Trzy

1.7K 144 82
                                    

media: Bon Jovi - It's My Life


Obudziło mnie mocne szarpanie, to znaczy ono w ogóle nie było mocne, bo mówimy tutaj o sześciolatku, ale uznajmy, że było mocne.

– Hmmm? – spojrzałem na Kallena, który położył się, z powrotem, na poduszce jak tylko mnie obudził.

– Telefon dzwoni – mówi. Nie ma jeszcze nawet ósmej, więc kto to może być...? Nie mówcie mi, że w końcu znaleziono krewnych Kallena. Wstałem i chwyciłem telefon, by oddzwonić, ale szybko okazało się, że przez ten cały czas dzwoniła do mnie szefowa. Pewnie chciała mi przypomnieć, że za dwa dni kończy mi się urlop, albo potrzebuje, kogoś do pracy i akurat padło na mnie. W końcu nie powiedziałem jej, dlaczego biorę urlop. Jest spoko babką i na pewno by zrozumiała moją sytuację. I pewnie będę musiał jej powiedzieć, bo jeśli w ciągu tych dwóch dni nie znajdą się krewni Kallena... Bo co miałbym go teraz oddać? Jakoś postaram się połączyć pracę i opiekę nad sześciolatkiem. W końcu znajdą jego rodzinę... A jeśli nie... Sam nie wiem, co zrobię. Zdążyłem polubić tego sześciolatka, więc nie pozwolę, mu by trafił do jakiejś rodziny zastępczej, skoro ja mógłbym mu ją zastąpić. Jest słodziutkim dzieckiem, więc na pewno ktoś chciałby go zaadoptować. Aczkolwiek mam pewne obawy – jeśli naprawdę Kallen należy do jakiegoś rzadkiego gatunku, to jego życie może być trudne... Nawet nie chcę myśleć o tym, w jaki sposób ktoś może go wykorzystywać.

Nie, żeby mu u mnie nic nie groziło, w końcu jestem wampirem, ale i tak jest bezpieczniejszy niż u innych.

A skoro moje plany już wybiegają tak daleko, to powinienem pomyśleć nad wizytą u lekarza... Wypadałoby w końcu, ponieważ każda rasa posiada pewną specyfikę. Ja jestem wampirem, więc w mojej diecie muszę znaleźć miejsce na krew. A co jeśli z Kallenem jest podobnie? A może co pełnię zmienia się w jakiegoś żądnego krwi potwora?

Poczochrałem włosy Kallena i wstałem z łóżka. Nie zamierzałem oddzwaniać do szefowej. Mam urlop. I niby z kim ja zostawię Kallena na całą noc? Gdyby może nie bał się tak ciemności, to byłoby prościej. Zostawiłbym, mu jakieś przekąski jakby zgłodniał w nocy, jakieś picie. Chyba dałby radę wytrzymać całą noc? Ale on się boi ciemności. Ile mam mieć pewności, że nie obudzi się w nocy i nie wpadnie w panikę?

– Gdzie idziesz, Cery? – pyta i unosi się do siadu. Widocznie dzwoniący telefon zdążył go wybudzić. Mnie już przestały ruszać większość dźwięków, które słyszę, więc nie zawsze reaguję na nie.

– Idę zrobić śniadanie – oznajmiam, a to wystarczyło, by obudzić w Kallenie chęć pomocy. A raczej udawania, że próbuje pomóc.

*

Spoglądałem na swoje odbicie w lustrze; wziąłem kilka głębszych oddechów. Muszę się uspokoić. To nic takiego, w końcu nie pierwszy raz zdarzyło mi się nie wypić krwi. Zaraz wyjdę na miasto i naprawię swój błąd... Tylko najpierw konfrontacja z Kallenem. Muszę mu powiedzieć, że zamierzam wyjść na jakiś czas. I to właśnie będzie najtrudniejsze, już na samą myśl, że w salonie siedzi Kallen, który wytwarza kuszący zapach, sprawia, że trudno jest mi się powstrzymać.

Przełknąłem głośno ślinę i spróbowałem schować kły. Chociaż nie robią one wrażenia na Kallenie, to po prostu czuję, że to nie będzie dobry sposób, by rozmawiać z kimkolwiek w moim w stanie.

– Dasz radę, Cery – próbuję pocieszyć samego siebie. Wychodzi mi to z marnym skutkiem, ale starałem się.

Wychodzę z łazienki i idę do Kallena, który jest w salonie, klękam przed nim, a sześciolatek szybko traci zainteresowanie lecącym programem i skupia całą uwagę na mnie.

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz