Siedem

1.5K 148 50
                                    

media: Lindsey Stirling - The Arena

 – Nie chcę! – Kallen nawet nie próbuje ukryć swojej złości tym, że jutro musi iść do szkoły. Dla niego to nowość – przebywanie wśród rówieśników. Do tej pory mieszkał z matką, która pewnie nawet nie myślała, by zapisać Kallena do szkoły. Myślę, że chłopiec nie widział innej wizji niż tej, w której spędza całe dnie w swoim starym domu. A teraz ja każe mu iść do szkoły. Wiem, że mu byłoby wygodnie, żebym był tam z nim, ale Kallen musi dorosnąć. Chcę mu dać dzieciństwo, którego być może nie miał. Kiedy dostanie pierwszej rui, to będzie koniec jego dzieciństwa. Będzie musiał się pilnować, by nie stała mu się krzywda, bo jeśli to prawda, że ruje kotołaków są tak intensywne... Wolałbym nawet o tym nie myśleć.

– I tak tam pójdziesz, chociażbym siłą cię zaciągnął – mówię stanowczo.

Oczywiście to nie poprawia samopoczucia mojej śmietnikowej znajdy.

– To tylko parę godzin – tłumaczę mu. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy mu tłumaczę, jak działa szkoła. Cóż nie spodziewałem się tego, że Kallen zaakceptuje te zmiany tak łatwo. Jednak chciałem go przygotować, gdyby coś się nie udało i Kallen nie mógł mieszkać ze mną... W sierocińcu nikt nie będzie zwracać uwagi na jego protesty i krzyki. Dlatego chcę nauczyć go żyć w społeczeństwie.

– Kallen – wzdycham głośno kiedy kotołak zakrywa dłońmi uszka.

– Chcesz, żebym był smutny?

– Nie! Cery jest fajny! Nie może być smutny!

Ehh... I kto zrozumie teraz to dziecko?

– Musisz iść do szkoły, bo inaczej będę smutny – oznajmiam.

Kallen wygląda, jakby się zawiesił. No tak tego pewnie nie przewidział, że zastosuję taką metodę.

– Cery mnie nie chce?

Boże daj mi siły, albo nie, daj mi cierpliwości, bo jak będę mieć za dużo siły, to stanie się coś złego.

– Chcę, ale musisz się uczyć... Jeśli tego nie będziesz, robił ta zła pani, uzna, że nie mogę się tobą opiekować. Rozumiesz? Obiecałem ci, że cię nie zostawię i nie zamierzam, ale musisz również być grzeczny, tak? – ta rozmowa mnie powoli nudzi, ale mam nadzieję, że Kallen w końcu zrozumie, że nie robię tego z czystej złośliwości.

*

Rano dzieje się cud, bo Kallen budzi mnie. Spodziewałem się, że będę musiał go siłą z łóżka wyciągać. Tymczasem Kallen sam wyrzucił się z łóżka i uznał, że czas najwyższy i mnie obudzić.

– Dobrek – mówię, widząc zaciekawione złote ślepia. Czochram go po brązowych włoskach, a ten uśmiecha się delikatnie. Widać, że się stresuje. W dodatku będzie musiał spędzić trochę czasu na świetlicy. Na początku chciałem zwalniać się na jakiś czas i odbierać Kallena i pozwalać mu zostawać w kawiarni Jo, ale uznałem, że najszybciej z przyzwyczajeniem Kallena do innych będzie zrobienie tego w ten sposób. Po zajęciach będzie, czekać na mnie na świetlicy jak go odbiorę. I razem będziemy wracać do domu.

– Będzie dobrze – przypominam mu.

   Pomagam chłopcu wybrać ubrania na dzisiejszy dzień i przy okazji pakuję do jego plecaka tabletki maskujące zapach. Odkąd lekarz uznał, że branie tych tabletek to całkiem rozsądna opcja wykupiłem receptę i pilnuję, by je brał regularnie. W końcu muszę być ostrożny w związku z jego pierwszą rują. Chociaż mamy jeszcze czas, lepiej będzie jeśli jego zapach podczas rui będzie słabo wyczuwalny. W sumie to cieszę się, że Kallen jest kotołakiem, a nie wilkołakiem, w dodatku omegą. Przecież to byłaby istna katorga. Trzy dni rui... Oznaczenie przez jakiegoś napalonego alfę... Chociaż Kallen ma prościej, to jego zapach może kusić innych... Wolałbym nie ciągać żadnego delikwenta po sądach w sprawie gwałtu.

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz