Wyprawa (Levi x Hanji)

5.6K 217 15
                                    

Był wieczór. Kapral siedział właśnie w swoim pokoju przeglądając dokumenty. Jedną z wielu rzeczy, których nienawidził, było właśnie wypełnianie druczków. Od okropnej roboty uratowało go pukanie do drzwi.
-Wejść!- zawołał.
-Dzień dobry, kapralu. Przyniosłem herbatę.- powiedział Eren i postawił przed nim małą, białą filiżankę.
-Dobrze. Skoro tu jesteś, to zanieś to Hanji.- odpowiedział mężczyzna i podał mu zaklejoną kopertę.
-Hai!- zasalutował brunet i wyszedł z pomieszczenia. Nie minęło pięć minut, a już do pokoju wpadła maniaczka tytanów.
-Levi! Dlaczego?!- wrzasnęła z udawanym płaczem.
-Co dlaczego?- spytał spokojnie czarnowłosy.
-Dlaczego nie pozwalasz mi na wyprawę, na której złapiemy kilku nowych tytanów?! Przecież możemy...!-
-Poznać ich język, zawyczaje, bla, bla, bla. Hanji, od dwóch lat robimy takie misje i jakoś nic nowego się nie dowiedzieliśmy.- przerwał kapral popijając herbatkę.
-No ale Levi, no! (Tak samo proszę moją kumpelę, o podzielenie się pracą domową z chemi XD) Tym razem się uda! O! Ty złapiesz tytanów!- krzyknęła klaszcząc w dłonie.
-Nie. Koniec tematu.- powiedział. Brunetka prychnęła pod nosem i usiadła mu na kolanach.
-Proooooszę... Leviuś no, nie bądź taki. Jedna wyprawa, złapiesz kilku słodkich tytanów i koniec.- uśmiechnęła się. Mężczyzna pchnął ją na podłogę i zawisł nad nią.
-Nie. I one nie są słodkie. Są obrzydliwe i...brudne.- warknął robiąc dramatyczną pauzę. Chciał wstać, ale okularnica złapała go za żabot i oplotła nogami w pasie.
-Nie puszczę cię, dopóki się nie zgodzisz.- uśmiechnęła się i przewróciła tak, że teraz ona była na górze.
-Tak ustaliłem z Erwinem i Mike, nie jedziesz.- powiedział spokojnie.
-To powiedz im, że zmieniłeś zdanie.- zaśmiała się i liżąc jego szyję zaczęła rozpinać koszulę czarnowłosego.
-Raczej tego nie zrobię.- odparł zdejmując jej kurtkę.
-Napewno?- przegryzła skórę na jego żuchwie, co wywyołało mruknięcie zadowolenia z ust kaprala.
-Sprawdźmy, na co cię stać, czterooka.- złapał ją w pasie i rzucił na poduszki.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Levi obudził się w swoim łóżku z Hanji wtuloną z jego brzuch. Przetarł zmęczone oczy i przeczesał palcami włosy.
-Ej, pobudka.- warknął uderzając kobietę lekko w głowę.
-Jeszcze pięć minut.- wymruczał.
-Pięć minut to my mamy do śniadania.- powiedział do siebie kapral i wstał z łóżka, chcąc zebrać leżące ubrania. Brunetka podniosła się i dała mu mocnego klapsa.
-Więc co? Jedziemy?- spytała z uśmiechem.
-Przemyślę to.- odparł czarnowłosy z cieniem uśmiechu. Ubrał się szybko i podał kobiecie mundur.
-Levi...- zaczęła.
-Czego?- spytał mężczyzna.
-Pomóż mi, nie mogę wstać.- zaśmiała się.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Proszę!- krzyknął Erwin słysząc pukanie do drzwi. Kapral wszedł do jego pokoju i rzucił mu na biurko małą teczkę.
-Może przemyślimy to jeszcze raz, co?- spytał. Blondyn przejrzał jej zawartość.
-Chcesz się na to zgodzić? Ty?- powiedział zdziwiony.
-Złapię kilku tytanów, a Hanji wreszcie zostawi mnie w spokoju.- odparł czarnowłosy.
-Ta, ale będziesz spał na śniadaniu.- droczył się dowódca.
-Więc jak?- warknął zniecierpliwiony. Erwin westchnął pod nosem, podpisał papierki i oddał teczkę.
-Robię to tylko dlatego, bo mam u ciebie dług.- powiedział.
-Wiem. Gdyby nie ja, pewnie nie poszedłbyś na randkę z Petrą.- powiedział z wrednym uśmieszkiem.
-Już się tak nie ciesz. Wyjeżdżacie za tydzień z samego rana. Skoro masz jeszcze kilka nocy, to radzę skorzystać.- zripostował go blondyn.
-Dobry pomysł.- odparł i wyszedł trzaskając drzwiami.

~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Witam witam moje kochane Kasztanki! Pół nocy wymyślałam dla was tego one-shota, a napisałam go w nie całe półtorej godziny XD. Starałam się, żeby był krótki, lekki i was nie zmęczył. Na następny niestety poczekacie sobie troszeczkę dłużej, niż zazwyczaj. Ale w zamian (postaram się) w czasie Świąt wstawić wam tyle, żebyście mieli mnie dość. Do następnego shota! ♥

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz