day by day

1.4K 52 5
                                    

ooo

Byłam przerażona. Bałam się ,ale starałam się zachować zimną krew. Zanim weszliśmy na lotnisko zadzwoniłam do taty ,że wracam i wszystko mu wyjaśnię. Ucieszył się ,że nic mi nie jest. Nie był zły. Wręcz przeciwnie. Bardzo się ucieszył. Seonghwa i Reihan obiecali czekać na lotnisku, ale przekonałam ich ,że bezpieczniej ,gdy wrócę sama do domu. Zresztą chciałam rozmawiać z ojcem najpierw na osobności. Ta rozmowa dodała mi trochę sił. Przynajmniej wracam do osób ,które mnie kochają i nie pozwolą skrzywdzić. Jednak jak powiem im ,że jestem w ciąży? I to z Taehyungiem? Ojciec od razu będzie chciał ślubu. A ja... Nie jestem jeszcze na to gotowa. Co powie profesor Nan Do? Bałam się reakcji wszystkich... Perfekcyjna Lee HaRam wpadła?

- HaRam? - chwycił mnie za rękę Tae. Spojrzałam na niego. - Nie mogę Cię odprowadzić... Bo sam spóźnię się na swój lot.

- Lecisz...?

- Leci zwykłym samolotem. - odezwał się roześmiany Han. Zerknęłam na niego z ukosa i sama się uśmiechnęłam. Kiedyś także mnie rozśmieszał ,gdy mieliśmy po kilka lat. Wydoroślał i ,gdyby nie jego poczucie humoru, w życiu bym go teraz nie rozpoznała. Zmienił się, a przede wszystkim urósł. Zazwyczaj ja byłam od niego wyższa. Teraz był znacznie wyższy od V. Stał się przystojnym facetem. Do tego prezentował się w garniturze, więc w ogóle mi się podobał. Zdałam sobie sprawę ,że ma teraz trzydzieści lat. Jak dawno się nie widzieliśmy...

- Ile będziesz na Sycylii? - spytałam.

- Pewnie około dwóch tygodni. - skinęłam głową. - Wrócę jak najszybciej się da. W tym czasie zajmie się Tobą Han. - uśmiechnęłam się do ochroniarza. - Hoseok też jest do Twojej dyspozycji. - przypomniałam sobie o nim.

- Jak się trzyma po... No wiesz? - westchnął ciężko.

- Kiepsko. - pokiwałam zawiedziona ,ale nie zaskoczona.

- Odezwę się do niego. - stwierdziłam.

- Lepiej nie. - powiedział Han. - Nie możesz się denerwować. - razem z V spojrzeliśmy na niego zdziwieni.

- HaRam nie jest chora. - odparł Tae.

- Ale powinna na siebie uważać. - uparł się Han.

- Spokojnie ,sama sobie świetnie poradzę. - odezwałam się zaskoczona dziwnym napięciem pomiędzy tą dwójką.

- Dobrze. - zgodził się ze mną V. - Musicie już chyba iść. - wskazał hale odlotów. Skinęłam głową. Po czym podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.

- Proszę uważaj na siebie. - poprosił. - Wrócę do Ciebie i naszej... Fasolki? - uśmiechnął się.

- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - szepnęłam.

- Udowodnię Ci ,że możesz na mnie polegać. - pocałował mnie w czoło. - Kocham Cię.

- Zobaczymy. - puściłam go i odeszłam do Hana.

- Idziemy? - spytał się mój dawny przyjaciel. Skinęłam głową i poszłam za nim.

ooo

- W porządku? - spytał Han, gdy już siedzieliśmy w samolocie. Lecieliśmy prywatnym samolotem Tae. Więc mieliśmy pełny komfort.

- Tak. - zapewniłam.

- Trochę czasu minęło ,co? - zaśmiał się.

- To prawda. - skinęłam głową.

- Czemu w końcu zdecydowałaś się przylecieć do Korei? - zaciekawił się.

- Moja mama umarła. - odparłam i odwróciłam od niego twarz.

- Przepraszam... Przykro mi. - szepnął wstrząśnięty. - Nie wiedziałem.

- Nie szkodzi.

- Myślisz ,że z Taehyungiem będziesz szczęśliwa? - zapytał.

- Skąd mam wiedzieć? - spojrzałam na niego. - Han... Ja nawet nie wiem czy dobrze robię.

- Dobrze zrobiłaś. - przyznał. - W Seulu będziesz bezpieczna.

- A moja kariera? Moje życie? - czułam jak łzy nalatują mi do oczu. - Stracę wszystko ,gdy urodzi się to dziecko.

- HaRam...

- Taka jest prawda. - stwierdziłam. - Moją specjalizacje szlag trafi. Będę tonąć w pieluchach, a jej ojciec. - dotknęłam brzucha. - Będzie jeździł po świecie i wynagradzał jej brak uwagi drogimi prezentami. - westchnęłam. - Zostanę z tym sama.

- Tae taki nie jest. - zaprzeczył.

- Nie widzisz jak obruszył się na lot zwykłym samolotem? - dziwiłam się słowom ochroniarza.

- Ale zrobił to. - upierał się. - Poświęcił się dla dziecka i Ciebie.

- Może tak, może nie. - wzruszyłam ramionami. - Już mu nie ufam

- Co się stało między wami? - nie rozumiał. - Przecież było dobrze.

- Było ,dopóki nie wyjechał bez podania powodu i zostawił mnie samą na Sycylii. - warknęłam. - Do tego uniemożliwił mi opuszczenie kraju.

- Co?

- Wiem ,że odeszły ważne dla niego osoby... Ale chyba w związku chodzi o to by siebie wspierać i sobie pomagać wzajemnie, a nie gdy coś się dzieje to się odcinać.

- Masz rację. - zgodził się ze mną. - Nie wiedziałem.

- Dużo nie wiesz o Taehyungu. - stwierdziłam.

- Byłem na urlopie. - powiedział. - Moja siostra wzięła ślub z Nowo Zelandczykiem. - skinęłam głową. - Wyjechałem do niej na miesiąc.

- Rozumiem.

- Przepraszam. - chwycił moją rękę.

- Ale za co? - zdziwiłam się.

- Że nie byłem ,gdy tego potrzebowałaś. - uśmiechnęłam się.

- Han... Kiedy byliśmy dziećmi przyjeżdżałeś do nas na wakacje, ale to nie zobowiązuje Cię do wspierania mnie.

- Ale potem już nigdy się nie odezwałem. - mówił o rozstaniu moich rodziców.

- Taka była kolej rzeczy.

ooo

😘

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz