Czterdzieści trzy

1K 98 42
                                    

media: Nickelback - How You Remind Me


– Wytłumacz mi, po co kazałeś mi tutaj przyjść? – pytam Barry'ego, który kazał mi przyjść na komisariat. W pierwszej chwili myślałem, że Kallen coś zrobił, ale szybko się zorientowałem, że nie mógł, bo jest chory... A gdyby coś odwalił to nie miałbym kotołaka ani żywiciela. Są jakieś granice.

– Morderca matki Kallena został złapany – informuje mnie. Całą sprawą przestałem się interesować zaraz po tym, kiedy zostałem prawnym opiekunem Kallen, jednak nigdy nie złapano sprawcy, a jedyną poszlaką, był właśnie Kallen, którego nigdy nie przesłuchano – głównie to ja nalegałem. Nie chciałem, żeby miał jakieś nieprzyjemne wspomnienia i najlepiej byłoby gdyby o tym zapomniał.

– A tę informację masz...?

– To trochę grubsza sprawa, ale typ wpadł, właściwie to złapano go pod innymi zarzutami, ale w trakcie śledztwa wyszło, że ma na kącie parę morderstw.

– Wciąż nie rozumiem, co ta informacja zmieni w moim życiu? A tym bardziej w życiu Kallena? – pytam. Nawet nie zamierzam mówić mu, że złapano sprawcę zbrodni sprzed lat. Ten etap jego życia jest zamknięty.

– Matka Kallena miała sporo długów, po tym jak uciekła od rodziny z niemowlakiem, ukrywała się, spotkała go, a ten załatwił jej parę fałszywych tożsamości oraz dał sporą pożyczkę, których ona nie spłacała, a ciągle brała nowe. W końcu nie wytrzymał i zabił ją, dodał również, że żałuje, że nie zabił jej dzieciaka.

Teraz cała historia nabrała sensu, dlaczego w pobliżu nie było ciała, a znaleziono je dopiero w mieszkaniu? I to na podstawie zdjęć i fałszywych tożsamości w ich mieszkaniu potwierdzono, że to matka Kallena. Nikt nie wiedział, dlaczego kotołak był tak daleko od mieszkania, ale jeśli Kallen to wszystko widział... Jeśli po wszystkim wyszedł z mieszkania i błąkał się po ulicach sam...

– Czyli typ przez cały czas mógł szukać zemsty?

– Nie wiem, mówię ci, tylko co słyszałem, nie zajmowałem się tą sprawą. Nawet mnie nie dopuszczono by. Po prostu mówię ci, co mój znajomy mi opowiadał, a ja połączyłem fakty... Wiesz, że jeśli ktoś zna prawdziwą tożsamość matki Kallena to tylko on? Jeśli wyciągną z niego tę informację... Poinformują rodzinę, a rodzina może...

– Nawet nie kończ – ostrzegam wilkołaka. Nigdy, ale to przenigdy nie oddam komuś Kallena. Nawet to jeśli jego rodzina. Ja się nim zajmuje od prawie dziesięciu lat i żadne więzy krwi tego nie zmienią!

– Po prostu... Musiałem ci o tym powiedzieć. Ten typ jest niebezpieczny, jeśli znajdzie dobrego adwokata i ten go wybroni... Może chcieć szukać zemsty na Kallenie, bo z tego co się orientuję, to obwinia jakieś dziecko.

– To nie musi chodzić o Kallena! Minęło prawie dziesięć lat, nawet jeśli cokolwiek pamięta... Nie... Nie strasz mnie.

– Nie straszę, tylko przygotowuje na najgorsze... Jednak bądź dobrej myśli ja zawsze.

– Ty i twoje złote rady, wolałbym tego nie wiedzieć. A co jeśli zaraz znajdą się krewni? Skoro jego matka uciekła z nim, kiedy był niemowlakiem, więc ktoś może go pamiętać, a co jeśli przez cały ten czas szukają go? – pytam i łapię się za głowę. To za dużo, nie chciałem tego wiedzieć. Było mi dobrze w tej nieświadomości. Matka Kallena nie istniała, była tylko jego wspomnieniem i tak miało zostać.

– Sprawdzano bazę danych, czy nie ma nigdzie podobnego zgłoszenia o zaginięciu dziecka, które pasowałoby to profilu Kallena. Najwidoczniej ich relacje były tak złe, że nie przejęli się tym... Albo mogła też kłamać, wiesz?

– Cholera Barry, ja już nic nie wiem... Po prostu nigdy nie wspominaj mi o tym. Nie chcę się denerwować, mając na wychowaniu nastolatka – proszę przyjaciela.

To dla mnie za dużo, zdecydowanie za dużo. Chociaż teraz życiorys kotołaka staje się bardziej przejrzysty. Kobieta z dzieckiem ucieka, ale za wszelką cenę chcę pozostać w ukryciu. Na pewno nie mogła kłamać, dlaczego miałaby? Gdyby uciekła, nie trudziłaby się ze zmianą tożsamości i nie pracowałaby jako dziwka... A swojego syna nie trzymałaby pod kluczem przez całe sześć lat... Oczywiste, że coś tutaj nie gra.

     Logicznie rzecz biorąc, że rodzina Kallena może go szukać i jeśli odkryją prawdziwą tożsamość matki Kallena...

 Nigdy na to nie pozwolę! Nie pozwolę, by ktoś odebrał mi Kallena!

*

Chciało mi się rzygać, kiedy widziałem Marcusa z Kallenem. Oni tak bardzo do siebie nie pasują... Jednak starałem się nie mówić żadnego złego słowa, bo kotołak najwidoczniej ma jakiś problem z tym.

   Jedno jest pewne, że jeśli ten chłopak, chociażby pomyślał, by skrzywdzić Kallena, to nie będzie już miał życia. Dorwę go i wyrwę wszystkie kończyny. Niech tylko spróbuje skłamać w mojej obecności.

Zrobię to samo.

– Kallen chodź tutaj na chwilkę! – wołam kotołaka, który wstaje z kanapy i biegnie do mnie. Przynajmniej już nie pozwala się miziać typowi.

– Masz, spróbuj – podstawiam łyżkę z gulaszem pod pyszczek kotołaka. Tak naprawdę to nie potrzebowałem jego pomocy, ale nie mogłem już patrzeć na tę dwójkę, a gdyby próbował okazać swojej niezadowolenie to Kallen zacząłby znów narzekać...

Zawsze byliśmy zgodni, dopiero teraz... coś zaczęło się psuć. Sam nie wiem, co... Wszystko przyszło z pierwszą rują.

W dodatku po prostu nie chcę sprawiać mu przykrości. Mnie samemu jest trudno... A teraz kiedy złapano zabójcę jego matki... To skomplikowana sprawa i wiem, że kiedyś będę musiał mu o tym powiedzieć. Właściwie zrobiłbym już wtedy, kiedy mnie zapytał, ale widząc wyraz jego twarzy... Myślę, że on pamięta, więcej niż próbował mi wmówić. Lepiej będzie jeśli nie pozna jeszcze prawdy.

– I jak? – czekam na opinię mojego jednoosobowego jury.

– Trochę za łagodne, wolę bardziej pikantne – informuje mnie.

– To stój tu, żeby stopień ostrości był idealny dla twojego podniebienia – uśmiecham się, a złotooki odwzajemnia mój uśmiech.

Spoglądam tylko w stronę salonu, by zobaczyć jak, Marcus, radzi sobie z tym bolesnym odrzuceniem. Gdybym zaczął interweniować w życie nastolatka, na pewno wściekłby się na mnie, dlatego muszę wykombinować to tak, żeby to Marcus z nim zerwał. Kto mnie wtedy będzie podejrzewać?

Po prostu chcę dla Kallena jak najlepiej i wiem, że Marcus nie jest dobrym materiałem na partnera, czuję to. I pewnego dnia, kotołak mi za to podziękuję.

– A teraz? – pytam i daję mu do spróbowania kolejną łyżkę.

– Idealnie – uśmiecha się, a ja głaszczę go po białych włosach, a po chwili pojawiają się uszy i ogon. Ta menda może sobie go głaskać, ile wlezie, ale to ja mam ten zaszczyt sprawiania, że uszka i ogonek Kallena pokazują się, a to tylko pokazuje, jaka wieź nas łączy, bo to nie tak, że Kallen pokazuje uszy i ogon, bo to taki kaprys. Czasami wystarczy być szczęśliwym albo podnieconym, żeby uzyskać taki efekt. Właściwie to powinienem przestać go tak ciągle miziać, ale to takie odstresouwujące...

– Kallen mógłbyś tutaj przyjść? – Marcus chyba wyczuł zagrożenie, bo wyglądał na zniecierpliwionego.

– Pomóc ci w czymś jeszcze? – pyta.

– Z resztą poradzę sobie już sam – a mogłem coś wymyślić, chociażby żeby umył talerze, cokolwiek. Wkurwianie Marcusa chyba stanie się moim nowym hobby.

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz