romántico

771 43 0
                                    

ooo

- Dzisiaj śpisz już ze mną? - Taehyung zapytał mnie z nadzieją ,gdy wróciliśmy do domu od jubilera.

- Nie. - odparłam. - Źle się czuję. - ruszyłam w stronę sypialni. Marzyłam o gorącej kąpieli. Ostatnio strasznie puchną mi nogi. Nie mówiąc już o bólu kręgosłupa.

- Coś Cię boli? - poszedł za mną. Niestety. - Chcesz jechać do lekarza?

- Nie. - powiedziałam i zaczęłam napuszczać wody do wanny.

- HaRam co Cię teraz ugryzło? - zatrzymał się przy łóżku. Zerknęłam na niego. No tak są plusy i minusy posiadania łazienki w sypialni.

- Nic. - przewrócił oczami.

- Przeprosiłem Cię przecież. - zdjął marynarkę i rzucił ją na łóżko.

- Wiem. - zapewniłam. - Nie gniewam się na Ciebie. Nie jestem zła. Tylko zmęczona. - wytłumaczyłam, ale oczywiście mi nie uwierzył.

- Jutro muszę iść już na plan. - skinęłam głową i zaczęłam się rozbierać.

- I tak dobrze, że możesz mieć wolne kiedy chcesz. - przyznałam i weszłam do wanny. Wyszła mi gęsia skórka od gorącej wody.

- Chcesz piany? - podszedł bliżej i przyklęknął przy mnie.

- A dołączysz? - uśmiechnął się i rozwiązał krawat.

- Mam jeszcze trochę do zrobienia. - stwierdził i wlał mi płynu do piany.

- Nie będziesz miał problemów przez te plotki? - rozpuściłam włosy i zanurzyłam się w wodzie.

- Nie. - pocałował mnie ,gdy się wynurzałam. Miałam zamknięte oczy, więc się zaśmiałam. Czułam na twarzy pianę. Chłopak przetarł moją twarz i otworzyłam oczy. Chwyciłam go za kołnierzyk koszuli i tym razem ja złączyłam nasze usta. Jego pozycja na pewno była niewygodna. Sterczał nachylony nad wanną. Stwierdziłam ,więc że mu pomogę. Pociągnęłam go bliżej siebie. Tak jak sądziłam nie odsunął się ode mnie i wpadł do wanny w ubraniach. Zaśmiałam się, gdy przestał mnie całować.

- HaRam! - krzyknął i spojrzał na mnie wściekły.

- Oj to tylko woda. - uśmiechnęłam się i zbliżyłam się do niego.

- To jedwab do cholery! - uciszyłam go pocałunkami. - To... Nie jest... Fair. - zaczęłam ściągać mu mokrą już koszulę. Dobrze ,że buty zdążył zdjąć, pomyślałam.

ooo

- No i tyle by było z mojej pracy na dzisiaj. - powiedział. Siedzieliśmy w wannie. Chłopak obejmował mnie od tyłu i bawił się moimi dłońmi. Ja opierałam głowę o jego tors. Chciałabym ,żeby ta chwila trwała wiecznie.

- Jutro popracujesz. - uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Przytulił mnie mocniej do siebie.

- Kocham Cię najmocniej na świecie. - szepnął.

- Ja kocham Cię bardziej. - zaśmiał się.

- Nie jest to możliwe. - uśmiechnęłam się i chwyciłam jego dłoń. Wyprostowałam jego palce i nałożyłam na nie swoją dłoń z pierścionkiem zaręczynowym.

- Ale będą ładnie wyglądać nasze obrączki. - stwierdziłam.

- Tak myślisz? - dmuchnął w moje ucho. Zaśmiałam się i odchyliłam głowę.

- Tak? - odwróciłam się do niego twarzą.

- Tak? - uśmiechnął się i zbliżył by znów mnie pocałować.

- Jeszcze Ci mało? - zaśmiałam się i rzuciłam w niego pianą.

- Dopóki będę na Ciebie patrzył... - złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. - Wyglądasz strasznie seksownie. - uśmiechnęłam się.

- Jestem w siódmym miesiącu ciąży. - zauważyłam. - Nie sądzę...

- Chcesz się znowu pokłócić? - zaśmialiśmy się.

ooo

- A gdzie Tan? - zapytałam wycierając włosy w ręcznik. Musieliśmy w końcu wyjść z wanny ,bo woda zrobiła się zimna, a nasze dłonie się rozmoczyły.

- Co? - wciągnął na siebie czarną koszulkę.

- Yeaonatan. - odparłam. - Gdzie on jest? - V spojrzał na mnie spanikowany.

- Kurde! Zapomniałem! - zniknął od razu za drzwiami. Zdziwiłam się i poszłam za nim. Co się stało?

- Tan! - zawołał i wyszedł na taras. Zostawił tą małą kulkę futra samą?! Na dworze?! Po ciemku?!

- Taehyung jak mogłeś go zostawić samego na zewnątrz! - krzyknęłam na chłopaka i wyszłam za nim na ogród.

- Zapomniałem o nim kompletnie. - mówił. Kiepskie wytłumaczenie, pomyślałam ,ale sama się do tego przyczyniłam.

ooo

- Tan! Yeaonatan! - chodziliśmy nawołując pieska. Przecież jak coś się stało tej małej kulce to Tae się załamie.

- Masz go? - usłyszałam jakieś kroki za sobą. Sądziłam ,że to V. Jednak nikt mi nie odpowiedział. Odwróciłam się. Nikogo za mną nie było.

- Tae?! - przejęłam się trochę. Nasz ogród był spory, a jeszcze przez te krzewy, kwiaty i inne zarośla widoczność była słaba.

- Znalazłaś?! - usłyszałam gdzieś w oddali głos chłopaka.

- Możesz przyjść do mnie?! - coś się znów poruszyło przy tej nieszczęsnej magnolii.

- Gdzie jesteś?! - znowu usłyszałam trzask gałęzi. Przeraziłam się. - Wszystko w porządku?!

- Jestem przy magnolii! - cofnęłam się kilka kroków.

- Co się dzieje? - wpadłam na chłopaka. Ze strachu krzyknęłam. Nie sądziłam ,że tak szybko przyjdzie. Objął mnie.

- Wracaj do domu ,bo się jeszcze przeziębisz. - powiedział. Faktycznie wyskoczyliśmy w mokrych włosach i w samych koszulkach do ogrodu. A na dworze jeszcze nie było zbyt ciepło, a do tego trwała noc.

- Najpierw znajdziemy Yeonatana. - postanowiłam. - Ale już się nie rozdzielajmy. - poprosiłam. Uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę. Wtedy usłyszeliśmy kolejny trzask gałęzi. Obydwoje cofnęliśmy się o kilka kroków. Nagle z ciemności wyłoniły się dwa czarne ślipka. Wybuchnęliśmy śmiechem ,gdy przed nami stanął Tan z wielką gałęzią w pyszczku. Była z trzy razy większa od niego.

- Tan... Nie wolno tak straszyć mamy. - Tae nachylił się po niego i wziął na ręce. - Przestraszyłeś mamę. - podszedł do mnie. Pogłaskałam pieska.

- Najważniejsze, że się znalazłeś. - polizał mnie delikatnym języczkiem.

- Wracajmy do domu. - postanowił Tae i wróciliśmy do środka.

ooo

Romantico

BTS -VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz