Czterdzieści pięć

981 89 69
                                    

media: Elvenking - Moonbeam Stone Circle

– Kallen śniadanie – wołam kotołaka, który raczy w końcu wyściubić nos ze swojego pokoju, po tym – jakże nieprzyjemnym – incydencie po przebudzeniu, dał nogę do siebie i tyle go widziałem. Zerknąłem tylko raz, by sprawdzić, czy łajza nie próbuje spakować się w swój kartonik i nie wynieść się na śmietnik, ale gapienie się na rybki w ramach pokuty też było dobrą opcją.

Współczuję trochę tym rybkom, bo teraz pewnie biedne mają traumę...

– Nie chcę! – odsunął talerz z goframi, wziął tylko szklankę z kakao.

– Uderzyłeś się? A może masz gorączkę? – podchodzę do nastolatka i kładę mu dłoń na czole, by sprawdzić, czy nie ma temperatury.

– Cery jest zły, więc gofry będą niedobre – oświadcza – Najlepiej smakują gofry robione przez Ceryniego, kiedy przeprasza.

– Nie wiem, o czym ty teraz mówisz... Gofry jak gofry, nie naplułem ci tam – a mogłem; nie dodałem już tego, bo Kallen uznałby, że faktycznie tak zrobiłem – I przestań mówić o mnie w trzeciej osobie – karcę go.

– Cery zły – upiera się przy swoim.

– Nie.

– Jesteś.

– Nie jestem – nie ma to jak słowna przekomarzanka z kotołakiem.

– Jesteś – upiera się przy swoim.

– Nie.

– Nie jesteś – powiedział nagle.

– Jestem – odpowiedziałem odruchowo i po chwili zdałem sobie sprawę, że kotołak wykorzystał starą zagrywkę, by wygrać w takiej sytuacji.

– Ha! Przyznałeś się!

– Bo mnie poduściłeś – przypominam mu – Nie jestem zły, bo gdybym był, to na śniadanie byłyby kanapki, a nie gofry.

Kallen w końcu skapitulował i zaczął jeść swoje gofry.

– Wyjdź sobie dziś gdzieś – mówi pomiędzy kęsami.

– Nie potrzebuję twojej zgody, by wyjść gdziekolwiek, to raczej ty będziesz potrzebować – uśmiecham się wrednie.

– Rozumiem.

– Gapienie się na rybki wyprało ci mózg? Gdzie twoja walka o swoje prawa, co?

– Zawiniłem, więc przyjmuję karę na klatę – mruczy pod nosem.

– Jeśli myślisz, że ta odwrócona taktyka coś zadziała, to cię rozczaruję, ale nie zadziała.

– Nie zamierzałem nic takiego zrobić. Jestem dużym chłopcem i wiem, kiedy zawiniłem – odpowiada stanowczo. Albo rybki mu mózg wyprały, albo biedaczka za mocno wyrzuciłem z łóżka.

*

– Pomóż, Cery – łajza przystawia mi telefon do twarzy – To będzie dobre dla bliźniaków? – pyta, a ja przez chwilę przypatruję się ofercie.

– Myślę, że tak.

– Nawet nie popatrzyłeś – oburza się.

– Co roku kupujesz im jakieś gadżety i nigdy nie słyszałem, by narzekali, niektóre nawet do teraz noszą przy sobie – przypominam mu – Na pewno się ucieszą.

– A to... – zabiera telefon i szuka czegoś w nim – Dla Marcusa będzie okej?

– Nie – odpowiadam, to nie tak, że zamierzam mu wyliczać pieniądze, ale jak dla mnie to przesada, by kupować coś dla osoby, którą raptem zna się parę miesięcy. A fakt, że jest chłopakiem, nie oznacza, że musi się tak poświęcać.

– Kup mu breloczek, albo książkę. Nie przesadzaj, nie znasz go tak dobrze, a to, że jest twoim chłopakiem, nie oznacza, że masz mu kupić coś fajnego. Znając życie, to on kupi ci czekoladę i tylko niepotrzebnie stracisz pieniądze.

– Ale... To święta!

– Zresztą, rób, co chcesz, ale pamiętaj, że kieszonkowe dopiero w przyszłym miesiącu i nic mnie nie będzie obchodzić, że w ciągu tych dwóch tygodni będziesz mieć jakieś plany – oznajmiłem. Kallen nic nie powiedział, więc uznałem, że temat skończony.

Nie wnikam na co, ani w jakich ilościach traci swoje kieszonkowe. Potrafię zrozumieć nawet czasami jego rozrzutność, więc nie mam nic przeciwko temu, kiedy przed określonym czasem poprosi mnie o dodatkowe pieniądze. Jednak w tej kwestii nie zamierzałem mu pomóc.

Zresztą zrobi jak będzie chciał, albo weźmie sobie moją radę do serca, albo i nie. Nie interesuje mnie to, co zrobi. Ja poinformowałem go, jakie następstwa będzie mieć jego zła decyzja.

W końcu nie zamierzam go pilnować.

Mnie po prostu nie podoba się wybór prezentu dla osoby, której praktycznie nie zna. Jeszcze się okaże, że Marcus to mały sadysta w ciele uroczego nastolatka i co? Kallen będzie mieć złamane serduszko, a ja cholerną satysfakcję, ale nie o to mi chodzi.

Jeśli ten cały Marcus sprawia, że ta łazja jest bardziej szczęśliwa, to niech tak będzie. W jawny sposób nie mogę ingerować w jego związek.

*

– Czy Marcus może zostać na noc? – pyta Kallen.

– Nie – odpowiadam bez namysłu.

– Późno już jest. Proszę Cery – nastolatek robi maślane oczka, a ja spoglądam na Marcusa, który nie wie, co ze sobą zrobić. Mogę dać mu nawet pieniądze na taksówkę, byleby mi stąd znikł.

– Nie – odpowiadam. Oczywiste jest, że nie zgodzę się... Oni mają po piętnaście lat! A ja nie zamierzam warować pod drzwiami, by w ostatecznym momencie im przerwać. Mam ciekawsze rzeczy do roboty.

– Cery! Nie bądź taki... oschły! Zgódź się, proszę, proszę, proszę.

– Zgoda – ulegam w końcu, ale tylko dlatego, żeby zamknął już ten pyszczek, bo jeszcze byłbym pierwszym wampirem z migreną.

– Ale ja śpię na kanapie, więc, któryś z was zajmuję moją sypialnię – oznajmiam głosem nieznoszącym sprzeciwu. Kallen odwraca się do Marcusa, by zapytać go, czy mu to nie przeszkadza, a nastolatek tylko wzruszył ramionami.

– To ja biorę twój pokój – oświadcza radośnie Kallen. I tak tylko jemu bym udostępnił go. Nie jestem aż tak nieodpowiedzialny, by wpuszczać tam jakiegoś marnego człowieczka, który równie dobrze mógłby skończyć jak mój posiłek. A raczej przystawka, bo krew ludzi, to nawet nie rarytas.

Ten aktualnie woli się obściskiwać z tym marnym człowieczkiem. Neh... Powoli zaczynam mieć odruchy wymiotne.

– To daj mu jakieś ubrania na zmianę i wynocha się myć – rzucam i wstaję z kanapy, by przyszykować sobie poduszkę i koc.

– I jeszcze raz mi odwalcie taki numer, to ciebie Kallen wyrzucę za drzwi – ostrzegam kotołaka, niech wie, że to tylko jednorazowa sytuacja.

– A ty – zwracam się do drugiego dzieciaka – Napisz, że zostajesz na noc, bo jak mi policja przyjdzie w środku nocy, to nie będę ręczyć za siebie.

Marcus robi parę kroków w tył, najwyraźniej wystraszony moim zachowaniem. I bardzo dobrze.

Kallen obejmuje chłopaka, który jest od niego niższy i zaczyna na mnie syczeć.

– Zły Cery.

– Zły to ja zaraz będę, jak będziecie mi tutaj stać.

Zgodziłem się tylko dlatego, żeby nie mieć też jakichś nieprzyjemności z tego powodu. Skąd mam wiedzieć, czy na serio nie jest jakimś psycholem? I zamiast do domu to każe pojechać taksówkarzowi gdzieś indziej, by później z premedytacją udupić mnie? A tak przynajmniej będę mieć dzieciaka na oku... Nie podoba mi się on... To wszystko za szybko się stało. 

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz