Sześćdziesiąt trzy

1K 90 58
                                    

media: Lady Gaga ft Beyoncé - Telephone


 – Gdzie idziesz? – zaczepia mnie Kallen, kiedy, cichaczem, zamierzam wyjść z pensjonatu, w którym się zatrzymaliśmy.

Zamierzałem wybrać się na bardzo długi spacer. W samotności, ale coś czuję, że i tak będę mieć towarzystwo.

– Na spacer – mówię, po czym dodaję:

– Do lasu – mam nadzieję, że to odrobinę go odstraszy. Kallen wybrał to miejsce; pensjonat znajduje się przy jeziorze i lesie. Ja raczej stawiałbym na jakiś egzotyczny kraj, ale skoro kotołakowi to miejsce przypadło do gustu...

– Pójdę z tobą! – chyba następnym razem po prostu przyjdę do niego i zapytam się, czy ma ochotę na spacerek, bo i tak się przylepi i tak.

– A nie miałeś iść się kąpać w jeziorze? – podejmuje próbę pozbycia się kotołaka. Specjalnie wybrałem taką porę na spacer, by wiedzieć, że łajza będzie nad jeziorem. Pech chciał, że spotkałem go przy wyjściu.

– Miałem, ale... Jeszcze zdążę! Nie wracamy przecież jutro – śmieje się. A szkoda, moglibyśmy wrócić jutro. Nie musiałbym znosić ciągłego człapania za mną.

Aczkolwiek mam powód do dumy – Kallen nie próbuje spać w moim pokoju, co raczej brałem za pewniak. Przez sekundę nawet chciałem za bookować pokój dwuosobowy z dwoma osobnymi łóżkami, ale na szczęście taki pokój był niedostępny, były same z jednym małżeńskim łóżkiem. Wolałem jednak nie wzbudzać żadnych plotek. Może i łajza nie wygląda na swoje szesnaście lat, ale mimo wszystko... Niech nasza codzienność zostanie w naszym mieszkaniu.

– Jak sobie chcesz – wzruszam ramionami, biorąc sobie za cel, by kotołak zapamiętał, że spacerek ze mną nie zawsze będzie oznaczać rundkę dookoła bloku, w którym mieszkamy.

*

– Jesteś okropny, Ceryni! – fuczy na mnie, kiedy wracamy do pensjonatu na kolację. Kładzie się na moim łóżku i zaczyna się wpatrywać we mnie.

– Kiedy mówiłeś, że idziesz na spacer, to myślałem, że piętnaście, góra trzydzieści minut i wracamy – skarży się. Odczuwam błogą satysfakcję z tego powodu.

– Nikt cię nie zmuszał – przypominam mu, po czym siadam na skraju łóżka i zaczynam głaskać Kallena po włosach. A co mi tam szkodzi, dam trochę śmietnikowej znajdzie odrobinę miłości.

– Głaskaj – padł rozkaz, kiedy tylko przestałem. Kotołak uśmiechnął się radośnie, co w porównaniu z jego uszkami dało rozkoszny widok... No nic tylko miziać... I nie tylko.

Stop, Cery, właśnie wkraczasz na niebezpieczne rejony. Nie możesz myśleć o Kallenie jako potencjalnym partnerze, bo to Kallen... Okej, może gdybym przygarnął go rok, czy dwa lata temu. Jednak mówimy tutaj o dziesięciu latach – pamiętam go jako szkraba. Niby mam nagle myśleć o nim inaczej?

– Sam się głaskaj – mamroczę, a ten czub zaczyna się miziać po głowie.

– Nie działa... Głaskaj.

– Poza naszą dwójką jest rodzina z dziećmi, więc zapytaj ich, czy cię nie pomiziają. Zmień się w kiciusia, to na pewno dostaniesz dużo miłości.

– Nie, bo tylko ty możesz mnie miziać – oświadcza poważnym tonem.

Kallen

Przewracałem się z boku na bok, modląc się, by osoba, która ma pokój, obok w końcu ściszył tę muzykę i poszła spać. Kiedy poszedłem tam do niego, to zaczął coś bełkotać niezrozumiałego i próbował wciągnąć mnie do swojego pokoju. Chyba chciał, żebym z nim pił...

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz