ooo
- Chciałbym zabrać Cię do mojego rodzinnego domu. - powiedział do mnie Tae, gdy wracaliśmy od jubilera. Byliśmy już po wybraniu obrączek.
- Myślałam ,że już nigdy nie zechcesz poznać mnie ze swoją rodziną. - zażartowałam.
- Wiesz... Teraz jesteś moją narzeczoną i nosisz moje dziecko. - uśmiechnęłam się. Chwycił mnie za rękę. Weszliśmy do parku. Akurat zakwitły wiśnie. - Planujemy ślub. Chcę ich zaprosić osobiście.
- Twoje rodzeństwo też będzie? - skinął głową. - Nie mówisz o nich zbyt wiele. - przyznałam.
- Odkąd odeszła moja babcia nie mam... - zaczął. - Odsunęliśmy się od siebie. Po prostu.
- Po prostu? - zdziwiłam się.
- Zacząłem skupiać się tylko na karierze. To było całe moje życie wtedy. Wstawałem , ćwiczyłem, śpiewałem, treningi ,występy... - wymienił. - Później zapominałem o ważnych wydarzeniach dla mojego rodzeństwa. W końcu doszło do tego ,że nie zjawiłem się nawet na ukończeniu ich szkół... Nie mówiąc o urodzinach i świętach. - widziałam ,że żałuje tego. Wolałby cofnąć czas. - Moją rodziną stał się zespół, a domem sala treningowa. - przytuliłam go mocno.
- Przykro mi Tae... Niestety musimy coś stracić by coś zyskać. - szepnęłam.
- To prawda. - przyznał mi rację. - Ale teraz chcę to zmienić.
- Odzyskasz bliskich. - powiedziałam.
- Nie tak łatwo odzyskać dziesięć lat relacji. - spojrzałam na niego.
- Wiem ,że to trudne...
ooo
- Na ile chcemy pojechać do twojej rodziny? - uśmiechnął się, gdy zobaczył mnie krojącą sałatkę.
- Anyang jest blisko Seulu. - podszedł do mnie i przytulił od tyłu. - To jakaś niecała godzinka Kochanie. - pocałował mnie w polik.
- Gdzie byłeś? - spojrzałam na niego.
- Odwiozłem Yeonatana do Hana. - odparł.
- A ty co robiłaś? - oparł się o blat.
- Poszłam do szpitala. - przyznałam. - Odwiedziłam Hoseoka. - dotknął mojej ręki.
- I co? - nie był zadowolony. Zaśmiałam się.
- Radzi sobie. - powiedziałam. - Shancai jest przy nim. Dają radę. - uśmiechnęłam się. - Chyba uwierzyli w końcu ,że dadzą radę.
- To dobrze. - stwierdził.
- Hej. - szturchnęłam go w ramię. - Tae ,przecież to Ciebie kocham. - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie.
- Wiem ,ale wciąż martwię się ,że Cię stracę.
- Nie mów tak. - odsunęłam się od niego. - Przestań tak wciąż mówić. - poprosiłam.
- Nie denerwuj się. - przejął się moją reakcją. - Już nie będę tak mówił. - uśmiechnął się. - Co się stało?
- Nie wiem. Jestem nerwowa... To pewnie przez hormony. - stwierdziłam. Popatrzył na mnie.
- Dobrze się czujesz? - dotknął mojego brzucha.
- Tak. - skinęłam głową. - Wszystko w porządku.
- Dobrze. - przystał na to. - Obejrzymy coś? - wskazał telewizję.
- Tak. - zgodziłam się. - Zmierzch. Obejrzyjmy Zmierzch. - poprosiłam podnosząc miskę z sałatką.
- Daj. - przejął naczynie. - Włożę do lodówki. - zapewnił. - A ty włącz ten głupi film. - zaśmiał się, a ja pstryknęłam go w nos.
- To jest piękny film. - poszłam szukać pilota od telewizora.
- Dobra dobra. - śmiał się. - Pewnie oglądasz to tylko ze względu na aktorów. - odwróciłam się w jego stronę.
- Pfff - prychnęłam. - Przynajmniej oni coś prezentują pod koszulką. - pokazałam mu język.
- Nie podoba Ci się moja rzeźba? - podniósł bluzę i wskazał na swój brzuch.
- Myślę ,że w tej konkurencji zwyciężam wraz z naszym synem. - pokazałam swój ciążowy brzuszek.
- To prawda. - przyznał i usiadł koło mnie na kanapie.
- Czyli jedziemy tam na jeden dzień? - zmarszczył brwi.
- Do mojej rodziny? - pokiwałam głową. - Na obiad dokładniej. - objął mnie ramieniem. - Naprawdę musimy to oglądać? - popatrzył na mnie błagalnie.
- Tak. - postanowiłam. - Mam dość filmów koreańskich i innych takich.
- To puść coś włoskiego. - zasugerował. Przewróciłam oczami.
- Oglądamy to. - włączyłam wybrany przez siebie film.
- Jak zasnę to nie budź mnie. - poprosił. - Szybciej mi zleci. - trzepłam go poduszką.
- Na szczęście ma kilka części. - uśmiechnęłam się zadowolona.
- Chyba nie mówisz poważnie. - spoglądnął na mnie oczkami zbitego szczeniaczka.
- Ja nic nie mówiłam ,gdy kazałeś mi oglądać po raz setny Hwarang. - założyłam ręce na krzyż.
- Bo ja tam grałem! - przeciwstawiał się.
- Też mi argument. - zaśmiałam się.
- Lepszy niż gołe klaty facetów. - zrobiłam wielkie oczy.
- No teraz to przesadziłeś. - stwierdziłam. - Śpisz dzisiaj na kanapie. - udałam focha. Zaśmiał się.
- Przynajmniej nikt mi nie będzie jęczał jak bardzo jest mu niewygodnie. - droczył się ze mną.
- Jesteś okropny! - nie mogłam uwierzyć ,że sprzeczamy się o takie drobnostki.
- Zupełnie jak ty. - pokazał mi język po czym nakrył nas kocem.
ooo
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...