ooo
- Umówiłem Cię jutro do fryzjera i kosmetyczki. - powiedział ,gdy wsiedliśmy do auta. Spojrzałam na niego oburzona.
- Słucham?
- Po jutrze jest przyjęcie Ary. - odparł. - Wybierzesz też jedną z sukienek ,które Ci zamówiłem. - jaja sobie ze mnie robi?
- To miał być tylko jeden wieczór! - stawiałam się. Przecież nie dam zrobić z siebie jakiejś Barbie.
- Chcesz mi powiedzieć, że zamierzasz iść w marynarce na przyjęcie pełne celebrytów? - dziwił się mrużąc oczy. Odwróciłam od niego twarz. Obraził mnie. - HaRam - zwrócił się do mnie. Jednak wciąż trwałam w swojej pozycji. Udawałam ,że go nie słyszę. - Nie mówię, że jesteś nie ładna. Chodzi mi o to ,że czułabyś się źle będąc tak zwyczajnie ubraną. - zerknęłam na niego.
- Serio? - wyczuwałam tutaj haczyk.
- Wyobraź sobie te wszystkie aktorki odstawione jak na fashion week w samym Paryżu i na to wchodzisz Ty ubrana normalnie i delikatnie. - tłumaczył mi. - Nie czułabyś się niekomfortowo?
- Wiem, że robisz to tylko by mnie przekonać, ale niech Ci będzie. - mruknęłam. Byłam zła na siebie, że się na to zgadzam, ale nie chcę narobić wstydu, ani jemu, ani tym bardziej sobie. Uśmiechnął się zadowolony.
- Dziękuję. - przewróciłam tylko oczami. - A i dzisiaj zostaniesz u mnie, bo podobno dziennikarze zobaczyli Cię wychodzącą z mojego mieszkania. - oznajmił.
- A czy to nie sprawi, że nabiorą jeszcze więcej podejrzeń? - zdziwiłam się jego tokiem myślenia. Gdzie tu niby logika?
- Pamiętaj, że udajesz moją dziewczynę. - przypomniał.
ooo
Tae zaparkował na podziemnym parkingu. Odpiął pasy i nagle nałożył rękę na moją twarz. Zdziwiłam się strasznie i próbowałam ściągnąć ją z mojej twarzy.
- V cholera! - krzyknęłam. - Co Ty robisz?! - miotałam się.
- Pochyl się. - nakazał naciskając na moją głowę.
- Co ty robisz do cholery?! - nie mogłam się wyprostować. Zbyt mocno trzymał mój kark.
- Dziennikarze już tu są. - odparł. Westchnęłam ciężko.
- Nie możemy więc udawać, że jesteśmy razem i normalnie stąd wyjść? - spytałam wściekła. No co za głąb! - I przestań wyrywać mi włosy! - byłam wkurzona. Jego ucisk złagodniał.
- Przepraszam. - zabrał rękę. - Na pewno chcesz udawać? - powoli się wyprostowałam masując sobie kark. - Myślisz ,że uwierzą nam? - zauważyłam, że się denerwuje. Ma wątpliwości.
- Jesteś do cholery aktorem! - nie rozumiałam go. Przecież umie doskonale grać.
- Masz rację. - zgodził się gasząc silnik.
- Matko... - nie dowierzałam z kim przyszło mi pracować. Chciałam nacisnąć klamkę, ale oślepił mnie blask fleszy. Zamknęłam oczy. - Nie uważasz, że to jednak kiepski pomysł? - wycofałam się. Widok kilkunastu dziennikarzy mnie przeraził.
- No teraz mi się tu nie wycofuj, bo odwiozę Cię z powrotem do domu. - uniosłam dłonie do góry na znak kapitulacji. - Załóż okulary. Są w schowku. - poradził i wysiadł z auta. Założyłam czarne okulary marki Channel. Jeszcze chwilę się wahałam, ale chłopak był na tyle uprzejmy, że podjął decyzję za mnie otwierając moje drzwi. Nie miałam już teraz wyjścia. Opuściłam samochód podając mu rękę. Zatrzasnął drzwi i zamknął auto.
- Nie zwracaj na nich uwagi. - poprosił. - Zachowuj się tak jakby ich nie było. - pokiwałam głową i ruszyliśmy do wejścia. Chmara reporterów poszła w nasze ślady. Wszyscy zadawali jakieś pytania. Przekrzykiwali się nawzajem. Oczywiście w większości była to moja sprawka. Bardzo interesowało ich to kim jestem i jak się nazywam. Dociekali odkąd się spotykamy i jak udało nam się to tak długo utrzymać w sekrecie. V się tylko uśmiechał i co jakiś czas ściskał mocniej moją dłoń. Ja skupiałam się na tym by tylko jakoś to przejść. Byleby te krzyki i pytania ustały. Nigdy nie sądziłam, że jest to tak nieprzyjemne i uciążliwe doznanie. Ale dzięki temu zrozumiałam dlaczego tak często sławni ludzie noszą okulary przeciwsłoneczne. Naprawdę w tej sytuacji są bardzo zbawienne.
ooo
- W porządku? - puścił moją rękę, gdy winda się zamknęła, a dziennikarze zniknęli. Ściągnęłam okulary.
- Tak masz na co dzień? - spytałam przerażona.
- Zdarza się. - podrapał się po karku. Był lekko zmieszany.
- Nie wiem jak Ty to wytrzymujesz. - przyznałam szczerze. - Naprawdę nie chciałabym być tak sławna jak Ty. - pokręciłam stanowczo głową. - Żadnego życia prywatnego. - stwierdziłam. - Wszyscy tylko Cię obserwują i czyhają by wywołać choćby najdrobniejszy skandal. - spojrzał na mnie zmartwiony.
- Cieszę się, że doceniasz cenę mojej pracy. - uśmiechnął się smutno.
- Tae? - zauważyłam, że naprawdę posmutniał. Zerknął na mnie pytająco. - Jesteś tak naprawdę szczęśliwy? - zapytałam pełna powagi.
- Szczerze? - pokiwałam głową. - Nie. - powiedział. - Nie jestem szczęśliwy, HaRam.
ooo
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...