Trzydzieści osiem

1K 88 38
                                    

media: Van Canto - Neuer Wind (Jovian Spin Remix)


– Co tam? – pytam, kiedy Kallen bezczelnie wchodzi do mojego pokoju. Chociaż zdążyłem przywyknąć do tego nawyku, aczkolwiek nie popieram go. To duże dziecko, powinno spać w swoim łóżku. Jednak też nie mogłem go wyrzucić, bo zazwyczaj wyglądał tak żałośnie, że serce samo mi się ściskało i kazało przesunąć się odrobinę, by zrobić mu trochę miejsca.

Kotołak wykorzystał tę chwilę i położył się obok mnie, traktując moje podbrzusze jako poduszkę.

– Miałem zły sen – mówi cicho – Śniło mi się, że ktoś zaczepiał mnie, więc zmieniłem się w kota i uciekłem, a ty nie szukałeś mnie! – fuczy na mnie – A kiedy wróciłem, to ty nie chciałeś mnie widzieć, bo znalazłeś sobie nową znajdę! – zaciska dłoń na moim udzie.

– Robisz mi wyrzuty z powodu snu? – upewniam się.

– Nie... Tak... Nie wiem.

– Pocieszę cię, dopóki nie skończysz osiemnastu lat, to jestem za ciebie odpowiedzialny, więc jeśli mi się zgubisz, to wiedz, że cała policja będzie cię szukać, dopóty nie wrócisz do mnie – mówię szczerze, a nawet gdyby skończył osiemnaście lat i ktoś go porwał... Nie zasnąłbym, spokojnie wiedząc, że może w tej chwili dziać mu się krzywda. Sam nie wiem dlaczego... Po prostu... To mój żywiciel, a ja powinienem o niego dbać.

– A gdybym skończył osiemnaście lat? To co wtedy? Zapomnisz o mnie?

– Dopóki będziesz moim żywicielem, to nie ma takiej opcji – informuję go. Złotookiego chłopca ta informacja najwidoczniej podniosła na duchu, bo tylko wygiął się i spojrzał mi prosto w oczy.

– Naprawdę? – złote oczy aż iskrzą z radości.

– Naprawdę... A teraz wynocha spać! – zrzucam go z siebie, a ten tylko zabiera mi poduszkę i zwija się w kłębek.

– Czy my się porozumiewamy w innym języku? Kiedy mówiłem, wynocha spać to miałem na myśli: idź spać do swojego pokoju.

– Wolę tutaj – burczy pod nosem.

– A co ja mówiłem, o nawyku spania w łóżkach innych?

– Że to złe... Ale Cery nie jest obcy... Jest mój... – mówi sennie.

Z racji, że Kallen zdążył już zasnąć – naprawdę nie mam pojęcia, jak on to robi, że w mojej obecności wystarczy, że położy łeb na poduszce i śpi jak zamordowany – a ja nie chciałem go budzić, więc postanowiłem odstąpić mu łóżko i pójść spać do salonu. Wolałem trzymać się z dala od pokoju Kallena, w końcu to nastolatek, burza hormonów i tak dalej. Świetnie żyje mi się w tej błogiej nieświadomości.

*

– Czyli to prawda, że szukaliście kogoś do pracy? – pyta Kallen, kiedy wita się z nową kelnerką – Margaret.

– A myślałeś, że żartujemy? Jo jest w ciąży, a niedługo ślub i wesele, powinna zająć się swoim życiem, a nie pomagać mi cały czas – uśmiecham się do Kallena i wracam do instruowania Margaret w jej codziennych obowiązkach. Na razie odbędzie okres próbny, by później zobaczyć jak sobie radzi. Wiele osób, które stara się o pracę u nas to, głównie wampiry, ale szukamy kogoś na dzienną zmianę, więc chcemy mieć w ekipie człowieka. A Margaret to stuprocentowy człowiek.

– To nie tak... – mamrocze i spogląda na Margaret, która uśmiecha się promiennie w stronę Kallena.

– To twój syn, albo brat? – pyta mnie. Kallen omal nie przewrócił się, ze stołka słysząc to.

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz