Change

2.3K 95 20
                                    

ooo

- Co się stało z HaRam? - podbiegł do mnie Mingi. - Co jej zrobiłaś? Kim jesteś? - żartował sobie z mojego stroju.

- Nie wiem o co Ci chodzi. - wzruszyłam ramionami i szłam dalej w stronę uczelni.

- Od kiedy to chodzisz w takich kolorach? - zaśmiał się.

- Od dzisiaj. - odparłam zadowolona.

- A co się takiego stało...

- HaRam! - usłyszałam za sobą. Przeszła mnie gęsia skórka. Odwróciłam się.

- Dogonię Cię Mingi. - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę chłopaka ,który mnie wolał.

- Co tu robisz? - podeszłam przerażona. - Lorenzo... - nachylił się by mnie pocałować. Odsunęłam się mimowolnie.

- Przepraszam Cię. - powiedział. - Wybacz mi. - prosił. - Pójdę na odwyk tak jak chce twój ojciec. - zdziwiłam się. Popatrzyłam mu w oczy. Źrenice były w normie. Uśmiechnęłam się i go przytuliłam. - Kocham Cię i nie chce Cię stracić. - szepnął. Poczułam ulgę. Ogarnęła mnie ogromna nadzieja.

- Pójdziesz na odwyk? - spytałam by się upewnić.

- Tak. - potwierdził. - Jak tylko skończą się zawody. - skinęłam głową. Pochylił się i złączył nasze usta.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę Lorenzo. - uśmiechnęłam się.

- O której kończysz zajęcia? - strasznie się cieszyłam ,że chce się zmienić. Dzięki temu ojciec może zgodzi mi się z nim widywać. Wszystko znów się naprawi. Będzie tak jak kiedyś. - Zabiorę Cię gdzieś. - tylko dopiero teraz doszło do mnie ,że najbliższe dwa dni muszę spędzić z Tae. Taka była umowa.

- Dzisiaj nie mogę. - powiedziałam smutno. - Przepraszam ,ale mam praktyki w szpitalu. - pokiwał głową.

- W takim razie może Cię odwiedzę? - spuściłam wzrok. Jak mam wyjaśnić mu ,że mieszkam u V i mam udawać jego dziewczynę?

- Mieszkam tymczasowo u rodziny ojca. - skłamałam. - Do tego mam dużo...

- Rozumiem. - przerwał mi. - Zasłużyłem sobie. - stwierdził. - Odezwij się ,gdy tylko będziesz mogła się spotkać. - pokiwałam głową.

- Dziękuję ,że rozumiesz. - uśmiechnęłam się. - Po jutrze wrócę do domu.

- Do zobaczenia. - pocałował mnie w policzek.

ooo

I co ja teraz mam zrobić? A jak się dowie? Myślałam ,że jeszcze trochę pobędzie w szpitalu. Kiedy rozmawiał z moim ojcem? Posłuchał go? Z jednej strony strasznie się cieszyłam. Ale z drugiej... Ogarniała mnie panika. Bałam się ,że moje kłamstwo wyjdzie na jaw. A co gorsze...

- Nie. - powiedziałam do siebie w czasie wykładu.

- W porządku? - zerknął na mnie Mingi. Skinęłam głową. Znamy się kilka tygodni. Polubiliśmy się, ale nie mam do niego jeszcze zaufania.

- Wszystko dobrze. - zapewniłam.

- Poznałaś kogoś? - spojrzałam na niego zaskoczona. Skąd wie? - Lubisz go? - milczałam. - Widać ,że się zakochałaś. - zaśmiał się.

- Co? - oburzyłam się. - Mam chłopaka...

- Związek z Lorenzo jest z rozsądku. - przypomniał mi. - Sama mi to powiedziałaś, gdy się poznaliśmy.

- W nikim się nie zakochałam. - odparłam stanowczo.

- Uśmiechasz się częściej i zmieniłaś ubiór... Jesteś pewna? - spytał.

- Oczywiście ,że tak. - odwróciłam wzrok. Jestem pewna? Spytałam siebie. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. To możliwe ,żebym czuła coś do Taehyunga?

ooo

Jadąc metrem zastanawiałam się nad słowami Mingiego. Przecież tylko udajemy. Znam V kilka dni. Jesteśmy w sumie dla siebie obcy. Dlaczego tak pomyślał? Kocham Lorenzo? Dlaczego zadaje sobie takie pytanie? Przecież... Poczułam wibracje telefonu. Seonghwa. Uśmiechnęłam się i odebrałam połączenie.

- Pronto? - odezwałam się po włosku. Brakuje mi tego języka. Jego płynności.

- Kiedy wrócisz? - spytał przejęty. - Przyjedź do domu. - prosił.

- Wracaj! - usłyszałam głos Reihan. - Tęsknimy! - uśmiechnęłam się.

- Też tęsknię. - choć minął jeden dzień, pomyślałam. - Niedługo wrócę. - zapewniłam.

- A co z V? - spytała dziewczyna. Przejęła pewnie telefon. - To ty jesteś na zdjęciach z nim? - dopytywała.

- Tak... - przyznałam.

- Jesteście razem? Widziałam wpis na jego profilu...

- Reihan...my tylko udajemy. - powiedziałam szeptem wysiadając z metra. Ruszyłam schodami.

- Jak to?! - wydarła się. - Przecież pasujecie do siebie...widać ,że...

- Muszę kończyć. - szepnęłam widząc tłum dziennikarzy stojący pod apartamentowcem ,w którym teraz mieszkam.

- HaRam! - odezwał się nawet mój ojciec. - Dziecko wracaj do domu. - westchnęłam ciężko.

- Wrócę za dwa dni. - mówiłam cicho. Bałam się ,że reporterzy mnie zauważą. Próbowałam przedostać się do drzwi cichaczem.

- Co się dzieje? - zmartwił się moim tonem.

- Nic. - skłamałam. - Mam nową pracę, ale wrócę po jutrze. - obiecałam. Chciałam ich uspokoić. Rozłączyłam się i stanęłam przy drzwiach.

ooo

- Zna Pani V? Jest pani jego dziewczyną? Jak długo się znacie? - kuźwa! Dziennikarze zaczęli mnie otaczać. Próbowałam jak najszybciej otworzyć drzwi i wejść do środka. Ale jak na złość żaden z kluczy nie chciał pasować.

- Proszę się przesunąć! Proszę odejść od drzwi! - ktoś próbował mi pomóc. Odwróciłam się przodem i spojrzałam na tę postać. Rozpoznałam go od razu. Tae. Odetchnęłam z ulgą. Tłum się odsunął. Chłopak podszedł bliżej mnie i zakrył sobą.

- Proszę o odrobinę prywatności. - powiedział. - Moja dziewczyna ma chyba prawo wracać w spokoju do domu. - no i to było jak zrzucenie bomby na Hiroszimę. Fala pytań wybuchnęła ze zdwojoną siłom.

- Potwierdzasz ,że jest twoja dziewczyną?! - krzyczeli. - To oficjalne oświadczenie?! Jak się nazywa?! Skąd jest?! Od kiedy się spotykacie?!

- Na wszystkie pytania odpowiem podczas wywiadu w przyszłym tygodniu. - odparł. - Bardzo proszę teraz dać nam prywatność. - był tak opanowany i spokojny. Podziwiałam to. Chwycił mnie za rękę i otworzył drzwi. Weszliśmy na klatkę schodową.

- W porządku? - pokręciłam głową. - Co się stało? - zmartwił się.

- Już okej. - zapewniłam.

ooo

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz