ooo
Nie wiedziałam jak ,ale dwa dni później V wnosił już swoje rzeczy do naszego domu. Tata zgodził się od razu.
- Będę mógł przynajmniej się mu przyjrzeć, a co ważniejsze pozbyć się jeśli będzie to konieczne. - mówił. Miał w sumie rację. Mnie to raczej martwiło. Przecież nie jest mi obojętny. Nie wiem jak zniosę jego obecność tuż za ścianą swojego pokoju. Tym bardziej ,że Reihan i Seonghwa wracają już jutro. Martwiłam się.
- Jak się czujesz? - Taehyung wszedł do gabinetu ojca ,gdy przeglądałam wszystkie dokumenty potrzebne na moje przeniesienie. BanRyu bardzo dużo zrobił za mnie by mnie odciążyć. Byłam mu strasznie wdzięczna. Wstawił się też u dyrekcji i na uczelni. Dzięki Hanowi zyskałam poparcie profesora Nam Do, który porozmawiał z moim rektorem. Będę mogła wrócić na drugi semestr na studia. Jeśli zaliczę egzaminy końcowe na ten semestr. Mam mało czasu ,ale BanRyu i ojciec obiecali mi pomóc. Czuję się strasznie ,bo polegam na znajomościach mojego ojca. To niesprawiedliwe względem innych ,ale... Ciężko mi z tego nie skorzystać.
- Dobrze. - spojrzałam na niego. Był spocony. Zdziwiłam się. Przecież nigdzie nie wychodził. - A Ty? - zauważyłam, że jest także blady. - Kiepsko wyglądasz. - dodałam. Podszedł bliżej.
- Głowa mnie trochę boli ,ale da się żyć. - odparł spokojnie. Podniosłam się i dotknęłam jego czoła.
- Jesteś rozpalony. - stwierdziłam. Zerknął na mnie dwuznacznie. Pokręciłam głową odwodząc go od sprośnych myśli. - Masz gorączkę. - zmarszczył brwi i dotknął swojego czoła. - Daj rękę. - chwyciłam jego dłoń. - Zimna. - westchnęłam ciężko. - Chodźmy do kuchni. Dam Ci coś na zbicie temperatury. - oznajmiłam i pociągnełam go za sobą.
ooo
Podniosłam się z krzesła widząc jak Taehyung szamota się na łóżku. Dostał strasznie wysokiej gorączki. Termometr wskazywał ponad trzydzieści dziewięć stopni. Tata został na noc w szpitalu, bo jego pacjent jest w stanie krytycznym i niewiadomo czy nie będzie musiał znowu go otwierać. Martwiłam się ,bo dochodziła już północ ,a jemu wcale się nie poprawiało. Spojrzałam na niego. Był przytomny, ale jego wzrok wydawał się nieobecny. Ciężko oddychał. Wił się i stękał. Szarpał się z powietrzem.
- Taehyung, spokojnie. - powiedziałam łagodnie. Przyłożyłam dłoń do jego czole. Wciąż gorące. Zwilżyłam szmatkę w miseczce z zimną wodą, którą doradził mi ojciec. Woda była chłodna. Idealnie nadawała się na okłady. Położyłam płótno na jego czole. Był cały rozpalony. Przyłożyłam termometr do skroni. Wskazywał trzydzieści dziewięć i trzy. Wzięłam głęboki wdech. Skąd się wzięła ta wysoka temperatura?
- Zadzwonię do Hana. - postanowiłam. Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer jednak nie odpowiedział. V usnął ,bo przestał się wiercić. Zamknęłam oczy. Byłam zmęczona i zła. Dlaczego mam się nim zajmować? Usiadłam na podłodze. Chciało mi się płakać. Podszedł do mnie Okiro i polizał po twarzy.
- Co ja mam zrobić? - spytałam psa. Wtedy zdałam sobie sprawę ,że nie mam nikogo tutaj. We Włoszech miałam mamę. Dziadków. Lorenzo i jego przyjaciół. Miałam swoje przyjaciółki. Miałam życie... Rozbiegł się dźwięk dzwonka z dołu. Aż mną wzdrygnęło. Podniosłam się szybko ,gdy Okiro zaczął strasznie szczekać. Tae się nie obudził. Ruszyłam do drzwi po cichu. Kto o tej porze mógł przyjść? Zerknęłam przez wizjer ,ale postać miała kaptur.
- Kto tam? - spytałam przestraszona.
- HaRam? - ucieszył się głos i od razu go rozpoznałam. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się mu na szyję. Wtuliłam się w jego ramię.
- Co... Wszystko w porządku? - spytał obejmując mnie delikatnie.
- Skąd wiedziałeś..? - weszliśmy do środka.
- Że potrzebujesz pomocy? - dokończył za mnie. - Mieliśmy zjeść razem kolację ,a nawet nie odczytałaś moich wiadomości. Nie mówiąc o telefonach. - spuściłam wzrok.
- Przepraszam Hoseok... - powiedziałam ocierając poliki. - V ma strasznie wysoką gorączkę. Musiałam nie zauważyć.
- V tu jest? - zdziwił się niesamowicie.
- Przecież mówiłam Ci ,że ma się do nas wprowadzić. - mówiłam.
- Ale nie sądziłem ,że mówisz poważnie. - odparł całkowicie zaskoczony.
- Muszę iść zobaczyć co z nim. - stwierdziłam. - Zaraz zrobię Ci coś do picia czy... - złapał mnie za rękę nim zdążyłam wejść na schody.
- Przestań. - poprosił. - Pójdę z Tobą. Powiesz mi co robić i to ja przy nim teraz posiedzę. - uśmiechnął się. - Wyglądasz na wykończoną.
- Na pewno masz za sobą ciężki dzień...
- HaRam - zaśmiał się. - Przez cały wieczór ,który miałem z tobą spędzić oglądałem filmy. Myślę ,że dam radę. - uśmiechnęłam się i przystałam na to.
ooo
Obudziłam się przed trzecią. I tak ten sen był męczarnią. Ciągle coś mnie rozpraszało. Hoseok spadł mi jak z nieba. Jednak nie powinien on ,ani ja zajmować się Taehyungiem. Przecież... Zamknęłam oczy i wzięłam się w garść. Muszę być bezstronną. Chcę być lekarzem, a V jest chory. Nieważne kim będzie mój pacjent muszę pomóc. Podniosłam się i ruszyłam do pokoju Tae. Uchyliłam lekko drzwi i wślizgnęłam się do środka. Hope siedział oparty o krzesło. Przebudził się słysząc moje kroki.
- Zasnął przed chwilą. - oznajmił ostrzegając mnie bym była ciszej. Skinęłam głową i podeszłam do Taehyunga. Zdjęłam wilgotną ściereczkę. Dotknęłam jego czoła. Chłopak od razu się obudził. Złapał mnie szybko za rękę. Zrobił to tak błyskawicznie, że nawet nie zdążyłam zareagować.
- HaRam... Przepraszam... - powiedział cichutko. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. Temperatura mu spadła i był już przytomny. Odetchnęłam z ulgą.
ooo
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...