ooo
- Dzień dobry. - podeszłam do mężczyzny siedzącego w szpitalnej stołówce. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- HaRam? - zapytał zdumiony i odsunął mi krzesło bym przysiadła się. Na szczęście siedział sam. - Myślałem ,że zrezygnowałaś z medycyny. - pokręciłam stanowczo głową.
- Nigdy w życiu. - uśmiechnęłam się. - Po prostu musiałam wyjechać coś załatwić i jestem z powrotem.
- Cieszę się, ale wiesz ,że rok przerwy to sporo? - skinęłam głową. - Dlaczego więc przyszłaś tutaj?
- Chciałam prosić o pomoc. - przyznałam szczerze.
- Jaką? - zmarszczył czarne brwi.
- Chodzi o profesora Nan Do. - szepnęłam.
- Chcesz wznowić staż? - był zaskoczony. - Bez studiów? - przytaknęłam. Czułam w jego głosie podziw, ale też niewiarę i to ,że sądzi o tym pomyśle tyle co o wzięciu urlopu dziekańskiego.
- Rozmawiałaś już z nim o tym? - zaprzeczyłam. Rozglądnął się po stołówce. Zastanawiał się nad czymś. - On się nie zgodzi. - odparł w końcu. - Musiałby mieć cały czas Ciebie na oku. Inaczej góra się nie zgodzi. Przecież możesz coś spaprać ,a jeszcze uczelnia się za tobą nie wstawi.
- Wiem... To pomysł mojego ojca. - odezwałam się cicho. Nie miałam za wiele na swoją obronę.
- Ordynator Lee na to wpadł? - był zszokowany.
- Tak.
- Poproś ojca o pomoc w sprawie Nan Do. - poradził. - Ja nie mam na tyle silnej pozycji.
- Rozumiem. - odparłam zrezygnowana. Nie ma szans by profesor się zgodził. Zaprzepaszczę swoją karierę. Marzenia. Wszystko. Podniosłam się. - Dziękuję za poświęcony czas. - powiedziałam z wdzięcznością.
- HaRam. - chwycił mnie za nadgarstek. - Jeśli zmienisz specjalizację... mogę wstawić się za Tobą i będziesz moja stażystką. - szepnął. Moje serce znów zabiło. To jest jakiś plan.
- Chirurgia? - spytałam dla pewności.
- Dziecięca powinna Ci się spodobać na pewno. - zapewnił.
- Dziękuję. Przemyślę to i odezwę się do Pana Doktorze Choi. - podziękowałam uradowana. Lepsze to niż nic.
- Mów mi BanRyu ,HaRam. - poprosił. Skinęłam głową.
- Jeszcze raz dziękuję. - skłoniłam się i odeszłam.
ooo
- Dlaczego nie odbierasz telefonu? - ktoś złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Od razu rozpoznałam w nim Hana.
- Widocznie nie mam Ci nic do powiedzenia. - odparłam i wyrwałam się z uścisku.
- O co Ci chodzi HaRam? - zagrodził mi drogę. - Olewasz V. Unikasz mnie...
- O nic mi nie chodzi. - powiedziałam. - Nie rozumiem. Próbuję jakkolwiek ułożyć sobie życie, a wy ciągle mi to utrudniacie. - przewrócił oczami.
- Układasz sobie życie z lekarzem z chirurgii? - założyłam ręce na krzyż.
- Śledzisz mnie ,Han? - zamilkł. - Jak możesz mnie śledzić! - wybuchłam.
- Chronię Cię. - próbował się usprawiedliwić. Nigdy go pryz mnie nie było, a teraz nagle mnie będzie chronić.
- Chronisz? - zdziwiłam się. - Przed czym? - zmarszczył brwi.
- Przed niebezpieczeństwem. - rozśmieszył mnie.
- Przekaż Taehyungowi, że jeśli będę chciała coś mu powiedzieć to się odezwę. - nakazałam. - A ty. - dźgnęłam go palcem w tors. - Zostaw mnie w świętym spokoju.
- HaRam...
- Odpuść. - ruszyłam chodnikiem wzdłuż jezdni.
- Fátima! - zawołał niespodziewanie. Odwróciłam się mimowolnie. Byłam wściekła ,że używa tego imienia. Podeszłam do niego.
- Nigdy więcej nie warz się wypowiadać tego imienia na głos. - zagroziłam i poszłam w swoją stronę.
ooo
- Co robisz? - do mojego pokoju wszedł ojciec.
- Przeglądam forum chirurgii dziecięcej. - odparłam. - Seonghwa i Reihan pojechali już do Busan?
- Tak... Dobrze im zrobi odpoczynek. - zgodziłam się z nim. - Dlaczego chirurgia? - dosiadł się do mnie. Odłożyłam laptopa na biurko.
- Kojarzysz doktora Choi BanRyu? - spojrzał na mnie zaskoczony ,a do pokoju wbiegł Okiro. Gdy jest moje rodzeństwo siedzi tylko z nimi. Gdy tylko znikają od razu podąża za ojcem jak cień. Kupa futra przytuliła się do mnie.
- Jeden z lepszych rekrutów na moim oddziale. - przyznał.
- Dostałam od niego propozycję stażu. - ojciec na chwilę zamilkł. Widziałam ,że jest zdziwiony.
- A co z anestezjologią i intensywną terapią? - dociekał. - Przecież nigdy nie chciałaś być chirurgiem.
- To prawda... - doskonale pamiętam jak wiele razy wykrzykiwałam mu ,że nie będę takim rzeźnikiem jak on. Mówiłam ,że wszyscy lekarze to idioci. A sama skończyłam na medycynie.
- I dlaczego dziecięca? - wzruszyłam ramionami.
- BanRyu tak zaproponował. - odparłam.
- Znacie się? - zdziwił się ojciec. Skinęłam głową.
- Parę razy rozmawialiśmy. - stwierdziłam.
- Wie ,że jesteś moją córką? - skinęłam głową. - To dobrze.
- Tato... Mam dość chłopaków na ten moment. - zbeształam go za samą myśl o tym.
- A co z dzieckiem? - wzięłam głęboki oddech.
- Nie mam pojęcia. Ginekolog mówił ,że wszystko okej. - ostatnio przestałam mówić nawet do niego, pomyślałam. Tracę więź, gdy coraz bardziej martwię się o swoją przyszłość. Gdy przychodzi temat medycyny fasolka nie istnieje i jest tylko przeszkodą. - Jest zdrowe, ale... Nie wiem czy dam radę je wychować.
- Myślałaś o oddaniu? - pokiwałam niepewnie głową. - HaRam... Zrobisz co uważasz ,ale masz moje wsparcie...
- Wiem. - uśmiechnęłam się. - Ale chcę być lekarzem ,a sam dobrze wiesz jak to jest być rodzicem będąc lekarzem.
- To prawda... Tym bardziej ,że to dziecko ma dwóch rodziców pracujących w podobny sposób...
- Właśnie.
ooo
Hejka! Znowu małe opóźnienie ,ale to już przez moją nieuwagę! Dzięki ,że jesteś i daj o sobie znać w komentarzach ❤️
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...