Subject

1K 50 13
                                    

ooo

Trzy godziny szykowałam się do wyjścia na urodziny BanRyu. Stawałam przed lustrem i patrzyłam jak bardzo widać mój brzuch. Nie dało się go niczym zasłonić. To było totalnie niewykonalne. Bałam się ,że wszyscy będą o tym mówić. Choć i tak wiedzieli ,że jestem w ciąży,  wciąż próbowałam to ukryć. Taehyung przychodził co jakiś czas i rzucał na mnie okiem. Niecierpliwił się i chyba denerwował. W sumie to się mu nie dziwiłam. Sami lekarze i do tego ich nie zna.

- HaRam wyglądasz cudownie. - powiedział ,gdy wyszłam w końcu z pokoju. - Naprawdę. - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego by poprawić mu koszulę. Miał na sobie ciemny garnitur z bordową koszulą.

- Dziękuję. - uśmiechnął się, gdy przygładziłam ręką materiał na jego ramieniu.

- Możemy jechać? - skinęłam głową i pożegnaliśmy się z Yeonatanem.

ooo

- O! HaRam! - usłyszałam wysiadając z samochodu. Wołał mnie tata. Ubrał czarny garnitur ,który zakładał na specjalne okazje. Pomachałam do niego i odwróciłam się do Tae. Kompletnie zapomniałam , że BanRyu pochodzi z bogatej rodziny. W końcu nieszczęsna Go Ara jest jego kuzynką.

- W porządku? - spytałam. Skinął głową i chwycił mnie za rękę. Zaskoczyłam się tym gestem ,ale uśmiechnęłam się i ruszyliśmy do mojego ojca. Stał w towarzystwie jakiegoś starszego Pana. Znajdowali się w dość sporym holu, którego wnętrze oświetlał żyrandol. W duchu pochwaliłam się za akurat tą opcję ubrań, w której byłam. W innym przypadku mogłabym się bardzo wyróżniać kreacją.

- Pięknie wyglądacie. - skomplementował nas tata. Uśmiechneliśmy się. - Profesorze Yang Seok. - zwrócił się do mężczyzny w siwych włosach. Ktoś mi kiedyś o nim wspominał. Kojarzyłam, że jest neurochirurgiem w jakiejś słynnej klinice w Chicago. - Chciałem Panu przedstawić moją córkę... - nie dokończył ,a profesor już chwycił rękę Tae.

- Moje wnuczki Cię znają! - chłopak się zmieszał. - Ciągle mi Cię pokazują i wysyłają jakieś śmieszne filmiki. - zrobiłam wielkie oczy.

- Tak? - był mocno zaskoczony.

- Jesteś ten cały V, tak? - Taehyung przytaknął. - Ohh ordynatorze Lee ,ale znalazl sobie Pan materiał na zięcia! - spojrzał na mojego ojca ,a potem na mnie.

- Moje wnuczki nie uwierzą ,że spotkałem V i jego narzeczoną! Tak o was teraz głośno! - śmiał się bardzo życzliwie. Patrzyłam przestraszona na Tae. Nie wiedziałam co zrobić. - Mogę zdjęcie? - poprosił. - Zaraz im wyślę ,bo nie uwierzą! - cieszył się strasznie ,że zrobi przyjemność wnuczkom.

- Jasne. - przystał na to V. W gruncie rzeczy nie mieliśmy innej opcji. Tylko głupio się czułam ,że też musiałam stanąć do zdjęcia. Przecież te dziewczynki na pewno chciałyby zobaczyć tylko Taehyunga.

- Dziękuję. - powiedział i szybko wysłał zdjęcie do wnucząt. - Miło mi było was poznać , naprawdę. - uśmiechnął się do nas.

ooo

- Słyszałam ,że idziesz w ślady ojca, HaRam. - usłyszałam za sobą żeński głos. Odwróciłam się. Kobieta w czerwonym kostiumie stała koło mojego ojca. Była bardzo piękna ,ale nie wyglądała mi na lekarza.

- Dobry wieczór. - spojrzałam w jej piwne oczy. - Taki mam plan. - przyznałam i podeszłam bliżej nich.

- Bardzo dobrze. - pochwaliła mnie i klepnęła mojego ojca w ramię. Przymrużyłam oczy. Czyżby tą Panią i mojego tatę coś łączyło? - Szkoda by zmarnować takie geny. - szturchnęła ojca w ramię i zaniosła melodyjnym śpiewem - Bo z tego co wiem, twoje rodzeństwo  nie garnie się w stronę medycyny. - zgodziłam się z kobietą.

- Seonghwa wdał się w matkę i idzie w stronę architektury ,a Reihan ma jeszcze czas. - odezwał się tata.

- Oczywiście. - przytaknęła. - Chyba się nie przedstawiłam. - stwierdziła ,gdy nastała nieprzyjemna cisza. - Choi Minji. - powiedziała. - Jestem prawnikiem w szpitalu twojego taty. - przymrużyłam oczy. Dlaczego nigdy o niej nie słyszałam?

- Miło mi Panią poznać. - uśmiechnęłam się.

- Lee HaRam! - ktoś mnie wołał z daleka. Jednak głupio mi było odwrócić się ,gdy byłam w połowie rozmowy z kobietą, która widocznie wywołuje uśmiech na twarzy mojego ojca.

- Ktoś Cię chyba woła. - zwrócił mi uwagę tata. - To chyba Taehyung... - zerknęłam przez ramię. Wołającym wcale nie okazał się być V.  Tylko... - Albo Han. - dodał.

- Cześć. - powiedziałam do ochroniarza ,a niegdyś mojego przyjaciela. Ciężko dyszał. Chyba biegł do mnie. - Widziałeś gdzieś Taehyunga? - zapytałam by czym szybciej się go pozbyć.

- Właśnie co do tego... Rozmawia z jakimś lekarzem. - zmarszczyłam brwi.

- Jakim? I o czym? - nie rozumiałam co w tym złego, ale coś mi tutaj śmierdziało.

- Choi jakiś. - nie mógł sobie przypomnieć. - W każdym razie rozmawiają na twój temat, a konkretniej z kim lub dla kogo tu przyszłaś. - od razu moje serce podeszło do gardła.

- BanRyu. - skojarzyłam , że musi chodzić o niego i poszłam za Hanem. Martwiło mnie ,że tych dwóch rozmawia na mój temat.

ooo

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz