Dwa

1.9K 134 70
                                    

media:  Cher - Mamma Mia


Musiałem wziąć urlop, by zająć się Kallenem na czas poszukiwań jego krewnych. Zostawienie sześcioletnie dziecko same, w obcym mieszkaniu samo w sobie jest skrajną głupotą. W dodatku mowa tutaj o godzinach wieczornych.

    I jak się okazuje, dobrze zrobiłem, biorąc kilka dni wolnego, bo już pierwszą – jak i każdą kolejną – noc, Kallen śpi ze mną, bo boi się ciemności. Nie posiadałem żadnej lampki nocnej, by nawet zostawić mu ją włączoną na noc, a jak zostawiałem włączone światło w salonie, to nie mógł zasnąć. Ostatecznie śpi w moim łóżku ze mną. Uroczy malec.

    To nie tak, że miałem jakiś wybór, bo miałem, ale kiedy spoglądał na mnie tymi złotymi, zapłakanymi, oczkami... Przygarnąłem go na kilka dni, dopóki gliny nie znajdą jego krewnych, a jeśli nie znajdą... To... Sam nie wiem... Dzieciak zdążył się przywiązać, więc miałbym go tak porzucić?

W dodatku malec też skradł moje serduszko.

Nie wiem, czym on jest... Na pewno niczym co można często spotkać w nadnaturalnym świecie. Musiałbym pójść z nim do lekarza, który zbadałby go i określił, czym jest, ale... Na pewno zaraz znajdą jego krewnych i nie potrzebnie się martwię tym wszystkim. A może...? Tak czysto profilaktycznie?

W końcu nie łamię żadnego prawa... Kallen jest tutaj całkowicie legalnie, nie porwałem go! Jest ze mną, ze względu na okoliczności. W innym wypadku czekałby na swoich krewnych w ośrodku.

– Kallen chodź, nalałem wody do wanny – mówię, wychodząc z łazienki. Podwijam rękawy koszuli, bo muszę posprzątać po kolacji. Szatyn grzecznie wstaje od stołu, wcześniej dopijając sok.

Spodziewałem się większego wyzwania, ale Kallen okazuje się być grzeczny... Jest tak grzeczny, że czasami zapominam o jego obecności.

– Wołaj jak coś – przypominam mu. Ja naprawdę spodziewałem się tego, że będę musiał mieć go na oku cały czas, bo chwila nieuwagi i skończy jako mokra plama na chodniku, ponieważ skoczy z piątego piętra, ale Kallen przewyższył moje oczekiwania. Jest naprawdę samodzielny. Na pewno musiał wychować się z matką, która dużo pracowała.

     Korzystając z chwili, kiedy dzieciak się kąpie, zadzwoniłem do Barry'ego, który na pewno coś już wie w tej sprawie. Mój urlop nie będzie trwał w nieskończoność i co ja zrobię z Kallenem? Mam podrzucić go sąsiadce? Ciekawe jak ja im wszystkim wyjaśnię, że znalazłem dziecko na śmietniku, które postanowiło się do mnie przykleić. Od razu pomyślą, że wciskam im kit, a Kallen został moim żywicielem... Chociaż muszę przyznać, że zapach, który czuję od chłopca, jest kuszący. Piłem parę razy krew rzadkich istot, ale ta istota, która tak uparcie przykleiła się, do mnie, jest wyjątkowa. Rzekłbym, że spotkanie przedstawiciela jego gatunku jest szansą jedną na milion. Problemem jest to, że nie potrafię powiedzieć, czym on jest. Czasami wystarczy zwykła obserwacja, by zobaczyć, z kim ma się do czynienia. To takie normalne... Wampira rozpoznasz po tym, że ma kły. Wilkołak zazwyczaj ma złote oczy... A czarownice... One są zazwyczaj wredne... Każda istota ma coś charakterystycznego dla siebie, przez co można ją odróżnić od innych, ale Kallen taki nie jest. Ma złote oczy jak wilkołak, ale nim nie jest... Nie jest również żadną hybrydą wilkołaka... Każda istota ma swój zapach, wiem, jak pachnie przerośnięty pies. To właśnie jest w nim takie intrygujące...

– Cześć Barry – mówię do telefonu przy okazji, zbierając talerze ze stołu.

– Cześć Cery – wita się ze mną – I nie, nie znaleźliśmy jego rodziny – oznajmia z wyprzedzeniem Barry. Uśmiecham się szeroko. Jak on dobrze mnie zna...

– A coś wiadomo? Wiesz... Nie mieszka mi się z nim źle, ale... To jeszcze dziecko, nie powinien wychowywać się z kimś, kto znalazł go wśród sterty śmieci. Im szybciej znajdzie się jego rodzina, tym mniej się do mnie przywiążę.

Wciąż mam na uwadze dobro chłopca. Skoro tak bardzo przywiązał się do mnie, po kilku minutach, to co będzie teraz? To już tydzień odkąd czekam aż policja, znajdzie jego krewnych. W dodatku nie chcę też narażać Kallena na większy stres, gdyby okazało się, że poza matką nikogo nie miał. Nie będzie mógł ze mną zostać.

– Próbujemy znaleźć ojca, albo chociaż rodzinę ze strony ojca...

– Świetnie – rzucam z przekąsem.

I co ja mam teraz zrobić? Przygarnąć dzieciaka, bo tak każe mi sumienie? Bo poczułem się za niego odpowiedzialny?

Jak to niby będzie wyglądać? Jak ja nawet nie wiem jak zająć się dzieckiem.

*

– Chcesz obejrzeć? – pytam, kiedy w telewizji zaczyna się jakiś film sensacyjny. Mało mnie interesuje lecący film, ale skoro mam kolejny wolny wieczór, to staram się spędzić go tak jakbym, spędzał normalny zwykły dzień wolny od pracy. Szkoda, że minęło już siedem takich dni.

– Tak – odpowiada i siada wygodnie na kanapie. Kładę miskę z popcornem pomiędzy nas. I tak znaczną część zje Kallen, w końcu jestem wampirem. Na moją dietę składa się głównie krew, ale żeby nie wyróżniać się z tłumu, od czasu do czasu zjemy jakąś przekąskę, które jedzą ludzie. Ot cała filozofia.

– Co to? – Kallen na chwilę zaprzestaje interesować się filmem i wskazuje palcem na moje usta. Domyślam się, że chodzi mu o moje kły.

– To są moje kły – mówię i wyszczerzam się jak głupi, by Kallen mógł sobie pooglądać przez chwilę. Przypatruje mi się ciekawskim wzrokiem.

– Mama mówiła, że wampiry są złe – oznajmia, ale po chwili chyba Kallen łączy wszystkie kropki w całość – Ale ty nie jesteś... Czemu? – jak na sześciolatka, to gada lepiej niż niejeden dorosły.

– Nie wszystkie wampiry są złe... Są również i dobre wampiry... Tak samo jak nie każdy dżin spełni twoje trzy życzenia – to chyba najgłupsze porównanie, ale jak ja mam gadać z sześciolatkiem? W dodatku on ma to zrozumieć! Nie będę mu przecież tłumaczyć, że niektóre wampiry to palanty, a przecież nie tylko wampiry to palanty. Każdy może być palantem.

– Spotkałeś dżina? – ożywia się jeszcze bardziej. Poprzedni temat został zepchnięty na dalszy tor.

– Nie, ale słyszałem, że potrafią być wredne i wcale nie spełniają trzech życzeń – kłamię. Dżiny są okropnymi kreaturami... Ale to jeszcze dziecko, przecież nie będę mu mówić o tym, że tak naprawdę jak widzi dżina to lepiej by było gdyby uciekł. Jeszcze sprawię, że będzie miał traumę i szerokim łukiem będzie omijać wytatuowanych ludzi.

– A ty... Czym jesteś? – pytam.

– Ja... – spojrzał na mnie z przestrachem w złotych oczkach – Mamusia nie mówiła... A ty wiesz?

Ta sprawa jest naprawdę skomplikowana. Jakie dziecko nie jest świadome swojej rasy? Co on wychował się na tym śmietniku? Może wcale nie uratowałem sieroty, a naprawdę porwałem mieszkającą na śmietniku sierotę?!

Próbowałem podpytać Kallena o swoją matkę i o to kim była, co robiła. Pytałem go o różne rzeczy, ale Kallen zachowywał się, tak jakby przez cały ten czas, nie był świadom wszystkiego. I szybko też stało się jasne dlaczego. Kallen po prostu został odcięty od świata zewnętrznego.

Jego jedyną rozrywką była wtedy, kiedy wychodził z matką supermarketu. Nie chcę stresować go już więcej i wypytywać o tamten dzień, więc urywam temat i wracam do oglądania filmu.

W tym czasie Kallen zdąża zasypiać na moich kolanach.

Uroczy mały szkrab... I jak ja mam go teraz oddać jakimś obcym ludziom? Bo na pewno jego daleka rodzina będzie mu bardziej obca niż ja.



Zapraszam na discorda (link w opisie profilu) 

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz