ooo
Obudziłam się dość wcześnie, bo słońce ledwo wzeszło. Odwróciłam się na drugi bok by przytulić się do V, ale go nie było. Przestraszyłam się. Podniosłam się od razu. Chłopak zazwyczaj śpi dłużej niż ja. Dostrzegłam go na tarasie. Rozmawiał przez telefon. Zdziwiona podeszłam bliżej niego w samej halce.
- Przylecę najszybciej jak się da. - udało mi się usłyszeć. - Jimin załatw to z Aylą. - Jimin? Ayla? Gdzieś mi to dzwoniło ,ale gdzie? - Musimy załatwić im przepustkę. - był bardzo przejęty. - Jak najszybciej. - był oparty o balustradę i mocno ją ściskał. Jakby chciał zgnieść. - Suga wie? Wyszedł już wcześniej? - dziwił się. O co tu chodzi? O czym on mówi? Na jaki temat rozmawiają? - Był przy niej? Dobra. - zamilkł na chwilę. - Postaram się wrócić jak najszybciej. - rozłączył się i uderzył mocno w balustradę.
- Tae? - spytałam zmartwiona. - Co się stało? - odwrócił się do mnie powoli.
- YeRi... Dziewczyna Sugi nie żyje. - spojrzałam na niego zdębiała. Skojarzyłam teraz o kim mówi. Znałam ją z tabloidów.
- Ale jak to? - wydukałam. Byłam przerażona ,że tak młoda osoba umarła.
- Miała przerzuty do mózgu po białaczce. - skinęłam głową i przytuliłam go.
- Przykro mi. - szepnęłam.
ooo
- Muszę wracać do Seulu. - odparł ,gdy mnie puścił. - Najlepiej jeszcze jutro. Z samego rana. - pokiwałam głową.
- Dobrze. - przystałam na to.
- Ale nie chcę byś ze mną leciała. - powiedział. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Co? - nie rozumiałam.
- Wrócę do Ciebie za tydzień jak będzie już po wszystkim. - uśmiechnął się wymuszenie.
- Dlaczego nie mogę lecieć z Tobą? - nie rozumialam.
- Po prostu nie chcę. - przyznał szczerze. Skinęłam głową.
- Okej. - wróciłam do środka. Nie wiedziałam co z tym zrobić. Byłam zła, ale bardziej rozczarowana i smutna. Chłopak wrócił do środka i się szybko przebrał w eleganckie ubrania.
- Gdzie wychodzisz? - spytałam ,ale nawet na mnie nie spojrzał i zbiegł po schodach. Usłyszałam jak tylko trzaska drzwiami i odjeżdża samochodem.
ooo
- Co chciałaby Pani dzisiaj robić? - podszedł do mnie jeden z ochroniarzy.
- Gdzie pojechał Tae? - spytałam ,ale zamilkł. Super, pomyślałam.
- Pan Kim kazał się Panią zająć pod jego nieobecność. - założyłam ręce na krzyż. Prychnęłam.
- Nie jestem kimś kto potrzebuje ochrony. - burknęłam.
- Dużo mediów już wie o Pani. - pokazał mi ekran tabletu. - Jest Pani teraz rozpoznawalna. - przewróciłam oczami.
- Chcę wrócić do Seulu. - odparłam.
- Nie ma takiej możliwości. - powiedział. - Pan Kim wyraźnie powiedział ,że nie może Pani opuszczać Włoch.
- Słucham?! - wkurzyłam się. - Za kogo on mnie ma?!
- To dla Pani bezpieczeństwa. - mówił.
- W dupie mam swoje bezpieczeństwo! - huknęłam. - Gdzie mój telefon? - zaczęłam przeszukiwać torebkę. Później wróciłam do sypialni i znowu do salonu.
- Zabrałeś mój telefon?! - byłam wściekła.
- Tak kazał Pan Kim. - no zamurowało mnie.
- Zostawia mnie bez żadnego wyjaśnienia i zabiera mi dostęp do świata?! Co jest do cholery?!
- Niech Pani się uspokoi. - podszedł do mnie.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam. - Chcę zadzwonić do ojca.
- Dobrze ,ale jutro. - odparł. Spojrzałam na niego wściekle.
- Dawaj mój telefon w tej chwili! - warknęłam. - Mam prawo decydować o sobie! Nie jestem niczyją własnością!
- Nie mogę tego zrobić. - stał z kamienną twarzą.
- Zawieź mnie do rodziny! Do Katanii! - wrzeszczałam. - Natychmiast!
- Do jutra nie może Pani opuszczać tej posesji. - odparł niewzruszony.
- Chyba sobie żartujesz! - ruszyłam schodami w dół by dostać się do drzwi frontowych. Wybiegłam nimi na podjazd i pobiegłam w stronę bramy. Była zamknięta ,więc spróbowałam się wspiąć na płot. Byłam tak zdesperowana ,że byłam w stanie wszystko teraz zrobić.
- Zabierzcie ją do środka. - powiedział jeden z ochroniarzy i zaczęli ściągać mnie z bramy.
- Puszczajcie! - szarpałam się z nimi ,ale byli silniejsi. Po chwili juz jeden z nich niósł mnie przewieszoną przez ramię do willi.
- Co tu się dzieje?! - krzyczałam. - Puszczajcie mnie! - próbowałam się wyrwać. - Gdzie jest V?! Do cholery chcę jakiś wyjaśnień!
- Wszystkiego się Pani dowie w swoim czasie. - mówili ozięble.
ooo
W końcu postawili mnie na ziemię i pozwolili stać bez ich towarzystwa. Kiedy tylko się ode mnie odsunął od razu dostał w twarz. Byłam wściekła.
- Nie życzę sobie takiego traktowania! - krzyczałam. - Chcę porozmawiać z Taehyungiem!
- Pan Kim nie jest teraz dostępny. - odparł ten pierwszy.
- Nic mnie to nie obchodzi! - byłam bezsilna. - Chcę stąd wyjść! Chcę wrócić do Seulu!
- Na razie nie ma takiej możliwości. - odpowiedział.
ooo
😈
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...