Weszliśmy w ciszy do mieszkania. Nie chciałam nalegać by powiedział coś więcej. Z własnej autopsji wiem, że o takich rzeczach nie chce się mówić. Kiedy będzie gotowy to mi o tym opowie. Wszedł pierwszy, a ja tuż za nim. Zdjęliśmy buty i dalej milcząc przeszliśmy do salonu.
- Yeontan nie teraz. - powiedział do pieska, który cieszył się jak dziecko, które dostaje lizaka. Zdziwiłam się. Był zły i smutny. Odsunął futrzaka od siebie. Puchowa kulka dobiegła do mnie. Nachyliłam się do niej i potarmosiłam po uszkach.
- Tae... - odwrócił się do mnie przodem. Podniosłam się z ziemi. Podszedł i mocno mnie przytulił. Nie wiedziałam co robić. Dziwnie się czułam. Nie spodziewałam się tego. Po czym puścił mnie i odszedł jak gdyby nigdy nic.
- Twój pokój to tamten. - wskazał dłonią i zniknął w drzwiach najprawdopodobniej łazienki. Westchnęłam i przejechałam walizką do wskazanego pokoju.
ooo
- Możesz mi powiedzieć gdzie są moje wszystkie ubrania?! - wyleciałam z sypialni wkurzona jak nigdy. Poszłam spać w rzeczach, bo byłam zmęczona. A rano otworzyłam walizkę, która była pusta.
- Kupiłem Ci nowe. - odparł rozkładając talerze na stole. Szykował chyba śniadanie. - Pijesz kawę czy herbatę? - spytał.
- Nie mogę iść na zajęcia w czymś takim! - pokazałam mu różowe szorty. - Albo w ym! - wyciągnęłam przed siebie kwiecistą sukienkę.
- Dlaczego? - spojrzał na mnie ze stoickim spokojem. - Przymierz. - poradził i uśmiechnął się miło. Nie cierpię go! Wróciłam zła do pokoju. Ubrałam te cholerne różowe szorty i dobrałam do nich kremową bluzkę. Po czym wyszłam obrażona do salonu.
- Ładnie Ci w takich kolorach. - uśmiechnął się. - Suszarkę znajdziesz w drugiej szafce od lewej pod lustrem. - dostrzegł moje mokre włosy. Skinęłam głową.
- Dzięki. - usiadłam na przeciw niego. Uszykował niezłe śniadanie. Zupełnie jak nie we Włoszech. Uśmiechnęłam się. To było kochane z jego strony.
- Kawy? - zaproponował. Poczułam się jak...księżniczka.
- Czemu to wszystko robisz? - dziwiłam się. Spojrzał na mnie.
- Nie rozumiem. - odparł.
- Jesteś dla mnie miły. - powiedziałam. - Dlaczego? - poprawił okulary. Uśmiechnęłam się. Słodko w nich wygląda.
- Muszę mieć jakiś powód? - pokręciłam zdziwiona głową. W sumie nie, ale... - Do tego przecież udajemy parę. - skinęłam głową. No tak. Udajemy.
- Dziękuję w każdym razie. - uśmiechnęłam się.
ooo
- Pojedziesz dzisiaj ze mną na plan? - zerknęłam na niego ,gdy wychodził z mieszkania.
- Idę teraz na zajęcia ,a potem mam pracę... - mówiłam obserwując jak ubiera buty.
- W restauracji? - przerwał mi. Skinęłam głową. - Już tam nie pracujesz. - uśmiechnął się.
- Słucham? - oburzyłam się.
- Jesteś moją dziewczyną, więc nie możesz pracować w restauracji. - zrobiłam wielkie oczy. - Nie czytałaś tego co pisali w tabloidach? - pokręciłam głową. - Różne są spekulacje nt twojej osoby. - dodał z dziwnym uśmieszkiem. Już o nas piszą?
- Ale dobre? - przejęłam się.
- Tak, rano napisałem na swoim profilu ,że interesuje Cię medycyna. - uśmiechnęłam się. - Ale na razie nie chce nic zdradzać. - zapewnił prostując się. Przewiesil sobie torbę przez ramię. - Tak jak mówiłem. Umowa podlega tylko urodzinom Ary i przygotowaniom do nich. - pamięta naszą umowę.
- Cieszę się, że dbasz o mój wizerunek. - zażartowałam. - Ale z czego teraz będę żyć? Chodzę na zajęcia, mam praktyki w szpitalu... - to mnie niepokoiło. Przecież ,gdy nasz pakt się skończy gdzie będę mieszkać? A co ważniejsze za co? - Nikt nie chce przyjmować dziewczyny z tak elastycznymi godzinami pracy. - mówiłam. Martwiło mnie to.
- Nie martw się. - puścił do mnie oczko. - Już się tym zająłem.
- Jak to? - nie rozumiałam.
- Widzimy się o szesnastej w domu. - pokiwał mi i wszedł do windy.
- A co z Yeontanem? - zawołałam trzymając puchatą kulkę na rękach. Wsadził dłoń pomiędzy drzwi windy, by zapobiec ich zamknięciu. Rozsunęły się ponownie.
- Ja go zabieram. - zaśmiał się i przejął ode mnie pieska. - Do później. - uśmiechnął się i drzwi się zamknęły. Stałam jeszcze chwilę zastanawiając się nad tym wszystkim. Ale dziwne uczucie mieć kogoś kto troszczy się o wszystko za ciebie.
ooo
Wróciłam do mieszkania i posprzątałam po śniadaniu. Miałam jeszcze chwilę wolnego. Pozmywałam i ogarnęłam kuchnię. Po czym poszłam do swojej tymczasowej sypialni. Przyglądnęłam się nowej garderobie. Same jasne kolory. Żywe lub pudrowe ,ale kolorowe. Nie czarne, szare czy białe.
- Może faktycznie jestem za sztywna? - spoglądnęłam w lustro. Nawet ładnie mi było w tym stroju. Popatrzyłam na kwiecistą sukienkę. Uśmiechnęłam się do siebie i ją założyłam. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Jakoś tak...wesoło? V chyba podobam się w takich kolorach. Lubi mnie uśmiechniętą, pomyślałam. Po czym podniosłam wzrok wyżej. Na swoją twarz. Wielka śliwa prezentowała się pod moim okiem.
- Merda! - zaklnęłam.
ooo
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...