Osiemnaście

1.3K 132 49
                                    

media: Depeche Mode - Personal Jesus


 – Mógłbyś się na chwilę wstrzymać ten egzorcyzm nad lodówką? – Kallen próbuje mnie przesunąć, by dostać się do lodówki.

Złotooki wyciągnął łapę, by chwycić rysunek, który kiedyś narysował, ten, który miał przedstawiać jego rodzinę. Nigdy go nie ściągnąłem z lodówki i przez cały ten czas wisi przyczepiony magnesami. Schowałem nawet rysunek do koszulki, żeby się nie zniszczył.

– Nie ruszaj – ostrzegam go i odsuwam się od lodówki. Właściwie to po co ja przy niej stałem? Chyba zapatrzyłem się na popis talentu Kallena. Po prostu... Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby tej znajdy nie było w moim życiu. Sam nie wiem, dlaczego teraz wzięło mnie na takie refleksje.

Kallen pewnego dnia dorośnie, może spotka, kogoś do kogo się przylepi, a może wyruszy w świat... Zacznie żyć po swojemu, wiem, że będę wciąż obecny w jego życiu, ale nie tak jak teraz...

– Jaki jest twój ulubiony kolor, Cery? – śmieciowa znajda kładzie sobie głowę na moim ramieniu. Kiedy usłyszałem od lekarza, że jest kotołakiem myślałem, że nie będzie większy od przeciętnej alfy, ale ten nieustannie rośnie. Właściwie to mam nadzieję, że w końcu przestanie, rosnąć inaczej nie będzie już słodziutkim koteczkiem, którego przygarnąłem.

– Mówiłem, że biały – wzdycham. Kiedyś nie cierpiałem tego koloru, ale wszyscy się zmieniamy.

– Mogłeś zmienić, ja jeszcze do wczoraj lubiłem zielony, a dziś wolę fioletowy – oznajmia jak prawdziwy filozof.

– A po co ci ta wiedz? Budujesz jakiś ołtarzyk na moją cześć, który ukrywasz w szafie?

– Rozgryzłeś mnie – Kallen parska śmiechem – Po prostu chcę przefarbować włosy – oznajmia.

– Przefarbuj się na fiolet i po kłopocie?

Jakoś mnie to nie obchodzi, że Kallen postanowił eksperymentować ze swoimi włosami. Właściwie to... Wolę taką alternatywę niż gdyby miał eksperymentować z innymi rzeczami.

– Okej – mówi – Ale ta porażka idzie na twoje konto.

– Czemu niby? Fioletowy to twój ulubiony kolor, znajdo – przypominam mu.

– Ty go wybrałeś.

– Nie musiałeś się zgadzać – oznajmiam poważnie.

– Dokąd zmierza ta dyskusja? – pyta – Zresztą mniejsza, wychodzę z Louisem, więc wrócę na kolację – informuje mnie.

– A śniadanie? Gofry chciałem zrobić – tyle wystarczyło, żeby moja śmietnikowa znajda się zatrzymała.

– Godzina w tę, czy w tamtą nie gra różnicy – uśmiecha się. Chyba jedyny sposób na to, by zdobyć uwagę Kallena.

– A tak przy okazji... To kiedy umówiłeś się z Louisem? Z tego co pamiętam, to ja posiadam twój telefon.

– Ups... Wydało się – Kallen wyciąga z kieszeni telefon – Przywłaszczyłem sobie twój stary telefon – przyznaje się. Dobrze wie, że nie ma po co kręcić. I tylko prawda, uratuje go przed większymi konsekwencjami.

– Przepraszam – mówi szczerze, kiedy zabieram mu zapasowy telefon.

– Obyś niczego nie ukrywał, bo nie zamierzam przeszukiwać twojego pokoju, by skonfiskować inne nielegalne rzeczy.

Kallen wygląda tak, jakby chciał się wykłócać o swoje, ale chyba uznał, że gofry na śniadanie są ważniejsze niż jakiś tam telefon. Czasami jego prostota, w obsłudze, mnie przeraża.

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz