ooo
Nacisnęłam delikatnie klamkę. Wślizgnęłam się bezszelestnie do holu. Na palcach przeszłam drogę dzielącą mnie od schodów. Weszłam na pierwszy stopień...
- HaRam. - usłyszałam za sobą głos ojca. Zatrzymałam się w miejscu klnąc pod nosem. Odwróciłam się spokojnie. Myślałam ,że ma dzisiaj nocny dyżur.
- Znowu wracasz późno do domu. - zaczął po koreańsku. Spojrzałam na jego zmęczoną twarz. Chociaż było widać ,że jest po czterdziestce nadal był przystojny. Miał szerokie ramiona i czarne wciąż włosy. Założył ręce na ramiona. Był zły.
- Praktyki... - przerwał mi od razu.
- Dzwoniłem do dziekana. - to mnie zmartwiło. - Tylko w poniedziałki i środy macie popołudniowe praktyki. - zeszłam ze schodów. To będzie dłuższa rozmowa. Podeszłam bliżej mężczyzny. Był dość wysoki. - Znowu jeździsz do tego boksera?
- To mój chłopak. - odparłam po angielsku. Nie będę z nim rozmawiać po koreańsku. Niech czuje moją niechęć do tego kraju.
- HaRam... To nie chłopak dla Ciebie. - przewróciłam oczami, gdy kontynuował po koreańsku.
- Nie masz prawa mówić mi kto jest dla mnie ,a kto nie. - powiedziałam po włosku by jeszcze bardziej go zdenerwować. Byłam zła na to co mówi o Lorenzo.
- Jestem twoim ojcem. - przymknęłam na chwilę oczy by policzyć do dziesięciu i ochłonąć. Na szczęście zgodził się na angielski.
- Wiem. - przyznałam. - Zgodziłeś się ,żebym mogła tu przyjechać i u Ciebie mieszkać, ale proszę byś nie wtrącał się w moje życie. - popatrzył na mnie rozczarowany.
- HaRam pozwoliłem Ci przyjechać tutaj z tym chłopakiem pod warunkiem ,że nie będziesz opuszczać się w nauce. - zdziwiłam się.
- Przecież mam dobre wyniki. - nie rozumiałam.
- Ten chłopak nie ma żadnej przyszłości. - wzięłam głęboki wdech.
- Jest bokserem. - odezwałam się zła. - Po tygodniu znalazł pracę i się stąd wyprowadził by nie być ciężarem. - broniłam chłopaka.
- Dobrze wiesz ,że gdy zawody się skończą wróci do Włoch. - nie dawał za wygraną. - Znam Włochów. Wiem jacy są. Prędzej czy później się na nim przejedziesz.
- Naprawdę? - nie mogłam w to uwierzyć. - Lepsi są Koreańczycy ,którzy zostawiają rodziny dla kariery? - wytknęłam mu.
- Dobrze wiesz ,że to nie dlatego wyjechałem. - do moich oczu zaczęły napływać łzy.
- Zostawiłeś mamę ,gdy Seonghwa miał tylko osiem lat. - miałam żal. Straszny żal do ojca. - Wiedziałeś ,że mama choruje. Mimo to wyjechałeś.
- Musiałem się zająć Reihan. - odwróciłam od niego wzrok. Jak w takiej chwili może mówić o owocu swojego romansu?
- Nie mów mi o niej. - nie mogłam tego słuchać. - Zdradziłeś mamę i zostawiłeś ją dla...
- HaRam - przerwał mi. - Twoja siostra straciła matkę, nie mogłem zostawić jej samej.
- To nie jest moja siostra! - krzyknęłam ze wściekłości. Dłużej tego nie wytrzymam. - Zostawiłeś nas i to przez Ciebie mama odeszła! To wszystko twoja wina! - miałam do niego straszne pretensje.
- HaRam wiem ,że to co zrobiłem... - wyciągnął w moją stronę rękę. Odsunęłam się od niego.
- Nigdy Ci tego nie wybaczę. - warknęłam. - Więc przestań udawać mojego ojca. Jestem tutaj tylko ze względu na brata. - chciałam żeby go zabolało. Chciałam żeby cierpiał. - Kiedy Seonghwa osiągnie pełnoletność wyjadę stąd i nigdy więcej mnie nie zobaczysz. - widziałam ,że cierpi przeze mnie. Miał szklane oczy.
- HaRam... - moje serce już dawno skamieniało jeśli chodzi o ojca. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Nie patrz tak na mnie. - pokręcił głową. - Zostawiłeś mnie z tym wszystkie samą.
- Wiem... Przepraszam Cię...
- Mogłeś pomyśleć wcześniej. - ruszyłam do drzwi. Nie zostanę w tym domu ani chwili dłużej. Trzasnęłam drzwiami i wybiegłam z domu. Nienawidzę tego miejsca. Nienawidzę tego domu. Tego kraju. Tych ludzi. Wyszłam na ulicę. Miałam ochotę po prostu umrzeć. Zobaczyłam światła releflektorow. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą nadjeżdżający wprost na mnie samochód. Zamknęłam oczy. Byłam na to gotowa.
ooo
- Co ty robisz?! - ktoś rzucił się na mnie i runęliśmy razem na jezdnię. Auto wyminęło nas trąbiąc strasznie klaksonem. Byłam zła na tą osobę. Podniosłam się gwałtownie na równe nogi. Chciałam stąd jak najszybciej uciec.
- Hej! - zawołała mnie postać. Miałam to gdzieś. Szłam dalej przed siebie. - Poczekaj! - dogonił mnie ten głupi chłopak. Co on sobie wyobraża? Po co to zrobił? Czemu mnie nie zostawił na tej ulicy? Chłopak szarpnął mnie za rękaw. Chciał żebym się zatrzymała.
- Za kogo ty się uważasz!? - wyrwałam się z jego uścisku.
- Nie widziałaś tego samochodu? Mogło Ci się coś stać! - spojrzałam na jego twarz.
- Taehyung? - zdziwiłam się. - Co ty tu robisz?
- To ja się pytam co ty chciałaś zrobić. - czyli wiedział kogo ratuje. Miał strasznie głębokie oczy. Dziwnie czułam się patrząc w tą niekończącą się głębię.
- Nic. - pokręciłam głową i odwróciłam wzrok od jego oczu. Rozpraszały mnie. - Nie widziałam tego samochodu. - skłamałam.
- Niech Ci będzie. - przystał na to.
- Skąd wiedziałeś ,że tu mieszkam? - zapytałam. Coś mi tutaj nie grało. Jakim cudem znalazł się akurat tutaj? - Śledziłeś mnie?
- Nie. - zaprzeczył stanowczo. Zbyt stanowczo. Kłamał. Zauważył chyba ,że mu nie wierzę. - Okej. To prawda ,szedłem za tobą. - przyznał mi rację. - Chciałem tylko oddać Ci zeszyt. - wyjął z plecaka mój notes. Zrobiłam wielkie oczy. - A nie miałem pojęcia jak się z tobą skontaktować.
- Skąd masz mój zeszyt? - wzięłam przedmiot do ręki. Przejrzałam zapisane strony. To był mój zeszyt.
- Wypadł Ci w metrze. - pokiwałam głową. To było możliwe.
- A czemu nie oddałeś mi go od razu? - dziwiłam się.
- Zaczęliśmy rozmawiać i jakoś wypadło mi to z głowy. - mówił. Wydawało mi się ,że szczerze.
- Mhm. - skinęłam głową. - To dzięki. - zdecydowałam się wrócić do domu.
- Poczekaj! - myślałam ,że już się odczepi.
- O co chodzi? - przystanęłam.
- Mogę twój numer? - zrobiłam wielkie oczy. Co z tym chłopakiem nie tak?
- Po co? - nie rozumiałam go kompletnie.
- Mogę pomóc Ci z koreańskim. - zaproponował. Zastanowiłam się chwilę. W sumie czemu nie?
- No okej. - przystałam na to. Wyjęłam telefon z kieszeni i podałam mu. - Nie znam swojego na pamięć ,więc wpisz swój i wyślę Ci smsa. - skinął głową i wpisał cyfry. Zapisał i oddał mi komórkę.
- To do zobaczenia HaRam. - uśmiechnął się. Skinęłam głową i chwilę przypatrzyłam się jego twarzy. Naprawdę jest koreańskim idolem?
- Cześć. - uśmiechnęłam się i ruszyłam do domu.
- Ale dziwak. - zaśmiałam się ,gdy byłam już daleko od niego. Ciekawe czy wpadło mu do głowy ,że mogę nie napisać tego smsa...
ooo
I jak wam się podoba?
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...