Four

1.7K 66 24
                                    

ooo

Kiedy wkładano ciało Sugi do worka byłam przy tym obecna. Przyjechał prokurator. Wszczęto śledztwo. Mój tata także się zjawił. Profesor Nan Do także w tym uczestniczył. W końcu był tym ,który stwierdził zgon. V stał na zewnątrz razem z resztą zespołu. Hoseok ubłagał mnie bym została i dopilnowała by się nim dobrze zajęli. Strasznie płakał, więc jeśli moja obecność mu pomagała nie widziałam w tym nic ciężkiego.

- Przewieziemy go do kostnicy. - zadecydował jeden z salowych.

- Boże... Synku! - do sali wpadli rodzice chłopaka. Znów cała sceneria rozpaczy zaczęła się od początku. Kiedy jego matka uklękła na ziemi i całując go po dłoniach krzyczała zrobiło mi się niedobrze. Wybiegłam z sali na korytarz do łazienki. Zdążyłam w ostatniej chwili. Zwymiotowałam z nerwów.

- HaRam? - wszedł do mnie tata. - W porządku? - pokręciłam głową i się rozpłakałam. - Co się dzieje? - przytulił mnie do siebie.

- Przypomniałam sobie śmierć mamy... - wydukałam.

ooo

- Zamówię Ci taksówkę. - oznajmił mi ojciec wyprowadzając mnie na korytarz.

- Wrócę sama. - zapewniłam. - Tylko daj mi kluczyki.

- Lepiej żebyś nie wracała sama. - odezwał się V. Zmierzyłam go nieprzyjemnie wzrokiem.

- Moja córka sobie poradzi. - powiedział mój ojciec. - Bez Ciebie. - czułam jak wzrok wszystkich ląduje na mnie. Nic jednak na to nie powiedziałam. Podeszłam tylko do Hoseoka.

- Gdybyś czegoś potrzebował możesz dzwonić. - wskazałam na V, sugerując mu ,że Tae ma mój numer. Chłopak mnie przytulił.

- Dziękuję HaRam. - uśmiechnęłam się i poszłam za ojcem do windy.

ooo

- HaRam! - do holu wpadła Reihan z Okiro. Obydwoje rzucili się na mnie. Upadłam na podłogę. - W końcu wróciłaś! - cieszyła się moja siostra.

- Dobrze Cię widzieć. - rzucił przez ramię Seonghwa i od razu opuścił korytarz. Nie sądziłam ,że będzie na mnie zły.

- Was też. - uśmiechnęłam się. Byłam wykończona.

- Znowu nas zostawisz? - spytała Reihan.

- Nie wiem... - pokręciłam głową.

- Tata mówił ,że chcesz na stałe wrócić do Bolonii. - przytuliłam ją do siebie nic nie odpowiadając. - A co z Tae? - odsunęłam się od niej i spojrzałam na brata.

- To koniec sławnej siostry. - Seonghwa się ucieszył. Widziałam to.

- Nie jesteś już z nim? - spytał.

- Nie. - uśmiechnęłam się.

- Czyli naprawdę chcesz wrócić do Włoch?

ooo

- Miło ,że znalazłaś chwilę. - warknął w moją stronę Mingi.

- Przepraszam. - szepnęłam ,gdy zajęłam miejsce w naszej ulubionej kawiarni.

- Czemu chciałaś się spotkać?

- Wracam do Włoch. - spojrzał na mnie i prychnął.

- Po co więc w ogóle wróciłaś? - nie rozumiał.

- Żeby się pożegnać. - pokiwał głową.

- Zbyt długo tu nie zabawiłaś. - uciekłam wzrokiem. - Cudowny idol cię jednak zostawił?

- Uciekł ,gdy byliśmy razem na Sycylii. - odparłam. - Zostawił mnie bez wyjaśnienia.

- Przecież byłaś w nim w szpitalu w zeszłym tygodniu i na pogrzebie tego drugiego. - pokiwałam głową.

- To prawda. - potwierdziłam. - Ale byłam tam że względu na Hoseoka.

- Kolejny? - zmarszczył brwi niepocieszony.

- Nie. - zaprzeczyłam. - Po prostu poprosił mnie o pomoc ,bo mam wtyki w szpitalu. Nic więcej.

- Rozumiem. - trochę zrobił się milszy.

- Mogę mieć do Ciebie prośbę? - poprosiłam wstając. Zgodził się. - Nie mów nikomu gdzie wyjeżdżam.

- Przecież wszyscy wiedzą ,że jesteś z Bolonii. - dziwił się.

- Więc nie mów ,że wracam do Włoch. - ponowiłam.

- Nie łatwiej byłoby zostać? - próbował mnie zatrzymać.

- Byłoby. - zgodziłam się. - Ale... Muszę wyjechać ,bo popełniłam ogromny błąd i nie chcę przynieść wstydu rodzinie. - ruszyłam do drzwi.

- Poczekaj. - złapał mnie za rękę. - Wiem ,że nie znamy się zbyt długo ,ale wydaje mi się ,że się przyjaźnimy. - skinęłam głową. - Powiedz mi co się stało...

- Jestem w ciąży. - szepnęłam. Zamarł. Moja reakcja nie różniła się zbytnio od niego. Kiedy zobaczyłam te cholerne dwa paski to było najgorsze co mogło mi się teraz przydarzyć.

- Żartujesz sobie ze mnie. - powiedział nie chcąc uwierzyć.

- Nie, więc sam rozumiesz. - zamilkł. - Muszę czym prędzej stąd uciec.

- A co z medycyną? - wyszliśmy na zewnątrz i ruszyliśmy ulicą do mojego auta.

- Wezmę urlop dziekański. - odparłam.

- Naprawdę chcesz urodzić to dziecko? - przełknęłam ślinę.

- Jestem katoliczką. - nie wyobrażam sobie usunąć. - Nie usunę dziecka ,bo mam je z niewłaściwą osobą.

- Powiesz mu? - pokręciłam głową.

- Dlatego proszę Cię. - chwyciłam go za rękę. - Choi Mingi cokolwiek by sie nie działo nie mów nikomu gdzie wyjechałam i dlaczego. - pokiwał głową ściskając moją dłoń.

- Obiecuję. - uśmiechnęłam się. - Planujesz tam urodzić i wrócić?

- Dokładnie. - przyznałam.

- A który to tydzień? - dociekał.

- Czwarty.

- Uważaj na siebie i odezwij się jak będziesz mogła. - przytulił mnie.

- Dziękuję za wszystko Mingi. - uściskałam go.

- Do widzenia HaRam.

ooo

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz