help

985 46 15
                                    

ooo

- Hej! Ty! - zawołała mnie jakaś dziewczyna ,gdy wychodziłam z cukierni. Kupiłam kilka słodkości na podwieczorek u ojca. Odwróciłam się. Miała czarne włosy ścięte na krótko. Ledwo sięgały szyi. Była ubrana w skórzaną kurtkę i botki z cekinami.

- Ja? - spojrzałam na nią.

- Dziewczyna Kim Taehyunga. - podeszła bliżej ściągając okulary przeciwsłoneczne. - Piąty miesiąc ciąży. Płeć męska. Mój chłopak spał dzisiaj u Ciebie. - kobiety przechodzące obok zmierzyły mnie okropnym spojrzeniem.

- Kim jesteś? Znasz Hoseoka? - skinęła głową.

- Przejdziemy się? - wskazała ulicę. Skinęłam głową.

- Shancai? - znów przytaknęła. - Nie jesteś w Nowym Jorku?

- Jak widać nie. - wzruszyła ramionami. - Nie dziwię się ,że Hope na Ciebie poleciał. - zdziwiłam się. - No co? Jesteś śliczna. Gdybyś powiedziała ,że jesteś bi sama bym się Tobą zainteresowała. - omal nie zahłysnęłam się własną śliną.

- Czyli pomożesz Hoseokowi? - chciałam zmienić temat.

- A co przeszkadza Ci ,że uzależniony typ ,którego zostawiła laska mieszka u Ciebie? - zatrzymałam się. Była bezczelna.

- Nie. - wkurzyła mnie. - Przeszkadza mi ,że laska ,która zostawiła uzależnionego typa, który u mnie mieszka śmie mnie nachodzić. - warknęłam.

- Okej, sorki. - podniosła ręce do góry. - Masz rację. Nie powinnam nachodzić ciężarnej. - poczułam się zgorszona.

- Dobra ,powiesz mi czego chcesz Shancai? - założyłam ręce na ramiona. Dziewczyna była ode mnie wyższa.

- Wiem ,że jesteś przyszłą lekarką. - zatrzymała się naprzeciwko mnie.

- Co z tego? - nie mogłam ogarnąć o co jej chodzi.

- Powiesz mi prawdę. - zmarszczyłam brwi. - Wyjdzie z uzależnień czy nie?

- Jeśli będzie miał wsparcie i odpowiednią terapię...

- Tak czy nie, HaRam? - przerwała mi.

- Tak. - powiedziałam. - To choroba jak każda inna.

- Więc pomożesz mi?

- Z czym? - założyła z powrotem okulary ,gdy słońce oświetliło jej twarz.

- Z wyleczeniem go. Straciliśmy wszystko. Jego menadżer zablokował nam dostęp do jego kont. Nie mamy żadnych pieniędzy. Wyjechaliśmy z Chin z pomocą mojego brata. - złapała mnie za rękę. -  Proszę Cię pomóż mi go naprawić.

- Dzwoniłam do mojego przyjaciela. - wznowiłam chód. Źle się czułam ,gdy przechodnie na nas patrzyli. - Mój narzeczony szuka Hoseoka, gdy go znajdzie przywiezie go do szpitala.

- Po co? - dogoniła mnie.

- Tam lekarze mu pomogą.

- Zrobią z niego psychola, narkomana, wiesz jak to wpłynie na jego wizerunek? - szarpnęła mnie za ramię bym na nią spojrzała.

- Mój ojciec jest ordynatorem w tym szpitalu. - odparłam. - Dostanie najlepszą opiekę psychologa i psychiatry. Zrobią mu badania i ustalą odpowiednią terapię. - zamilkła. - A tobie radzę się z nim spotkać i zapewnić ,że będziesz z nim na dobre i na złe.

- Nie mogę mu tego obiecać. - sprzeciwiła się mojej radzie.

- To zniknij i więcej go nie rań. - poradziłam i wsiadłam do auta.

- Hej! - szarpnęła za klamkę, ale zdążyłam już zablokować drzwi. Spuściłam szybę.

- Shancai on chciał się zabić. - spoważniała i odsunęła się od samochodu. - Przyjechał do mnie i chciał popełnić samobójstwo na moich oczach.

- Co ty mówisz... To niemożliwe... - zasłoniła usta dłonią.

- Powiedziałam Ci prawdę. - spojrzałam w jej oczy.  - Masz mój telefon. - podałam jej kartkę. - Zadzwoń jak będziesz chciała jednak nie znikać z jego życia. I więcej mnie nie nachodź.

- Dzięki. - syknęła.

- A i jeszcze jedno. - zatrzymałam ją. - Pogódź się z rodzicami to będziesz miała kasę, a nie udawaj biednej ofiary. Myślisz ,że Hoseok nigdy się nie dowie?

- Hope wie o wszystkim. - warknęła i poszła w swoją stronę. Pokręciłam głową nie wierząc jak bardzo można być wyrafinowanym. Przecież dobrze wiedziałam ,że rodzina Huaze jest bogata. Dziewczyna Sugi miała wyjść za Huaze Leia.

ooo

- Za ile będziesz? - odebrałam telefon od Taehyunga.

- Za dziesięć minut.

- Wszystko w porządku? - wyczuł moje zdenerwowanie.

- Spotkałam Shancai. - odparłam. - Wredną i bezczelną laskę, ale chce pomóc.

- Pozbędziemy się Hoseoka? - zaśmiałam się.

- Tae nie mów tak. - poprosiłam.

- Przepraszam po prostu martwię się o Ciebie i nie chcę żebyś się martwiła niepotrzebnymi rzeczami. - uśmiechnęłam się. Rozumiałam jego przejęcie.

- BanRyu dzisiaj go przyjmie na oddział. - odpowiedziałam. - Zrobią mu toksykologię. Umówią z psychiatrą i psychologiem.

- A kto za to zapłaci? - wiedziałam ,że o to spyta.

- Shancai wzięła mój numer. Gdy do mnie zadzwoni zlecę jej by podała nam kontakt do menadżera Hoseoka. - byłam dumna z siebie. Wszystko miałam poukładane i zorganizowane. - Podobno zablokował mu dostęp do kont ze względu na uzależnienia.

- To podobne do Denga. - stwierdził.

- W każdym razie musimy go znaleźć ,a później pójdzie z górki.

- Jaką mam mądrą narzeczoną. - uśmiechnęłam się.

- Nie zaprzeczę. - zaśmiał się. - Widzimy się za pięć minut Kochanie. - rozłączyłam się.

ooo

Dziewczyny❗

Piszę historię o dziewczynach. HaRam , YeRi, Ayli i Shancai - silnych i odważnych babkach.
Każda z nas jest inna. Każda ma swoje zdanie ,poglądy ,potrzeby ,różnimy się od siebie. Jesteśmy wyjątkowe. Ale łączy nas jedno. Każda z nas chce decydować o sobie samej. Nie pozwólmy decydować innym o naszym życiu.

Ostatnio już wspominałam o książce Kim Jiyoung Born 1982... Historii życia kobiety w Korei Południowej.

Niestety w naszym kraju zostają nam odbierane prawa. Walczmy o swoją wolność.
Nasze ciało nasze decyzje❗❗❗

Dbajcie o siebie❤️
Wszystkie jesteśmy silne i mamy prawo decydować o sobie❗

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz