ooo
- O czym rozmawiałeś z moim tatą? - zagadnęłam ,gdy szliśmy już na Sycylijskim lotnisku.
- Nie istotne. - wyszczerzył się. - Nie psujmy sobie wyjazdu. - zgodziłam się nie drążyć już tematu.
- Co dzisiaj mamy w planach? - spytałam.
- Zakupy. - odparł. Spojrzałam na niego zawiedziona.
- Serio? - zdziwiłam się.
- Serio. - zaśmiał się. - Przecież tu jest taka gorączka. Musimy się też wczuć w ten włoski klimat. - uśmiechnął się. - Prawda bella? - popukałam go w czoło.
- A co z twoim filmem? - nie rozumiałam.
- Za tydzień nagrywamy. - uśmiechnął się i objął mnie w talii. - Specjalnie przylecieliśmy wcześniej, by spędzić trochę czasu razem. - nawet to kłamstwo mi nie przeszkadzało. Byłam wykończona.
- Nie jesteś zmęczony? - oparłam głowę o jego ramię. - Przecież ta podróż była straszna. - szczęście ,że lecieliśmy prywatnym samolotem V. W innym wypadku nie wiem ile przesiadek by nas czekało.
- Dobrze. - powiedział. - Pojedziemy do naszej willi. - spojrzałam na niego. To na stówę jest żart, pomyślałam. - Odpoczniesz i później wybierzemy się na zakupy. - dał mi buziaka.
- Zgoda. - tym razem ja go pocałowałam. Chciał mi oddać całusa, ale się odsunęłam pokazując mu język.
- Tak chcesz się bawić? - zaśmiał się i podniósł mnie do góry. Po czym przewiesił sobie przez ramię.
- Tae! - krzyknęłam. - Co Ty robisz?! - śmiałam się patrząc na naszych ochroniarzy, którzy nie wiedzieli jak na to nawet zareagować. W przeciągu kilku dni staliśmy się zakochanymi w sobie szaleńcami.
ooo
- Gdzie teraz? - wchodziliśmy chyba do tysiąca sklepów. Za każdym razem Tae się wygłupiał. Kiedy mierzyłam sukienkę ,która była mi za mała przynosił mi największy rozmiar jaki był. Gdy mierzyłam krótkie bluzki śmiał się, że powinnam sobie zrobić kolczyk w pępku. Raz poprosiłam go, aby przyniósł mi spodenki z jeansu. Wrócił po chwili ze spodniami na gumce w kwiaty. Myślałam ,że wtedy go zabiję. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Po zakupach zabrał mnie na obiad w restauracji nad samym morzem. Zamówiliśmy owoce morza. Wziął jedną z krewetek.
- Aaa proszę nie jedz mnie HaRam. - wygłupiał się wkładając mi krewetkę do ust. Śmiałam się cały czas. Przy posiłku także towarzyszyły nam mewy. Tar pochwycił frytkę i podał zwierzęciu. Ptak capnął ją błyskawicznie przy czym prawie odgryzł chłopakowi palec. Płakałam ze śmiechu. Wciąż mnie rozśmieszał.
- Chodź. - nagle podniósł się i pochwycił mnie za rękę. Zbiegliśmy na piaszczystą plażę. Spojrzałam w morze. W oddali słychać było fale uderzające o brzeg. Z tej odległości mogłam dostrzec podwodny świat. Kamienie osadzone na dnie wydawały się tak piękne i niezwykłe. Niekiedy przepływała miedzy nimi ławica malutkich rybek.
- Pięknie. - stwierdził Tae. Spojrzałam na niego.
- Tak. - przyznałam uśmiechając się i złączył nasze usta. Wciągnął mnie tym samym w głąb wody. Podniósł mnie i oplotłam go w biodrach.
- Wszyscy się patrzą. - szepnęłam pomiędzy całunkami.
- Niech patrzą. - zaśmiał się. - Jesteś piękna.
ooo
Jechaliśmy dobre pół godziny. W końcu zjechaliśmy w wąską uliczkę prowadząca w dół. Kochałam te wszystkie potajemnie przejścia ,które chroniły mieszkańców przed promieniami słonecznymi. V zaparkował skuterem na jakimś prywatnym parkingu. Po czym ruszyliśmy dalej w dół miasteczka. Domy i kamienice znajdowały się w opłakanym stanie. Miejscowi wychylali się tylko niekiedy z odrapanych okiennic. Panowała tu straszna bieda. Przed nami wybiegł chłopiec. Młody Włoch uciekał przed mężczyzną , który gonił go z wielką gałęzią. Najprawdopodobniej był to ojciec z synem. W końcu dorosły dogonił dzieciaka i wychłostał go. Gdy spojrzałam na niego odwrócił się i zaczął na mnie krzyczeć. Splunął w moim kierunku i podbiegł z wielkim badylem. Chciał zadać cios ,ale V go uprzedził. Złapał gałąź i wyrwał ją facetowi. Złamał w pół i rzucił na ziemię. Zdezorientowany Włoch zaniemówił.
- Powiedz mu ,że nie bije się ,ani dzieci ,ani kobiet. - poprosił Tae. Przetłumaczyłam, ale bałam się ,że to może sprawić nam kłopoty. Facet splunął na ziemię i odszedł burcząc coś pod nosem w niezrozumiałym nawet dla mnie języku.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do chłopaka. Objął mnie ramieniem.
- Nie dziękuj. - puścił do mnie oko.
***
Ku mojemu zdziwieniu plaża świeciła pustkami. Żadnej żywej duszy kąpiącej się w przezroczystych wodach morza Jońskiego.
- Specjalnie wybrałem takie miejsce. - powiedział V, jakby czytał mi w myślach. - Tu nas nikt nie zobaczy i nie rozpozna. - poszedł na brzeg. Mała falka obmyła jego bose stopy.
- No chodź. - wyciągnął do mnie dłoń. Zdjęłam buty i na bosaka pokonałam nagrzany piach. Trochę poparzyłam sobie przy tym stopy, ale za chwilę zamoczyłam je w przyjemnym morzu. Gdy podałam chłopakowi rękę od razu pociągnął mnie w swoim kierunku. Wziął na ręce i zaczął wchodzić w głąb wody.
- Poczekaj! - krzyczałam, bo wiedziałam że zaraz wrzuci mnie do wody w ubraniach. - Zdejmę sukienkę!
- Za późno. - wyszczerzył się. Kazał zdjąć mi jego koszulkę. Zrobiłam to i rzuciłam w stronę plaży.
- Będę miała chociaż coś suchego. - zażartowałam. Zanurzał się coraz głębiej, aż w końcu woda sięgnęła mu pasa. Ja wciąż byłam sucha.
- Kocham Cię. - wyznał pierwszy raz i wyrzucił mnie w stronę głębi. Myślałam ,że go zabiję. Jak w takiej chwili może być tak dziecinny. Poszłam na dno, ale zaraz się od niego odbiłam. Wtedy stwierdziłam, że nie mam gruntu i mogę się trochę powygłupiać.
- Tae! - zaczęłam krzyczeć. - Ja nie umiem pływać! - tonęłam.
- Udajesz! - zaśmiał się.
- Pomóż mi! - woda wokół mnie zaczęła się bąblić. Piana zalewała mi całą twarz. Po chwili zniknęłam pod taflą wody. Usłyszałam tylko głośny chlup i dałam nura na dno. Ukryłam się za jednym z ogromnych kamlotów leżących na dnie morza. Pływałam świetnie, a to była tylko mała zemsta w odwecie za wrzucenie mnie do wody. Zastanawiałam się po jakim czasie chłopak zda sobie sprawę , że naprawdę nie potrafię pływać i poszłam na dno. Liczyłam na przynajmniej piętnaście sekund, a tu po nie całych dwóch już nurkował po mnie. Obserwowałam go zza głazu. Na początku na jego twarzy widziałam złość, która następnie przerodziła się w bezradność i strach. Zaczęło mu brakować tlenu i uniósł się do góry. Gdy rozpoznałam na jego twarzy panikę wypłynęłam za nim na powierzchnie.
- W porządku? - podpłynęłam do niego. Oczy piekły mnie od solonej wody, ale było warto.
- Ale Ty jesteś głupia! - wydarł się na mnie, a ja wybuchłam śmiechem. - Myślisz ze to jest śmieszne?! - niebezpiecznie się przybliżył. – Myślałem że na prawdę toniesz... - nie mogłam rozgryźć czy on żartuje czy mówi całkiem serio. Patrzył przez dłuższą chwilę na mnie.
- Przepraszam...Nie wiedziałam ,że tak się przejmiesz... - wytłumaczyłam się speszona. Naprawdę wydawało mi się ,że to nic takiego. A tu proszę. Chłopak się przejął i to nie na żarty.
ooo
Zanurkował pod wodę i pociągnął mnie za sobą. Znaczy się, złapał mnie za nogę i ciągnął w dół. Zaczęłam się śmiać pod wodą. Wtedy pokazał mi język i chmara bąbelków pofrunęła ku górze. Uśmiechnęłam się. Chwycił mnie za rękę i pokazał ławice małych rybek. Ruszył w ich stronę. Goniliśmy je do czasu ,gdy zabrakło nam powietrza.
- Dobrze pływasz. - pochwalił mnie. - Byłaś już kiedyś tutaj? - pokiwałam głową.
- Mam rodzinę w Katanii. - zaśmiałam się. - We wakacje często tutaj przyjeżdżaliśmy. - chlapnął mnie soloną wodą prosto w twarz. Zamknęłam oczy i oddałam mu ze zdwojoną siłą.
- O ty! - krzyknął przez śmiech i rzucił się na mnie. Tak mnie ochlapał, że nic nie widziałam. Przez chwilę nie mogłam nawet złapać oddechu. Otoczył mnie. Przerwaliśmy bitwę kiedy styknęliśmy się ciałami. Dotknęłam jego torsu ,a on mojej talii. Chwilę zastygliśmy. Nachylił się by mnie pocałować, ale wtedy zniknęłam pod wodą. V podążył za mną. Złapał mnie w pasie i odwrócił w swoją stronę. Złączył nasze usta. To było piekne uczucie.
ooo
Dzięki :3
CZYTASZ
BTS -V
Fanfic🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...