Trzydzieści trzy

1.1K 85 119
                                    

media: Dynazty - Waterfall


– Kallen złaź – mówię, kiedy Kallen korzystając z tego, że spałem na plecach, zmienił się w kota i położył się na moich plecach – I nie żryj mi włosów – besztam go, a łajza zeskakuje ze mnie i zaczyna mnie kąsać.

– Przygarnąłem kota, czy dziecko? – pytam sam siebie. Czasami mu odwala i to dosłownie. Ostatnio zmienił się w kota i ganiał za mną i kąsał mnie po piętach jak tylko, dorwał się do mojej nogi. Naprawdę, czasami mam wrażenie, że z dnia na dzień bliższa mu jest mu jego kocia natura niż ludzka. Co jest naprawdę złym znakiem; nie powinien pozwalać, by jego druga natura brała nad nim górę, nawet jeśli jest słodkim koteczkiem.

– Mogę nie iść do szkoły? – pyta, kiedy wraca do swojej ludzkiej postaci.

– Idziesz – mruczę i wstaję z łóżka. Zdecydowanie czas wstać i zacząć dzień.

– Proszę, Cery – spogląda na mnie błagalnym wzrokiem. O nie! Kolejny raz nie dam się nabrać!

– Idziesz – mówię stanowczo.

– Jeśli dostanę kolejną lufę z chemii, to będę zagrożony na bank!

– Co, proszę? Jakie zagrożony? – spoglądam na nastolatka, który owinął się kołdrą. Jest koniec października, a ten już zagrożony?! Kotołak nigdy nie miał problemów z nauką, może i orłem to on nie był, ale utrzymywał jakąś średnią, a teraz mi mówi, że grozi mu zagrożenie z chemii.

– Ups? – uśmiecha się niewinnie.

– Ty sobie chyba kpisz ze mnie? Jest koniec października, a tobie już grozi zagrożenie?! – krzyczę na niego. Chyba za bardzo jestem pobłażliwy, skoro zaczyna się opuszczać się w nauce. I naprawdę nie miałbym nic przeciwko temu, ale... Nie każdy może widzieć w tym lenistwo Kallena. Naprawdę nie chciałbym, żeby wychowawczyni Kallena zaczęła się interesować i przy okazji nasłała na mnie jakąś kontrolę, bo ma jakieś podejrzenia... W ciągu dalszym jestem tylko opiekunem, osobą, która w żaden sposób nie jest spokrewniona z Kallenem. Właściwie gdyby ktoś chciał zrobić mi na złość, złożyłby donos, a wtedy zaczęłyby się kontrole, a gdyby coś poszło nie tak, mogliby odebrać mi Kallena.

Jestem przedstawicielem gatunku, który zawsze jest piętnowany. Jeśli nie znaleźliby niczego, doczepiliby się do tego; bo jestem wampirem, bo może dziać mu się krzywda. A jak wyszłoby, że straciłem kontrolę i go zraniłem... Straciłbym go i nawet, by nie patrzyli, że to był jednorazowy epizod, który więcej się nie powtórzy. W ich oczach zawsze będę potworem, a niektórzy nawet uznają, że to było do przewidzenia.

– Ale... – złotooki próbuje jakoś wyjść z tej sytuacji, ale nie daję mu dojść do słowa.

– Zamilcz, Kallen, po prostu zamilcz. Zawiodłem się na tobie, ufałem ci na tyle, żeby nie musieć kontrolować twoich ocen, bo wierzyłem, że będziesz mnie informować o wszystkim, a ty tak po prostu... Brak mi słów – nastolatek opuszcza głowę.

– Zostaniesz dziś w domu, ale będziesz się uczyć, a jak wyjdę, do pracy, chcę dostawać co trzydzieści minut zdjęcie, że się uczysz, a jak wrócę, to będziesz mi, odpowiadać śpiewająco, a zrobisz jeden błąd, chociażby się przejęzyczysz, a szlaban, którego w życiu nie miałeś, nie ominie cię. Rozumiesz? – mówię ostro.

– Cery... – spogląda na mnie, a w jego oczach lśnią pierwsze łzy. Zawsze byłem pobłażliwy i w końcu zaczął to wykorzystywać.

– Pytałem, czy rozumiesz – staram się opanować, bo nie chcę straszyć kotołaka, najchętniej sprałbym go na kwaśne jabłko, żeby w końcu czegoś się nauczył. Nigdy nie wściekałem się o złą ocenę, nawet jeśli, to była któraś z rzędu, bo Kallen zawsze mnie informował, a kiedy sytuacja zbliżała się, do krytycznej, zaczynałem go karać. A gdyby nie dziś, to pewnie nie miałbym świadomości, że jest zagrożony przez jeszcze długi czas. W ogóle zamierzał mi powiedzieć, że grozi mu zagrożenie?

Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz