Hey you

1.5K 61 19
                                    

ooo

- Hope gdzie jesteś? - spytałem ,gdy odebrał w końcu telefon. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik.

- U siebie. - odparł.

- Będę za piętnaście minut. - oznajmiłem. - Musimy pogadać.

- Nie...

- Chodzi o HaRam i Shancai. - przerwałem mu od razu. Wiedziałem ,że imię tej Chinki wniesie dużo do naszej rozmowy.

- Dobra ,ale zrób tak żeby Cię nie widzieli. - mówił o paparazzi.

- Wiadomo. - rozłączyłem się i zacząłem rozmyślać o tym jak bardzo musiałem być głupi ,żeby się nie zabezpieczać. Jednak szybko te myśli zajęło zmartwienie jak to teraz będzie. Przecież nie każę jej usunąć dziecka. Chcę z nią być ,ale to teraz będzie wielką odpowiedzialnością. Wiem ,że nie mogę jej z tym tak zostawić. Muszę jej pomóc. W końcu to też będzie moje dziecko. Nie chcę żeby żyło po drugiej stronie globu z udawanym ojcem tyranem. Nie spodziewałem się takiej wpadki, ale co mam zrobić. Muszę wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie. Jaka HaRam musi być teraz przerażona. Jest tam sama. Pewnie ojcu nawet nie powiedziała. Jej medycyna, kariera... Muszę jej pomóc choćby nie wiem co.

ooo

- O czym chciałeś porozmawiać? - wpuścił mnie do środka. Był ubrany w dres i było widać ,że od kilku dni się nie mył. Śmierdziało w mieszkaniu alkoholem.

- W porządku? - wskazałem go.

- Powiedzmy. - zamknął drzwi. - O co chodzi?

- Shancai to twoja dziewczyna? - spojrzał na mnie podejrzliwie.

- To skomplikowane ,a jaki to ma związek z twoją HaRam? - ziewnął.

- Mój menadżer wynajął Shancai do znalezienia HaRam. - odparłem i zrobiłem sobie miejsce na tapczanie. Hoseok usiadł na przecie mnie, na jednym z najmniej zaśmieconych krzeseł.

- Jest detektywem pracującym dla celebrytów. - znów ziewnął. Nie stać go było nawet na zasłonięcie ust. - Po to tu przyjechałeś?

- Nie, chciałem sprawdzić jak się czujesz i powiedzieć ,że HaRam jest ze mną w ciąży. - powiedziałem to tak spokojnie i normalnie ,że na początku tylko przytaknął. Dopiero po chwili doszły do niego moje słowa.

- W ciąży? - zdziwił się. - Nie zabezpieczaliście się? - spytał z taką pogardą i zawodem ,że aż poczułem się jak debil. Chyba to zauważył ,więc szybko dodał. - No to rozumiem ,że teraz z nią porozmawiasz.

- Taki mam plan. - odparłem. - Ale nie chce ode mnie odebrać. - spojrzał na mnie rozumiejąc już co mam na myśli.

- Myślisz ,że ode mnie odbierze? - patrzył z politowaniem.

- No w końcu pomogła Ci w szpitalu i na lotnisku. - pokręcił głową.

- To dobra dziewczyna, chciała być miła. Wiesz w jakim byliśmy wszyscy stanie. - zgodziłem się z nim.

- Proszę zadzwoń. - nalegałem. - Chcę chociaż ją usłyszeć. Czy wszystko w porządku. - westchnął ciężko.

- Jak znajdziemy mój telefon w tym syfie to zadzwonię. - ucieszyłem się.

ooo

- Halo? - odebrała telefon od Hoseoka. Zrobił ją na głośno mówiący. Zanim odebrała odrzuciła nam trzy połączenia ,więc Hoseok wysłał jej smsa. Go przynajmniej od razu nie zablokowała.

- Czemu nie odbierasz od V? - spytał z pretensjami. Chciałem strzelić go w głowę, ale nie mogłem nic zrobić. Byłem i tak wdzięczny ,że zgodził się zadzwonić.

- To cześć... - chciała się rozłączyć.

- Czekaj! - zatrzymał ją pod moim naciskiem. - Martwimy się o Ciebie. - ciągnął dalej. Boże to były takie bzdury i idiotyzm.

- Znasz mnie jeden dzień. - odparła zła. Miała rację.

- Okej, ale mój przyjaciel zna Cię bardzo dobrze ,a do tego dużo mi pomogłaś. - przewróciłem oczami. Ale wymyślił. Hoseok wzruszył tylko ramionami widząc moją reakcję.

- Nie zrobiłam nic nadzwyczajnego. - westchnął ciężko. Widziałem ,że ta rozmowa go męczy. HaRam nie należy do łatwych osób.

- Mogę Ci jakoś pomóc? - próbował za wszelką cenę podtrzymać rozmowę. - HaRam?

- Nie dzwoń do mnie, nie pisz. - nakazała wkurzona. - Przekaż Tae ,że już się nie zobaczymy. - kurde!

- HaRam! - nie wytrzymałem i krzyknąłem.

- Do widzenia. - rozłączyła się.

- Brawo. - zakpił ze mnie Hoseok i rzucił telefon na kanapę. - Teraz zostawisz mnie samego? - skinąłem głową.

- Nie potrzebujesz pomocy? - spojrzałem na niego.

- Nie, Shancai przyjeżdża wieczorem więc muszę brać się za sprzątanie. - zerknąłem na niego pobłażliwie. - Okej muszę zorganizować jakąś ekipę sprzątającą. - przyznał się. - Powodzenia z HaRam ,ale to będzie ciężkie.

- Wiem ,dzięki. - założyłem buty i wyszedłem.

ooo

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz