ooo
Wstałam dość wcześnie by zdążyć nałożyć podkład zanim ,któreś z mojego rodzeństwa zauważy siniaka na mojej twarzy. Miałam szczęście, że obydwoje lubią długo spać. Kiedy doprowadziłam twarz do ładu zeszłam na parter. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na zegar.
- Cześć HaRam. - wszedł do holu ojciec.
- Cześć. - przywitałam się niechętnie. Byłam mu wdzięczna za wczoraj, ale bałam się ,że będzie o to pytał. Lepiej na wstępie do siebie zrazić.
- Mogę prosić Cię o zrobienie mi kawy? - spytał z nadzieją w głosie. Widziałam, że jest wykończony. Nocne dyżury mu nie służą. Seonghwa za moją sprawą dawno już mu o tym mówił. Do tego jest przecież ordynatorem. Mógłby przychodzić sobie ,gdy chce.
- Wstawiłam wodę. - wskazałam czajnik. Skinął głową i zdjął marynarkę. Powiesił ją na krześle i usiadł przy stole. Oparł czoło o dłonie.
- Rozmawiałem z trenerem Lorenzo. - zaczął. Przestraszyłam się. - Powiedział mi ,że za dwa tygodnie wyjeżdżają do Singapuru, a potem wracają do Bolonii. - milczałam. Byłam ciekawa czego jeszcze się dowiem. - Do tego ma zakaz zbliżania się do Ciebie w innym wypadku doniosę na niego, że bierze. - dodał patrząc w moją stronę. Myślałam, że wyjdę z siebie. Nic nie mówiąc wyszłam z kuchni.
- HaRam! - zawołał za mną. - Nie mogę pozwolić by Cię tak traktował! - odwróciłam się do niego.
- Wszystko pogarszasz. - wygarnęłam mu. - Dopiero teraz zacznie się moje piekło. - weszłam na schody.
- Pomogę Ci. - nie dawał za wygraną. - Nie możesz poświęcić siebie dla kogoś takiego!
- Nie mogę go zostawić! - krzyknęłam.
- Musisz go zostawić! - nakazał wściekając się.
- On mnie nie zostawił! - ojciec niczego nie rozumiał. - Jestem mu to winna!
- Ty?! Mu winna?! - wkurzał się. - Jak możesz wygadywać takie bzdury?!
- Był przy mnie, gdy nas zostawiłeś! - nie chciałam mu mówić prawdy, ale sam się o to prosił. - Pomagał mi zajmować się Seonghwą, gdy mama chodziła na chemie! - widziałam, że to go zaskoczyło. - Pomagał nam w zakupach, opiekował się Seonghwa, gdy ja jeździłam z mamą po szpitalach. To on był przy nas, gdy mama odeszła... - powstrzymywałam łzy. Nie chciałam znów się rozpłakać. Wzięłam głęboki wdech. - Zaczął brać od kiedy powiedziałam mu, że z Seonghwa wyjeżdżamy do Korei. - mówiłam dalej. - Wcześniej taki nie był. - tłumaczyłam. - Był kochany i troskliwy, gdy nie bierze dalej taki jest.
- Rozumiem, że jest Ci ciężko i czujesz ,że masz w stosunku do niego dług. - złagodniał. - Ale nie pozwolę, żeby bił moją córkę. - zaniemówiłam. Nie wiem kiedy ostatnim razem nazwał mnie swoją córką. - Nie tłumaczą tego nawet prochy. - przyjął bardzo stanowczy ton głosu. Wiedziałam, że klamka już zapadła. Nie zmieni zdania.
- Pozwól mi chociaż spotykać się z nim do czasu jego wylotu do Singapuru. - poprosiłam.
- Zgoda, ale tylko w obecności mnie lub twojego brata. - postawił warunek.
- Nie mieszaj w tego Seonghwy. - ostrzegłam.
- W takim razie tylko w mojej obecności. - prychnęłam.
- Jestem dorosła. - stwierdziłam. - Nie możesz mi już rozkazywać.
- HaRam dopóki mieszkasz w moim domu i studiujesz za moje pieniądze to będę Ci rozkazywać. - zawsze te cholerne pieniądze.
- W takim razie nie mam wyjścia. - zmarszczył brwi dziwiąc się ,że tak szybko wygrał. - Wyprowadzam się.
- Słucham? - nie mógł w to uwierzyć.
- Pracuję, więc stać mnie na wynajem. - odparłam zadowolona z siebie. - A twoim obowiązkiem jest opłacać mi studia, dopóki wykazuję chęć kształcenia się. - uśmiechnęłam się złośliwie. - Jak wrócę z pracy to zabiorę swoje rzeczy. - oznajmiłam. Odwróciłam się i ruszyłam do swojego pokoju. Byłam z siebie dumna jak nigdy.
- HaRam! - wołał za mną wściekły.
ooo
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...