tokebi

1K 47 15
                                    

ooo

Westchnęłam ciężko i nacisnęłam klamkę furtki. Weszłam na cmentarz. Nienawidzę tego miejsca. Naprawdę nie cierpię cmentarzy. Jednak chciałam przed wylotem sama pójść na grób Mamy. Zawibrował mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni. Taehyung. Odrzuciłam połączenie i wyciszyłam komórkę. Dzwoni trzy razy dziennie od mojego przylotu. A ani razu nie odebrałam. Wyparłam jednak go z moich myśli i ruszyłam zboczem w górę. Stanęłam przed pomnikiem.

María Alessandra Ambrosio

* 20 03 1972

+28 02 2023

- Cześć Mamo. - szepnęłam. - Minął już rok. - uśmiechnęłam się. - Mamy już marzec. Niedługo byłyby twoje urodziny. Za cztery miesiące przyjdzie na świat Twój pierwszy wnuk. - dotknęłam brzucha. - Jestem w ciąży. To piąty miesiąc. - mówiłam udając jakby siedziała przede mną. Miałam nadzieję ,że to wszystko widzi i słyszy.

- Nie mam narzeczonego. - przyznałam. - Okłamałam Ciocię Ritę. Przepraszam. - przykucnęłam by położyć bukiet białych goździków od Lorenzo. - To od Lorenzo. Wyjeżdża do Stanów. - zrobiło mi się strasznie przykro. Chciałabym żeby tutaj była. - Pogodziliśmy się. Też za tobą tęskni. Tak samo jak ja i Seonghwa. - podciągnęłam nosem. Nie chciałam znów płakać ,ale przez ciążę stałam się bardziej wrażliwa ,a co za tym idzie płaczliwa.

- To dziecko Taehynuga Mamo. - otarłam poliki. - Tata chce żebyśmy wzięli ślub. Tae jest aktorem i piosenkarzem. Jest bardzo znany w całej Korei. Polubiłabyś go. Co ważne nie jest lekarzem. - zaśmiałam się do siebie. - A ja... Zmieniłam specjalizację. Tak jak mówiłaś. Będę jak tata. Chcę być chirurgiem. Mój przyjaciel Choi BanRyu mówi , że będę świetnym chirurgiem dziecięcym. - dotknęłam pomnika. Pogładziłam czarną płytę.

- Seonghwa robi się coraz bardziej dojrzalszy. Ma nawet dziewczynę. - uśmiechnęłam się. - Chciałabym bardzo ,żebyś teraz tu była. Żebyś mnie przytuliła. - wyjęłam chusteczkę. - Nie jest mi wcale łatwiej bez Ciebie. Jestem teraz... Czuję się Koreanką. Zupełnie jakbym zdradzała Ciebie i Włochy. Brakuję mi rodziny. Ciągłego śmiania się. Tańców i świętowania. - wydmuchałam nos. - Mimo tego ,że jest tam tata i Seonghwa... Czasami czuję się sama.

ooo

- Fatima? - poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się do babci, która wciąż była szykowną kobietą.

- Cześć. - przywitałam się.

- Dlaczego mówisz do matki w tym obcym języku? - spuściłam wzrok. Babcia nigdy nie darzyła ojca sympatią. Nie wspominając już o Korei. To ona pierwsza zaczęła się do nas zwracać innymi imionami. To przez nią Mama tak na mnie mówiła. Babcia nie znosiła też naszego wyglądu. Skośni, tak zawsze nazywała nas z dziadkiem ,gdy myśleli ,że ich nie słyszymy.

- Nie chciałam by ktoś podsłuchiwał. - odparłam poważnie.

- Masz jakieś tajemnice, że nie chcesz by rodzina słyszała co mówisz do swojej zmarłej matki? - przymrużyłam oczy.

- Nie mam. - powiedziałam spokojnie. - Lubię prywatność. - kobieta zmierzyła mnie wzrokiem.

- Podobno masz skośnego narzeczonego. - burknęła. - Zupełnie wdałaś się w matkę. - prychnęła zakładając ręce na krzyż.

- Bardziej w ojca ,babciu. - stwierdziłam. - Zaczęłam staż z chirurgii. - wiem dobrze, że była przeciwna mojej medycynie. Chciała żebym była przykładną kurą domową.

- Żaden pożytek z tego skoro mieszkasz po drugiej stronie globu. - machnęła ręką.

- A jak się czujesz? Jak zdrowie? - zmieniłam temat. Kobieta prowadziła mnie chodnikiem do wyjścia z cmentarza. Nie chciałam jeszcze odchodzić, ale bardziej nie chciałam rozmawiać z babcią. Miałam nadzieję, że tata będzie stał już na parkingu.

- Dobrze. - odparła chłodno. - Widzę, że twój ojciec już na Ciebie czeka. - wskazała samochód Taty. Odetchnęłam z ulgą. Skinęłam głową.

- Do widzenia. - uśmiechnęłam się i odeszłam od kobiety. Tak z mojej rozmowy z mamą przerodziła się w okropną przechadzkę z babcią. Wsiadłam do samochodu taty i zapięłam pasy.

- W porządku? - spytał.

- Tak. - skinęłam głową. - Przecież jesteśmy skośni. - zaśmialiśmy się.

ooo

Co u was? Jak idzie nauka? Na jakim etapie życia jesteście? 🙈🙊🐼

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz