ooo
Obiecałam spotkać się z Hoseokiem. Byliśmy umówieni na godzinę piętnastą w jakiejś kawiarni na przedmieściach Seulu. Jechałam samochodem i zastanawiałam się po co to robię. Nie jestem psychologiem. Sama mam problemy. Wiem ,że stracił przyjaciela, ale ... Włączyłam radio. Leciała piosenka Seleny Gomez. "Past life". Lepiej nie można nazwać mojego życia. Myślałam wczoraj dużo o Taehyungu. Ojciec wciąż jest za tym byśmy się zeszli i wychowali dziecko razem. Jednak czy tego właśnie chcę? Zawiódł mnie strasznie. Co jeśli zawiedzie dziecko? Zadzwonił mój telefon. Włączyłam głośnik by rozmawiać na głośno mówiącym.
- Halo? - spytałam. Nie znałam tego numeru.
- To ja. - usłyszałam żeński głos. - Reihan.
- Reihan? - zdziwiłam się na telefon od siostry. - Co się stało? Co to za telefon?
- Dzwonię z telefonu cioci Sonyun. - skinęłam głową. Bałam się ,że coś się stało. - Bo mój telefon wpadł do ubikacji...
- Co? - wyczułam w jej głosie próbę manipulacji.
- Przypadkiem... Naprawdę! - wzięłam głęboki wdech.
- Będziesz musiała poczekać z nowym telefonem do waszego powrotu z Busan. - stwierdziłam chłodno.
- HaRam... Nie możesz przyjechać? - zszokowała mnie tym pytaniem. - Przecież jesteś już w domu ,a do tego zawiesiłaś studia...
- Reihan nie pozwalają sobie na zbyt wiele. - zbeształam ją. - Mam dużo do zrobienia. Wytrzymasz te dziesięć dni.
- Ale HaRam! - próbowała dowieść swego.
- Daj mi Seonghwa. - poprosiłam.
- Dlaczego jesteś taka okropna! - krzyknęła.
- Reihan nie tym tonem. - zwróciłam jej uwagę.
- Przecież wszyscy wiemy ,że jesteś w ciąży i nic nie robisz! - wydarła się. Zamurowało mnie. Poczułam się jakby ktoś zdzielił mnie mocno w twarz. Nic nie powiedziałam.
- Przepraszam... - usłyszałam po chwili. - Nie chciałam.
- W porządku. - odezwałam się niewzruszona, choć w środku krzyczałam. - Zadzwonię później. - rozłączyłam się i rozpłakałam.
- Taka jest prawda. - powiedziałam przed siebie. - Jestem w ciąży. Nie ukryję tego. - szlochałam. - Wszyscy się dowiedzą. - uderzyłam w kierownicę. - Wszyscy będą wiedzieć ,że córka ordynatora Lee jest w ciąży.
ooo
Wysiadłam z samochodu tuż przed kawiarnią. Spojrzałam w swoje odbicie w szybie. Wróciła stara HaRam. Marynarka i spięte luźno włosy. Mogłaś taka zostać, pomyślałam. Nadal wiodła byś swoje nudne ,ale jakże lekarskie życie. Zauważyłam chłopaka siedzącego przy stoliku. Nie wyglądał zbyt dobrze. Zazwyczaj wydawało mi się ,że oprócz V , to Hoseok umie się najlepiej ubrać. Dzisiaj widząc go tak zmarnowanego w jakimś zwykłym sweterku i podartych dżinsach... Serce aż mi się kraje. Naprawdę dotknęła go śmierć Sugi. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Przy otwieraniu drzwi zadzwonił dzwoneczek sprawiając iż wszystkie spojrzenia klientów zwróciły się na mnie. Powiedziałam cichutko dzień dobry i ruszyłam do stolika ,gdzie siedział Hoseok.
- Cześć... - szepnęłam siadając naprzeciwko niego.
- Cześć. - wydusił uśmiech.
- Jak się czujesz? - spytałam. Podniósł oczy. Spojrzał wprost na mnie. Miał brązowe i szklane oczy. Wyglądał jak zbity szczeniaczek.
- Kiepsko. - przyznał. - Dziewczyna mnie rzuciła. - zrobiłam wielkie oczy.
- Dziewczyna? - wymknęło mi się.
- Shancai. - odparł. - Z Chin. - rzucał. - YeRi ją znała. - YeRi? Zaczęłam główkować. A dziewczyna Sugi.
- Przykro mi...
- Uważa ,że powinienem iść na terapię. - znów spojrzał prosto w moje oczy.
- A dlaczego tak uważa? - od czegoś musiałam zacząć.
- Według niej za dużo piję. - skinęłam głową. Przypatrzyłam mu się lepiej. Miał podkrążone oczy. Lekki zarost. Ale nie śmierdział alkoholem.
- A Ty jak uważasz? - chociaż czegoś wyniosłam z warsztatów psychologii.
- Od trzech dni jestem trzeźwy. - skinęłam głową.
- Po co piłeś? - próbowałam go zrozumieć.
- Myślałem ,że zapomnę o śmierci Yoongiego. - odparł opierając się o blat stolika. - Ale to nic nie dało. - widziałam jak jego oczy robią się coraz bardziej szklane. - Do tego Shancai ze mną zerwała. - zacisnęłam dłonie w pięści. Czy ja naprawdę muszę to robić?
- Mogę Ci jakoś pomóc? - spytałam.
- Miło mi ,że znalazłaś chwilę by ze mną porozmawiać. - uśmiechnął się, a mi zrobiło się milej na sercu. - Ale na pewno masz co robić.
- Właściwie... - westchnęłam ciężko. - Nie mam. - przyznałam. - Jestem w ciąży. Wzięłam urlop dziekański. W szpitalu mnie nie chcą. W domu nie mogę usiedzieć. V siedzi na Sycylii, a jego ochroniarz mnie śledzi. - wyrzuciłam wszystko z siebie na jednym wdechu.
- Witam w klubie. - wyciągnął rękę bym przybiła mu żółwika. Uśmiechnęłam się.
- Może pójdziemy gdzieś? - zaproponowałam.
- A gdzie byś chciała? - trochę się ogarnął słysząc moje stękania.
- Obojętnie. - podniosłam się. - Byle zająć moje myśli.
- No to chodź. - wskazał drzwi. - Pokażę Ci moje studio tańca. - spojrzałam na niego zdziwiona. - Poznasz moich uczniów i pokażę Ci świetny widok.
- Brzmi świetnie. - uśmiechnęłam się.
ooo
❤️
CZYTASZ
BTS -V
Fanfiction🎖#1 bts - 10.02.2021 🎖#1 tae - 24.02.2022 🎖#2 kimtaehyung - 24.05.2020 🎖#1 vbts -12.10.2020 🎖️#4 idol - 01.01.2021 HaRam po śmierci matki musi przeprowadzić się z Włoskiego miasteczka do wielkiego miasta jakim jest Seul. Musi zamieszkać z ojcem...