Pięćdziesiąt cztery

969 91 32
                                    

media: Black Veil Brides - Rebel Love Song


– Co ty robisz, czubie? – pytam, kiedy kotołak kręcił się w kółko. Kiedy usłyszał, że mówię do niego, zatrzymał się, przechylił łebek i dalej zaczął ganiać swój ogon.

– Czubek – komentuję i otwieram okno na oścież, by zapalić. Właściwie to nie muszę już palić, skoro Marcus wyparował z życia Kallena, ale... Kto mi zabroni? Nie umrę od tego.

Jednak Kallen miał inne zdanie do tego, bo przestał ganiać swój ogon i wskoczył na parapet i ugryzł mnie w rękę, w której trzymałem zapalniczkę.

Zaczął na mnie prychać.

– Spadaj – machnąłem ręką, ale zamiast spłoszyć kotołaka, ten przestawił się na tryb bojowy i zaczął przeprowadzać ataki na moją dłoń.

– Nie gryź, bo ta ręka mizia cię – przypominam mu – I robi gofry z kakaem – dodaję.

Czy to poskutkowało? Oczywiście, że nie.

Uśmiechnąłem się wrednie i zepchnąłem łajzę z parapetu.

To tylko bardziej go rozwścieczyło, bo po chwili wrócił do swojej ludzkiej postaci i wyrwał mi papierosa z ręki i wyrzucił go przez okno.

– Nie pal!

– Cichaj tam, dzieci, ryby i kotołaki głosu nie mają – wyciągam kolejnego. Kallen próbuje zrobić to samo co przed chwilą, ale w porę łapię jego rękę.

– I co teraz? – przybliżam twarz do jego. Nastolatek robi jakąś dziwną minę, po czym się ode mnie odsuwa.

– Zły Cery!

– Zły to zaraz będę, jak nie zobaczę cię z podręcznikiem od chemii w jednej ręce i zeszytem od chemii w drugiej. Chcesz iść do bliźniaków na noc, czy nie?

– Chcę, ale...

Ale, co? – uśmiecham się przebiegle, bo wiem, że mam teraz kotołaka w garści.

– Mógłbyś nie palić w moim towarzystwie? Ja w przeciwieństwie do ciebie mogę zachorować – fuczy na mnie, ale idzie do swojego pokoju, by wrócić z książką i zeszytem. Usiadł po turecku na kanapie i spojrzał na mnie.

– Pomożesz? – prosi mnie.

*

Kiedy Kallen zmył się na nocowanie do bliźniaków, którzy uznali, że trzeba zadbać o złamane serduszko Kallena i zaprosili go na całonocny maraton bajek, bo nie sądzę, by ta łajza była w stanie obejrzeć coś innego na noc i nie mieć po tym koszmarów. A skoro miałem wolne mieszkanie i wolny czas, to zaproponowałem, Barry'emu, by wyjść na piwo. Wilkołak od razu skorzystał z zaproszenia.

Mieliśmy pójść do mało uczęszczanego baru, a tak, żeby wesprzeć konkurencję.

    Jednak kiedy tam dotarliśmy, to okazało się, że nie tylko ja wpadłem na taki pomysł. Przy barze siedział Kallen, Ian i Louis i próbowali zbajerować barmana, by podał im coś mocniejszego niż colę z lodem.

Przebrzydła łajza, już ja go...

Barry również wyczuł, że szykują się kłopoty.

– To komuś się oberwie – rzuca niby w żartach, ale wiem, że jemu też nie podoba się to, że Kallen tutaj jest i jego przyjaciele.

Ciekawe kto był tą inteligentną jednostką i wpadł na ten pomysł?

Kallen, Ian, czy Louis?

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz