feel me

1.7K 70 9
                                    

ooo

- Chodź. - powiedziałam do Hoseoka ,gdy zatrzymaliśmy się przy wyjściu ewakuacyjnym. Zazwyczaj stoją tu pielęgniarki ,które palą. Nikogo tym razem tutaj nie było. Wysiadł powolnie z samochodu.

- Weźmiemy taksówkę Tato. - powiedziałam ,gdy tata spytał o mój powrót. - Dziękuję. - skinął głową i odjechał.

- W porządku? - podeszłam do w gruncie rzeczy obcej mi osoby. Ale cierpiącego człowieka. Potencjalnego członka rodziny mojego pacjenta. Mojego zmarłego pacjenta. Tata zawsze mi mówił, że bycie lekarzem wiąże się z obcowaniem że śmiercią.

- Nie wiem. - powiedział. Widziałam ,że był przerażony.

- Gdzie... leży? - spytałam.

- Nie wiem... - głos mu drżał. Skinęłam głową i chwyciłam go za rękę.

- Chodźmy. - ruszyłam drogą pożarową.

ooo

- HaRam? - zdziwił się profesor Nan Do ,który mijał mnie korytarzem.

- Dzień dobry. - schyliłam się. - Przepraszam profesorze ,ale muszę iść... Nasz przyjaciel odszedł...

- Min Yoongi? - spytał profesor. Skinęłam głową.- Przykro mi... Nie mogliśmy nic zrobić. - Hoseoka mocniej ścisnął moją dłoń.

- Wie Pan gdzie moglibyśmy go znaleźć? By się pożegnać? - wydukał chłopak.

- Drugie piętro. - odparł mężczyzna. - Sala 203.

- Dziękujemy. - poczułam, że dłoń Hoseoka drży.

ooo

- Jesteś pewien? - spytałam, gdy winda się zamykała.

- Tak. - odparł. - Muszę się z nim pożegnać. Pokiwałam głową. Przypomniałam sobie ,gdy Mama odeszła.

- Seonghwa... - zaczęłam cicho trzymając brata w ramionach. - Mama... - wyrwał się i wbiegł do sali. Weszłam za nim. Pielęgniarka odłączała aparaturę. Nie mogłam dłużej znieść prostej linii na monitorze i piszczenia urządzenia.

- To nie może by prawda! - krzyczał do niej po włosku. - Mamo! Proszę Cię! Obudź się! - błagał. Stałam z boku podpierając ścianę. Płakałam. Jak ja strasznie płakałam. Pamiętam ,że wyjęłam wtedy telefon i zadzowniłam do ojca. Odebrał telefon roześmiany.

- Tak HaRam? - odezwał się rozbawiony. Wybuchłam placzem osuwając się w dół ściany na podłogę.

- Mama... Nie żyje... - wydukałam po koreańsku widząc jak brat krzyczy i potrząsa wychudzonym ciałem mamy. Chciałam krzyczeć. Chciałam wrzeszczeć. - Błagam... Pomóż mi... - poprosiłam przez płacz. Ojciec zamilkł. Nastała głucha cisza w słuchawce. Mój świat się zawalił.

- HaRam... - dotknął mojego ramienia Hoseok. - Możesz wejść ze mną na oddział? - przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Tak. - zgodziłam się. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z windy pierwsza. Kiedy tylko weszłam na korytarz zobaczyłam przed sobą kilkanaście osób płaczących na krzesłach. Hoseok zatrzymał się sparaliżowany. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich. Rozpoznałam Jimina obejmującego Aylę. Namjoona i jego dziewczynę. Jungkooka i Seokjina. Na końcu Taehyunga, który ukrywał twarz w ramionach. Zamarłam. Czułam w powietrzu śmierć. Czułam ten chłód.

ooo

- HaRam? - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Doktor Park przyglądała mi się. - Znałaś go? - podeszła bliżej.

- Mogę do niego wejść? - spytał przerażony Hoseok.

- Możemy? - spojrzałam na lekarkę. Skinęła głową i ruszyłam przez tłum żałobników. Nikt na mnie nie patrzył. Każdy był pogrążony w swojej tragedii. Miałam ochotę przytulić V, ale nawet mnie nie zauważył. Nacisnęłam klamkę i weszłam do wnętrza sali wraz z chłopakiem. Suga był przykryty już prześcieradłem. Odwróciłam wzrok. Mamę też tak przykryto, gdy Ciotka Rita do nas dojechała wraz z Dziadkami.

- Suga... - chłopak odkrył jego twarz i wybuchł płaczem. Zupełnie jak Seonghwa. Objęłam się ramionami. Czułam zimno i chłód. Cofnęłam się przerażona ,gdy Hoseok podszedł do mnie by się przytulić. Zupełnie jak mój brat.

- On żyje! - zaczął krzyczeć. - Ona żyje! - na przemian przeplatały mi się słowa Hoseoka i Seonghwa. - Pomóż jej! Pomóż mu! Obudź ją! Obudź go! W końcu jesteś na medycynie! - obraz zaczął mi się zlewać w jedną łzę.

- Przestań! - krzyknęłam. - Ona nie żyje! - chłopak opadł na podłogę ,a ja zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam. Tych samych słów użyłam w stosunku do brata. - Przepraszam... - wybiegłam z sali.

ooo

- HaRam? - wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Zapytał mnie drżący z nerwów głos. Podniosłam wzrok by spojrzeć na twarz osoby. Rozpoznałam w nim V.

- Taehyung. - przytuliłam się mocno do chłopaka. Zdziwił się chyba ,bo objął mnie niepewnie. - Przepraszam... Przykro mi...

- Dziękuję ,że przyszłaś. - szepnął i przytulił mnie mocniej. Płakał razem ze mną. Mary przeszłości mnie znów doścignęły.

ooo

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz