepsze wyjście, ale nie pozwalasz rozsądkowi dojść do głosu. - wcale nie chciałam się z nim rozstawać, ale minęły już dwa miesiące, a mi się pogarsza. A cierpi na tym najbardziej Taehyung.

- Kocham Cię i nie wezmę z Tobą rozwodu. - także płakał. Uśmiechnęłam się.

- Kocham Cię najbardziej na świecie, więc nie mogę Cię tak krzywdzić. - stwierdziłam. - Prędzej czy później i tak byś musiał siłą zaprowadzić mnie do psychiatry. Wolę Ci tego oszczędzić.

- Mało już wycierpieliśmy? - patrzył mi prosto w oczy. Przytuliłam go i pocałowałam.

- Kładźmy się spać. - skinął głową i położyliśmy się do łóżka. Zamknęłam oczy.

- Proszę nie zostawiaj mnie. - szepnął i splótł nasze dłonie.

ooo

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz