Osiemdziesiąt pięć

824 74 67
                                    

media: One Desire - After You're Gone


 – Kallen wstawaj – budzę nastolatka.

– Nie chcę, pięć minutek – mamroczę i przewraca się na drugi bok.

– Kallen wstawaj... Już czas – zerkam niepewnie w stronę drzwi. Mam wrażenie, że Eva zaraz przez nie wejdzie i siłą wywlecze kotołaka z łóżka.

– Niech spada, nigdzie nie jadę – upiera się.

– Kallen nie utrudniaj wszystkiego, dobrze? Wstań, ubierz się... Będziemy czekać w salonie.

– Jak to, czekać?! – białowłosy zerwał się do siadu i spojrzał na mnie z niezrozumieniem w złotych oczach – Ona już jest? – dopytuje się.

– Niedawno przyjechała.

– A która godzina jest?

– Zaraz będzie jedenasta – mówię.

– To sobie jeszcze poczeka – wzrusza ramionami i znów kładzie się spać.

– Kallen! – krzyczę na niego, a ten tylko burczy coś pod nosem. Rezygnuje z dalszych prób i wracam do salonu.

Eva siedzi tam gdzie usiadła, mam wrażenie, że nawet nie poruszyła się o milimetr odkąd poszedłem obudzić Kallena.

– Przytulne mieszkanko – mówi. Naprawdę? Myśli, że zrobię herbaty i będziemy plotkować jak starzy znajomi?

Nie odpowiadam nic. A niby, co miałem powiedzieć? Teraz zamierza zgrywać najlepszą babcię na świecie?

– Kallen jeszcze nie wstał? – pyta się.

– Właśnie obudziłem go – mówię spokojnie. Sama obecność jej doprowadza mnie do szału. Eva wstaje, więc spodziewam się, że ładnie przeprosi i powie, że przyjdzie później.

– Jesteś zbyt pobłażliwy – oznajmia i kieruje się do pokoju Kallena.

– Nie masz prawa! – krzyczę.

– Nie mam? Przypominam, że od wczoraj mam pełnie praw nad Kallenem.

– Wciąż jest w moim mieszkaniu – odpowiadam. Kły boleśnie wbijają mi się w wargi. Najchętniej pozbawiłbym jej krwi, ale nie sądzę, by więzienie było tego warte.

– Policję raczej nie będzie interesować to, czyje to mieszkanie – oznajmia.

– Jak śmiesz! – drzwi do pokoju Kallena otwierają się, a w nich staje wściekły kotołak – Jak śmiesz go straszyć policją? Myślisz, że kim jesteś?!

Podchodzę do kotołaka i kładę mu rękę na ramieniu.

– Już, spokojnie, Kallen. Nie utrudniaj niczego, dobrze? Daj mi swoje rzeczy, a ty się teraz ubierzesz, tak? – kotołak kiwa głową i przynosi mi dwie walizki.

– Spakowałeś wszystko? – upewniam się.

– Tak. Niektóre rzeczy zostawiłem, bo przecież i tak tutaj wrócę – uśmiecha się do mnie – Albo jak wpadnę na weekend w odwiedziny – dodaje.

Biorę od niego walizki i razem z Eve idę do jej samochodu. Chowam walizki do bagażnika i wracam do mieszkania.

– Raczej wolałabym, żeby Kallen nie zadawał się z tobą – mówi.

Bo co? Bo jestem wampirem? Pierdolone uprzedzenia do wampirów. Przez dziesięć lat Kallenowi krzywda się nie stała ze mną. Ba! – odsłaniam ramię, w które ugryzł mnie Louis – Raczej to ja obrywałem za niego. I jeśli dowiem się, że Kallenowi jest źle... Nie skończy się to dobrze – ostrzegam ją.

– Zamierzasz mi grozić? Ty?

– Właśnie tak. Myślisz, że nie domyśliłem się? Oboje wiemy, że nie wygrałaś tej sprawy w uczciwy sposób. Jestem ciekaw, ile zapłaciłaś dla sędziego, żeby wygrać.

– Nie wiem, o czym mówisz – zaczyna się bronić.

– Naprawdę? – dziwię się – Dobrze wiesz, że w uczciwy sposób nie wygrałabyś. Nie miałaś żadnych podstaw, żeby wygrać. Nawet Kallen wyraził chęć mieszkania ze mną, a z tobą zgodził się widywać. A mimo wszystko wygrałaś, jak? Logiczne, że pieniądze poszły w ruch. Jesteś żałosna i mam nadzieję, że kiedyś zapłacisz za swoje grzechy.

– Niczego mi nie udowodnisz – oświadcza.

– Czyżby? – nie mówiłem nic Kallenowi, ale zamierzam to naprawić. Zamierzam odwołać się od całej decyzji. Na pewno ktoś zajmie się tą sprawą. A jeśli nie... Nawet ją nagłośnię, wtedy na pewno coś z tym zrobią. Kallen nie musi o tym wiedzieć. Na razie.

– Jeszcze zobaczymy – uśmiecha się złowrogo. Wchodzimy do mieszkania, gdzie w przedpokoju czeka na nas Kallen.

– Gotowy? – nastolatek niepewnie kiwa głową.

– Jeśli czegoś będziesz potrzebować, wciąż jestem do twojej dyspozycji – przypominam mu – I to tylko dwa lata, nawet niecałe dwa – dodaję. Jeśli udałoby mi się to załatwić szybciej, to przed siedemnastymi urodzinami Kallena znów będziemy mieszkać razem. To tylko pięć miesięcy. Wytrzyma tyle. Musi tylko uzbroić się w cierpliwość.

Obejmuję kotołaka mocno.

– Nie chcę, Cery – szepczę cicho, a ja głaszczę go po włosach. Mam nadzieję, że do Evy dotrze jaką krzywdę wyrządziła Kallenowi swoją egoistyczną decyzją. Mam tylko, że Kallen będzie zachowywać się w miarę grzecznie. Niech nie sprawi żadnych większych problemów.

– Za tydzień tak? Widzimy się, prawda? – dopytuje się.

– Oczywiście, słodziutki – oświadczam, a Kallen daje mi buziaka w policzek.

Wiem, że źle robię nie mówiąc Kallenowi o swoich planach, ale nie chcę, by przypadkiem Eva się o nich dowiedziała, bo... Nie wiem, co może jej strzelić do głowy. A co jeśli będzie szantażować go? Żeby zaprzeczał moim słowom?

Muszę również mieć nadzieję, że kotołak nie zapomni, co zrobiła. Jeśli mieszkanie z nią nie będzie złe, a ona jednak będzie traktować go dobrze – w co wątpię – zakładanie kolejnej sprawy będzie bez sensu. Pieniądze mają ogromną moc.

– I weź, nie zapomnij, może o Ianie, co? – rzucam uszczypliwie. Nie chcę, by nabrała podejrzeń co do naszej relacji.

– Nie zapomnę – uśmiecha się – Będziemy się spotykać wszyscy razem, Ian, ty, Jo, Barry i mała Cynthia. Może nawet Daniel? – oświadcza i uśmiecha się.

– Mi pasuje – również się uśmiecham.

*

Wampirek wskoczył mi na kolana i zaczął miauczeć głośno.

– Jeszcze zdążył cię napuścić na mnie, co? – pytam i głaszczę kiciusia, a ten tylko miauknął.

– Typowy Kallen. Będziemy musieli nakarmić te bezdomne kiciusie na śmietniku, nie? – pytam. Raczej nie chciałbym mieć inwazji wściekłych kotów w mieszkaniu.

– I co teraz? – pytam, a kot miauczy – Normalnie świetnie mi się z tobą gada – rzucam markotnie i wstaję. Wampirek zeskakuje i syczy na mnie. Och, znieważyłem go.

Daję jeść Wampirkowi, a sam, po chwili, wypijam dwa woreczki krwi. Przejeżdżam językiem po wargach. Jak bardzo źle to zabrzmi, kiedy stwierdzę, że nic nie zastąpi mi krwi Kallena?

Przebieram się w coś bardziej odpowiedniego. Rozglądam się po pokoju. Wciąż czuć obecność Kallena. Jednak jak długo ona się utrzyma?

– Wychodzę – mówię do Wampirka, który usiadł na stole. Nie ma Kallena to teraz ten będzie się panoszyć jako władca osiedlowego śmietnika.

– I wrócę późno, więc nie czekaj na mnie – dodaję. Czyżbym zaczął już wariować? Ile minęło odkąd Kallen pojechał? Trzy godziny? Ale ja... To zbyt trudne. Czuję się tak samo, kiedy wyznał mi miłość, a ja uciekłem. Tamten tydzień też był trudny. Naprawdę chciałbym, żeby to była tylko tygodniowa rozłąka.


Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz