rules

942 48 7
                                    

ooo

- Taehyung mówiłam Ci ,że nie lubię niespodzianek! - śmiałam się ,gdy zasłonił mi oczy dłońmi bym nie widziała naszego nowego domu od razu. Z zewnątrz wyglądał idealnie. Białoszary. Nowoczesny. Bardzo modernistyczny. Idealny.

- Teraz! - odsłonił mi oczy. Ujrzałam wielkie okno na zielony ogród. Rozejrzałam się. Białe i przestrzennie. Dużo miejsca i wszystko bardzo praktyczne ,ale przełamane kolorowymi surrealistycznymi obrazami.

- Jest pięknie. - uśmiechnęłam się.

- Pokażę Ci sypialnię. - chwycił mnie za rękę i otworzył ostatnie drzwi na korytarzu. Przede mną rozpostarła się ogromny pokój. Z równie wielkim oknem i wanną stojącą przy szybie. Po prawej znajdowało się spore łóżko. Chłopak podszedł do lustra i pchnął je. Zanim ukazała się pokaźna garderoba.

- Taehyung to jest niesamowite. - nie potrafiłam kryć podekscytowania. - Co ja będę tu trzymać? Nie mam tyle ubrań! - śmiał się. - I wanna w sypialni? - uśmiechnęłam się.

- Oprócz tego mam jeszcze jedną niespodziankę. - wyszliśmy znów na korytarz. - Otwórz. - wskazał drzwi naprzeciwko naszej sypialni. Zrobiłam co radził i nie mogłam uwierzyć ,gdy weszłam do środka ślicznego pokoiku dla naszego dziecka. Łóżeczko i karuzelka. Duży miś. Wszystko w pastelowych kolorach. Wzruszyłam się i poczułam jak łzy płyną po moich policzkach.

- Yoonie to twój pokoik. - dotknęłam brzucha, a chłopczyk się poruszył.

- Podoba Ci się? - objął mnie od tyłu Tae.

- Żartujesz? - dotknęłam jego twarzy. - To jest cudowne. - pocałowałam go. - Ten dom jest idealny. Nasza sypialnia i pokoik dziecka... To najlepsza niespodzianka jaką kiedykolwiek dostałam.

- Naprawdę? - skinęłam głową i znów zlaczylqm nasze usta.

- Kocham Cię. - wyznałam.

- Kocham Cię bardziej. - uśmiechnął się.

ooo

- Znaleźli go? - próbowałam podsłuchać rozmowę Taehyunga z Hanem.

- Nie... Tak... Będę. - tylko tyle udało mi się usłyszeć. - Tak. Zaraz będziemy. - rozłączył się i spojrzał na mnie.

- Musimy jechać do szpitala. - powiedział. - Han znalazł Hoseoka. Są w drodze. - skinęłam głową. -  Daj znać BanRyu. Jest z nimi Shancai.

- Znalazła go przed nami? - zdziwiłam się.

- Tak. - też go to zaskoczyło.

- Idziemy? - wskazał drzwi.

- Niestety... - skinęłam głową i ruszyłam w stronę korytarza.

- Kiedy chcesz się tu przeprowadzić? - otworzył mi drzwi i przepuścił. - Na kiedy zaplanować przeprowadzkę?

- Po ślubie? - zaproponowałam.

- Dopiero? - zaśmiał się.

- Tak. - stwierdziłam. - W czerwcu będziemy już tutaj.

- Skoro tak chcesz. - otworzył auto i wsiedliśmy.

ooo

- Doktorze Lee! - usłyszałam wchodząc na oddział ojca. Zobaczyłam jak mężczyzna przebiega z sali do sali. Jakiś nagły stan. Spojrzałam na Taehyunga.

- Też tak chcesz? - uśmiechnął się ściskając moją dłoń.

- Tak. - przytaknęłam. - Znajdźmy BanRyu. - poprosiłam i ruszyliśmy do dyżurki.

- HaRam co ty tu robisz? - podszedł do mnie BanRyu. - Nie powinnaś tutaj być. Przecież jesteś w ciąży. - nabrał V ,bo chłopak przerażony spojrzał na mnie.

- Bardzo śmieszne doktorze. - szturchnęłam przyjaciela w ramię. - Lepiej powiedz kto zajmuje się Hoseokiem.

- Ma dobre wyniki. - odpowiedział i zaczął prowadzić nas wzdłuż korytarza. - Jest osłabiony ,ale czysty. Nie kłamał.

- To dobrze. - odetchnął z ulgą Tae.

- Umówiłem go już na wizytę doktor Yang. - zatrzymał się przed salą. - Jest teraz z nim ta Chinka ,o której mówiłaś. - zwrócił się do mnie. - Bądźcie bardzo ostrożni. Jest nieprzewidywalny, ale chce się leczyć ,więc to już dobrze o nim świadczy. - uśmiechnął się, a mi przypomniała się scena ,gdy Lorenzo trafił na oddział mojego ojca i uderzył mnie przy wszystkich. Zwyzywał ,a ja myślałam ,że zapadnę się pod ziemię.

- W porządku Kochanie? - chwycił mnie za rękę Tae.

- Tak. - skinęłam głową. - Wejdźmy do nich. - nacisnęłam klamkę.

ooo

- Cześć. - weszliśmy do środka po cichu. Shancai trzymała Hoseoka za dłoń i zerknęła na mnie. Chłopak spał.

- Zasnął niedawno. - powiedziała. - Dziękuję wam za pomoc. - uśmiechnęłam się. - W kieszeni mam telefon do menadżera Hoseoka...

- Nie trzeba. - przerwał jej V. - Skontaktowałem się już z Dengiem. - byłam dumna z mojego przyszłego meza. Stał się ostatnio bardzo odpowiedzialny i rozsądny. Myśli także z wyprzedzeniem by nic go nie zaskoczyło. - Przyjedzie tutaj z samego rana.

- Dziękuję. - powtórzyła się.

- Będzie wszystko w porządku. - chciałam jakoś wesprzeć ją na duchu. Widziałam ,że jest przestraszona. - Zajmą się tutaj nim i mu pomogą. Cieszę się ,że przyjechałaś i jednak go nie zostawiłaś.

- Gdybyście kiedykolwiek czegoś potrzebowali... W znalezieniu kogoś lub... No wiecie. - podniosła się. - To jestem do waszej dyspozycji. - skinęłam głową.

- Chcemy tylko spokoju. - odparł Tae. - Ale dziękujemy. Gdyby coś się działo daj nam znać. Pomożemy.

- Dziękuję. - powiedziała po raz trzeci i wyszliśmy z sali. Czułam się dość dziwnie. Naprawdę tak szybko się go pozbyliśmy?

- Łatwo poszło, co? - uśmiechnął się do mnie V.

- Bardzo. - przyznałam.

ooo

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz