Trzydzieści cztery

1K 100 94
                                    

media: Sonata Arctica - Only the Broken Hearts (Make You Beautiful)


– Dzień dobry, z tej strony Lorkin Cigfran, dodzwoniłem się do Ceryni'ego Cigfran'a? – odzywa się głos po drugiej stronie. Nigdy nie sądziłem, że kiedyś usłyszę głos swojego ojca. Minęło ponad trzydzieści lat odkąd, wraz z matką, wyrzucili mnie z domu, a teraz dzwoni?

– Tak – odpowiadam, coś krzyczało, żebym rozłączył się i zapomniał, że do mnie dzwonili, ale nie potrafiłem. Byłem ciekaw tego, czego może ode mnie chcieć.

– Minęło już tyle lat... – zaczyna ojciec, ale nie zamierzam wysłuchiwać tego, że minęło ponad trzydzieści lat. Teraz sobie przypomnieli o mnie?

Kątem oka zerknąłem na Kallena, który wpatrywał się we mnie, czekając, aż wybuchnę.

– Proszę przejść do konkretów – warczę ostrzegawczo.

– Och... Tak jasne – naprawdę myślał, że po tylu latach, będę mówić do niego tato, bądź ojcze? Po tym jak wyrzekł się mnie i nazwał bestią? Dla mnie jest obcym człowiekiem. Nic nas nie łączy, poza nazwiskiem.

– Twoja ma... – urwał, chyba domyślając się, że nazwanie kobiety, która również wyrzuciła mnie z domu, mamą nie będzie dobrym pomysłem – Sonea Cigfran nie żyje, a jutro będzie jej pogrzeb – mówi, jednak nie rozłącza się. Najwidoczniej oczekuje mojej reakcji. To ten moment, kiedy rozłączam się, albo krzyczę, że nie przyjdę na jej pogrzeb. Ojciec, pewnie specjalnie zwlekał z powiedzeniem mi tego i dzwoni na ostatnią chwilę.

– Nie obiecuję, że będę. Do widzenia – oznajmiam i rozłączam się, nim zdąży cokolwiek dodać. Nie muszę tam się pojawiać, bo po co?

– Kto to był? – pyta Kallen, który chyba zamierzał, wybadać grunt, nim wrócimy do kwestii jego ocen z chemii.

– Mój ojciec – wzruszam ramionami – Powiedział, że jutro jest pogrzeb matki.

– I? – złotooki chłopiec dopytuje się. Ta ciekawość kiedyś go zgubi.

– A co ma być? Nie muszę tam się pojawiać, bo poza nazwiskiem nic mnie z nimi nie łączy.

– Mimo wszystko... Chyba powinieneś się tam zjawić – mówi. Zamierza mnie pouczać?

– Po co? Wyrzucili mnie z domu i ignorowali moje istnienie, a teraz mam być na jej pogrzebie? Ojciec pewnie nie zamierzał dzwonić, tylko zrobił to, żeby nie było mu później głupio.

– Ale zadzwonił i poinformował cię, zawsze mógł zrobić to po fakcie, czyli chcę, żebyś tam był.

– Od kiedy dajesz takie mądre rady, co?

– Pojedziemy tam i...

– Jakie pojedziemy, co? Nie przypominam sobie, żeby ciebie tam zapraszano, ty grzecznie pójdziesz do szkółki i będziesz błagać na kolanach o możliwość poprawy ocen z chemii – powoli traciłem siły do nastolatka, ale z drugiej strony, to już ten wiek, nie?

– Chyba zgłupiałeś, że pojedziesz tam sam! Jeszcze będą cię obrażać, albo dostaniesz kołkiem w serce! Zapomnij! – krzyczy.

– Czekaj chwilę, bo nie ogarniam twojego toku myślenia, zakładasz, że może mi coś się stać, ale mimo wszystko chcesz, żebym jechał i zabrał tam ciebie? Kallen... – mrużę gniewnie oczy, wyczuwając w tym kolejną zagrywkę nastolatka, by wymigać się od szkoły.

– Pokażesz im wszystkim, że nie jesteś bestią, za jaką cię mają!

*

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz