Dziewięćdziesiąt pięć

962 78 37
                                    

media: LUM!X, KSHMR & Gabry Ponte - Scare Me ft. Karra

Kallen

Kiedy się obudziłem, zauważyłem, że Cery'ego już nie było. No tak, czego ja się spodziewałem?

Jestem zły na siebie, bo... Wampir wczoraj chciał mi coś powiedzieć, a ja wolałem rzucić się na niego jak głodne zwierzę. A co jeśli to miało być nasze ostatnie spotkanie? A co jeśli...

Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł Cery z talerzem gofrów i szklanką kakao. Momentalnie się uśmiechnąłem, a z serca spadł wielki kamień – myślałem, że nie zobaczę go już.

– Wiedziałem, że już nie śpisz – mówi z uśmiechem i daje mi talerz z goframi. Szklankę kładzie na szafce nocnej. Siada obok mnie i tylko gapi się na mnie.

– Wczoraj coś chciałeś powiedzieć, więc... nie przedłużajmy tego. Będę słuchać – zapewniam go i czekam, co takiego wampir mi powie. Raczej nie mam, co liczyć na dobre wiadomości?

– Ty i ja jesteśmy bratnimi duszami – mówi, a ja krztuszę się gofrem. Widząc to, Cery dla bezpieczeństwa, zabiera mi gofry i odstawia je obok kakao.

– Jesteśmy... Bratnimi duszami? – pytam zdziwiony. To chyba już nie jest możliwe, nie?

– Niestety, albo stety, ale nimi jesteśmy. Eva mi to tłumaczyła, że każda istota może znaleźć swoją bratnią duszę, ale tylko wilkołaki to poczują. Proszę. nie każ mi wchodzić w szczegóły, bo sam wiem to od wczoraj. Powiedziała mi również, że kotołaki są również specyficzne i potrafią oznaczać swoich partnerów – wyjaśnia mi – Jak kot, który dostał trochę miłości, więc postanowił się przywiązać – dogryza mi. patrząc mi prosto w oczy – Ty natomiast oznaczyłeś mnie, w ogóle nie będąc świadom tego, że to potrafisz, zareagowałeś instynktownie, co musi oznaczać, że jesteśmy bratnimi duszami, a nawet jeśli nie... To już za późno, nie wymienisz sobie mnie na lepszy model – ostrzega mnie. Niby dlaczego miałbym go wymienić? To mój Cery! Czy te wszystkie wywłoki, które ostrzą sobie pazury na mojego Cery'ego myślą, że tak łatwo go oddam? Naiwne i głupie są!

– Ja wiem, Ceryni, że chciałbyś się mnie pozbyć, ale... Możesz zapomnieć. Zobaczysz, wyperswaduje ci takie głupie pomysły z głowy – ostrzegam go.

– Oczywiście, będę się mieć na baczności.

Tak naprawdę to, po części czułem, że to wszystko ma jakieś głębsze znaczenie. Od momentu, kiedy Cery mnie znalazł, czułem, że wszystko jest na swoim miejscu. Ufałem mu, chociaż nie zrobił nic, żeby pokazać mi, że jest wart mojego zaufania. Wystarczyło, że tylko stał.

   A przecież był dla mnie kimś obcym, ja, który miałem problem z przystosowaniem się do życia w społeczeństwie, ufałem komuś obcemu. Oczywiście byłem wtedy dzieckiem, nie wiedziałem tego, Cery również nie wiedział. Dla niego byłem wtedy uroczą sześcioletnią kluską, która łapała się jego nogi i płakała, kiedy chciał wyjść.

I wszystko stało się jasne, dopiero dziś.

Moje zaborcze zachowanie nie było spowodowane tym, że... Wiedziałem, że wampir jest częścią mojego życia? Może nie potrafiłem tego jeszcze ubrać w prawdziwe uczucia, ale tak właśnie to wyglądało.

– Co teraz, Cery? – pytam, wciąż nie wiem, co z naszym związkiem. Eva raczej nie będzie stać nam na przeszkodzie, ale wciąż jej nie ufam. Niby dlaczego? Źle mnie traktowała, więc nie zamierzam jej teraz wybaczyć, bo łaskawie sprowadziła dla mnie Cery'ego. Doceniam gest i tyle...

Kubka dla najlepszej babci to ona ode mnie nie dostanie.

– Nie wiem – wzrusza ramionami – Eva mówiła coś o tym, że mogę tutaj mieszkać, ale... – ignoruję resztę słów wampira i rzucam się na niego.

– Zamieszkaj tutaj – każę mu – Zwariuje tutaj – dodaję, jakby potrzebował solidnych argumentów, dlaczego ma tutaj się wprowadzić.

– Kallen, słodziutki – wyciąga dłoń i głaszcze mnie po policzku. Znam ten ton. I na pewno nie spodoba mi się to, co za chwilę powie.

– Ja wiem, że to teraz wydaje się idealne rozwiązanie, ale... Nie chcę ryzykować, że mieszkając pod jednym dachem, będzie tylko gorzej. Właściwie to... Jestem dla niej kartą przetargową, potrzebną, żebyś funkcjonował normalnie. Wiem, że kiedy mnie nie ma przy tobie, to czujesz się strasznie, tak jakby coś umierało, ale...

– Nie kończ – przykładam mu palce do ust – Rozumiem – dodaje. Rozumiem, że Cery nie chcę tutaj mieszkać, bo to o czym mówił, ma szansę się ziścić, więc najlepiej jest nie kusić losu, ale... W takim razie, co teraz?

– Z racji, że jesteśmy bratnimi duszami, Eva nie będzie mogła zabronić się nam spotykać. Jeśli chociaż odrobinę jej na tobie zależy, to nie będzie mogła nam się spotykać, bo wtedy oboje się wykończymy z tej tęsknoty.

– Ona chce, żebym został przejął cały majątek Euraidd – skarżę się.

– Wiem, coś wspominała mi o tym jak robiłem ci śniadanie. Posłuchaj, łajzo, teraz to my mamy przewagę nad nią, o ile będziemy rozdzieleni.

– Rozumiem – mówię. Może dla kogoś wyda się dziwne, że zamiast zamieszkać razem, wolimy wrócić do tego, co nam odebrano; jednak... Musimy mieć na uwadze, że Eva dość mocno nas skrzywdziła i kto wie, czy nie zrobi tego znów. Będąc rozdzielonymi mamy jakiś punkt zaczepienia, coś, co sprawi, że Eva nie będzie mogła wpłynąć na moją decyzję.

– Mądry, Kallen – klepie mnie po głowie.

– Sugerujesz, że jestem głupi?

– Tak, łajzo, sugeruje, że jesteś głupi – mówi.

– Odezwał się mądry. Ty w ogóle nie masz praw w tym związku!

– Jesteś wredny, tygrysie – mówi i przewraca mnie na plecy. Zaczyna mnie łaskotać, a ja śmieję się wniebogłosy.

– Stop! Starczy! Cery! – próbuję uciec od wampira, ale ten uznał, że pastwienie się nade mną, w taki sposób, jest całkiem fajny.

– A co z tego będę miał, jak przestanę?

– Nie dostaniesz z laczka?

*

Smutno było mi się rozdzielać z Cerym, ale nie mogłem go przecież siłą zatrzymać. Wampir wiedział, co dla nas jest najkorzystniejsze. Właściwie to wymógł na Evie obietnicę, że nie będzie stawać między nami. Tak sobie myślę, że gdyby ta ich negocjacja potrwała chwilę to polecieliby do notariusza, żeby spisał umowę prawną. A tak, żeby mieć pewność, że żadna ze stron nie złamie warunków.

Mnie na przykład nie wolno odwiedzać Cery'ego w tygodniu, mogę robić to tylko w weekendy. Wtedy też będę mógł zostawać u niego na noc.

A Cery na przykład może odwiedzać mnie w każdej chwili, ale zostawać na noc może tylko w weekendy.

   Poza tym mam nie opuszczać zajęć i podciągnąć się w nauce. Dziwnie było słuchać ich rozmowy, kiedy debatowali, co jednak strona może, a co druga nie. Cery zastrzegł sobie, że dopóki nie skończę osiemnastu lat, Eva nie może zbytnio decydować o mnie, chociażby tym, że nie zmusi mnie do wybrania uczelni, która mi nie będzie pasować, tylko jej.

   Eva dziwiła się, dlaczego warunki Cery'ego są takie dziwne, ale ja wiedziałem, że robił wszystko, żebym czuł się tutaj dobrze. Bez żadnej presji. Jeśli Eva ma jakieś plany co do mnie, to nie będzie mogła ich zrealizować, bo to by łamało wszystkie ustalenia. Cery oświadczył jej, że jeśli znów nastąpią problemy, to wtedy zamierza wstąpić na drogę sądową i starać się o przyznanie mu praw nade mną. Tym razem to on jest pewny swego, bo w końcu bycie bratnimi duszami jest argumentem nie do przebicia.

– A ty śmietnikowa przybłędo grzeczna bądź, rozumiesz? – pyta, kiedy siedzimy na dworcu kolejowym i czekamy na przybycie pociągu.

– Będę grzeczniutki jak aniołek – zapewniam go.

– Z rogami, zapomniałeś dodać – uśmiecha się.

– Szczegół – wzruszam ramionami i łapię jego dłoń. Teraz jest już dobrze.


Cause this is pure love //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz