Osiemdziesiąt

934 82 15
                                    

media: ABBA - Gimme! Gimme! Gimme!


Musiałem odrobinę ochłonąć, zanim pójdę do Kallena i wszystko mu wytłumaczę. Chciałem też dać chwile kotołakowi. Dla niego to na pewno nie jest coś normalnego. Ma prawo czuć się zły, albo nawet zdradzony.

Cokolwiek by Eva nie zrobiła, nie poddam się bez walki. Kallen jest mój. I tylko mój.

Zapukałem do drzwi pokoju kotołaka – zrobiłem to raczej z grzeczności, a nie z tego, że zacząłem przejmować się jego prywatnością. Nie odpowiedział mi, więc albo śpi, albo w ogóle nie słyszał, że pukam.

– Kallen? – zapytałem cicho, dopiero teraz odpowiedział mi. A raczej coś wymruczał niezrozumiałego.

– Kallen – wypowiedziałem jego imię ponownie i usiadłem na skraju łóżka. Wtedy też złotooki zerwał się i przytulił się do mnie. Od razu zacząłem go głaskać po białych włoskach.

– Nie martw się – mówię cicho – Nie ważne, co by się działo, zawsze będę przy tobie – oświadczam poważnie. Nie pozwolę, by ktoś wszedł między nas. W końcu zawsze byliśmy razem. Ja i on. Nikt nie będzie mógł nam tego odebrać.

– Nie chcę z nią mieszkać – mówi cicho.

– I nie będziesz – wzdycham głośno – Masz już szesnaście lat, masz już prawo decydować, z kim będziesz chciał mieszkać. W dodatku to ja sprawuję nad tobą opiekę od dziesięciu lat, więc nikt nie pomyśli, by rozdzielić nas, na dwa lata nim osiągniesz pełnoletność. No i to jeszcze nie powiedziane, że będzie chciała mi cię odebrać – cóż, nie koniecznie mówię mu prawdę, ale w końcu tylko mi... zagroziła? Pewnie sama zda sobie sprawę, że nie ma szans i przegra. Oczywiście nie będę jej robić problemów, gdyby chciała spotkać się z Kallenem, ale tylko tyle będę mógł dla niej zrobić.

– Ona jest moją babcią – zauważa.

– I? Posłuchaj, żadnej pewności nie mam, a nawet jeśli. To wciąż dla ciebie obcy człowiek. Będzie musiała mieć naprawdę dobre argumenty, więc słodziutki, dopóki będziemy mieć ją na karku, lepiej będzie uważać. Wiesz, że dla sądu wystarczy informacja, że jesteś moim żywicielem, albo że jesteśmy w związku. Właściwie cokolwiek, co stawiałoby mnie w złym świetle jako twojego opiekuna i... – urywam, raczej nie ma sensu uświadamiać Kallena nad tym, co może grozić najdrobniejszy błąd.

– Co złego jest w tym, że jestem twoim żywicielem? Albo, że jesteśmy parą?

– Normalnie to nie jest problem, ale... Tutaj chodzi o prawa. Jesteś moim żywicielem, więc mogą uznać, że moje intencje nie były szczere, a przecież moim obowiązkiem jest również dbanie o swojego żywiciela. A co do tego, że jesteśmy w związku... Zawsze coś się znajdzie. Chociażby fakt, że ty masz szesnaście lat, a ja dwa razy tyle, rozumiesz? Musisz się teraz starać, żeby pokazać, że nie dzieje ci się krzywda i masz tutaj wszystko, czego potrzebujesz – tłumaczę mu.

– Czyli... Nie będę mógł cię całować, ani nic? – pyta. Miło, że jedynym jego zmartwieniem jest to, a nie coś innego.

– Możesz – uśmiecham się i dla potwierdzenia swoich słów daję mu buziaka w czółko – Tylko raczej nie rób tego gdzieś na widoku.

– A co z przytuleniem? – pyta. Cieszę się, że Kallen woli teraz się dopytać, co może robić, a czego nie.

– Możesz... W sumie jesteś taką przebrzydłą przylepą, łajzo, że każdy będzie mógł zaświadczyć, że od samego początku kleisz się do mnie jak jakiś śmieć. Uzyskałem raz prawa, to niby za drugim razem miałbym przegrać?

– A obiecujesz, że nie przegrasz?

– Obiecuję – mówię szczerze.

– Na mały paluszek – wyciąga rękę ze zgiętymi wszystkimi palcami poza tym jednym.

– Na mały paluszek – uśmiecham się.

– Nasikam ci do butów, jak przegrasz i zabiorę Wampirka, o ile będę mógł go zabrać.

– Nie martw się, łajzo, damy sobie radę – mówię i przyciągam go do pocałunku.

*

– Wyglądasz nieciekawie Ceryni. Czyżby Kallen w nocy nie dał spać? – żartuje sobie wampirzyca. Jeszcze nie zdążyłem opowiedzieć jej najświeższych wiadomości. Myślę, że Jo, będzie bardziej ogarnięta i coś mi doradzi.

– Wiesz? Chciałbym, żeby to Kallen nie dawał mi spać w nocy – oświadczam.

– Ojej, pokłóciliście się?

– Chyba nawet gorzej. Po dziesięciu latach jakaś stara baba zjawia się i oświadcza, że jest babką Kallena i w sumie, to ona chciałby zająć Kallenem.

– Pierdolisz. To w ogóle możliwe? Nie jest za stara? Albo nie wiem... Niech się po prostu pierdoli? Kallen ma szesnaście lat, za parę miesięcy siedemnaście. O tę przybłędę i teraz kiedy jest dorosła, to zjawia się, babcia od siedmiu boleści i grozi ci odebraniem praw? Poczekaj chwilę, ja zadzwonię do Barry'ego i niech on się po pyta, czy przypadkiem coś nie ruszyło w sprawie morderstwa matki Kallena. Może typ w końcu wysypał i mogli znaleźć jej rodzinę i poinformowali ją? – Jo wyciąga telefon i wybiera numer do Barry'ego.

– Ty mnie tutaj nie narzekaj, tylko słuchaj... – wampirzyca stara się szybko streścić całe zdarzenie, po czym rozłącza się.

– Barry mówi, że raczej to nie możliwe, by dowiedziała się, więc albo miała oko przez cały czas na córkę i śledziła dalsze losy Kallena, albo jakiś przypadek? Siła wyższa? Tyle pojebanych akcji mieliście, że nic mnie, kurwa, już nie zdziwi.

– Niby ile my mieliśmy pojebanych akcji, co?

– Oj już łapiesz za słówka. Ale na pewno mieliście. A... I wiesz, Ceryni, że nikt nie może dowiedzieć się, że jesteś mieszańcem?

– Wiem, Jo, wiem.

– W ogóle to słuchaj tego, ale ostatnio coś ciekawego przeczytałam... – zbytnio nie przejmuję się tym, co mówi wampirzyca. Najważniejsze jest to, żeby ta informacja o byciu mieszańcem nie dotarła, do Evy.

Nie jestem hybrydą, jestem mieszańcem – niby oba pojęcia są podobne, ale w naszym – nadnaturalnym – świecie są inne.

Hybrydą nazywamy dziecko, które ma cechy obojgu rodziców. A mieszańcem jest istota nadnaturalna, która przejawia jakieś cechy innej rasy. Hmm... Jakby to wytłumaczyć. Załóżmy, że w pewnej rodzinie była wiedźma, która związała się z człowiekiem i każde następne pokolenie wiązało się z człowiekiem, ostatecznie ktoś wyłamał się ze schematu i poślubił wampira... Wtedy rodzi się hybryda, która będzie mieć doskonałe predyspozycje do rzucania czarów, a to kwalifikuje ją jako mieszańca. Bycie mieszańcem jest gorsze od bycia hybrydą. A ja nim jestem. W dodatku mam cechy wilkołaka. Stanowię wybuchową mieszankę. Jeśli odkryje tę prawdę... Nie będę miał żadnych kontrargumentów.

Będę w oczach, wszystkich, kimś niebezpiecznym. A ktoś taki nie będzie mógł sprawować opieki nad Kallenem. Nawet jeśli radzę sobie lepiej w powstrzymywaniu się.


Cóż... DRAMA KOMMT.


Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz