Po całym dzisiejszym dniu zaśnięcie w ciepłym łóżeczku pierwszy raz nie było aż tak trudne. Mama zagoniła cię do sprzątania, bądźmy szczerzy, mocno zabrudzonego pokoju. Nawet nie zdąrzyłaś zrobić swojego wieczornego przegladu facebook'a i innych portali. Spałaś sobie smacznie, gdy nagle obudził cię dziwny szmer. Otworzyłaś zaspane oczy i rozejrzałaś się po pokoju. Dostrzegłaś cień jakiegoś chłopaka, siedzącego na twoim biurku.
-Hej! Co ty tu...?!- zaczęłaś oburzona i trochę przerażona, ale przerwałaś, gdy mężczyna wyszedł z cienia. Miał na sobie strój kamerdynera, na głowie królicze uszka, a spod koszuli wystawała mały puchaty ogonek. Jego czarne kosmyki opadały na znudzoną bladą twarz.
-To tak się teraz wita Zajączka Wielkanocnego? Dwa wieki temu ludzie mieli do mnie większy szacunek.- mruknął niezadowolony, sięgając do wiklinowego koszyka, który nawiasem mówiąc, dopiero zauważyłaś.
-Zajączek?- spytałaś zdziwiona. Na biologii nauczyłaś się, że te zwierzaki do dużych nie należą, a mężczyzna, pomimo swojego wzrostu, był dosyć spory.
-Serio w tych czasach spodziewałaś się malutkiego, słodkiego gryzonia?- spytał, unosząc brew. Zanim odpowiedziałaś, Zajączek podskoczył do szafy i schował za nią pisankę. Zaśmiałaś się pod nosem.
-Owszem, spodziewałam się zwierzaka, ale mały, słodki człowieczek też jest spoko.- powiedziałaś i pogłaskałaś chłopaka po uchu. Zaraz zdzielił cię po dłoni i odskoczył do tyłu.
-Łapy przy sobie, dzieciaku! I ,,człowieczek" ma imię! Levi jestem.- powiedział, wystawiając dłoń... albo łapkę, jak kto woli.
-(Imię). Miło poznać.- odparłaś, ściskając jego rękę. Zaraz ponownie skoczył, tym razem do łóżka i schował pod poduszkę pluszowego kurczaczka.
-Słaby z ciebie Zajączek.- mruknęłaś.
-To nie moja wina, nie wybrałem sobie takiego zawodu.- odparł i wstał, rozciągając się.
Usłyszałaś typowy dźwięk ,,strzelających" kości. Wzdrygnęłaś się lekko.
-Eren!- krzyknął Levi. Od razu pod oknem pojawił sie brunet, również z uszkami i strojem kamerdynera.
-Tak, kapralu?- spytał. Mężczyzna podał mu swój koszyk.
-Resztę domków sam oblecisz, ja jestem zmęczony.- odparł mężczyzna.
-Tak jest!- zasalutował i kicnął gdzieś daleko. Wtedy czarnowłosy położył się na twoim łóżku, zwinął w kłębek i przymknął oczy (teraz wyobraźcie to sobie, bo widok przesłodki ^.^).
-Em, czyli Zajączków jest kilka?- spytałaś, nie wiedząc do końca, co masz zrobić.
-Ty myślisz, że w jedną noc bym się sam wyrobił? Nope!- odparł mężczyzna, a jego uszka klapnęły na czarną czuprynę. Zaśmiałaś się i położyłaś obok.
-A nie powinniście być bardziej... ostrożni?- zadałaś kolejne pytanie.
-Nie. Zajączkowi nie podskoczysz. Każdy jest uczony walki od najmłodszych lat.- mruknął sennie Levi i ziewnął. Przykryłaś go kołdrą i podrapałaś za uszkiem. Uśmiechnął się pod nosem i zaraz zasnęliście.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Obudziłaś się niewyspana i obolała. Sprawdziłaś miejsce obok ciebie, ale natrafiłaś na pustkę. Zaskoczyłaś z łóżka. Sen? Sięgnęłaś dłonią pod poduszkę i wyjęłaś pluszaka.
-Czyli to prawda.- mruknęłaś i zaczęłaś się śmiać pod nosem. Spotkałaś Zajączka Wielkanocnego. Do tego przystojnego! Czego chcieć więcej?
-(Imię), śniadanie!- zawołała cię mama i zbiegłaś do jadalni.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Po południu postanowiłaś się przejść. Jutro nawet nie miałaś co marzyć o spacerze, bez powrotu cała mokra.
Do kieszeni kurtki schowałaś pluszowego kurczaczka i skierowałaś się w stronę parku. Prawie nikogo tam nie było, co było ci nawet na rękę. W pewnej chwili zobaczyłaś mężczyznę w płaszczu i z kapeluszem na głowie, który jadł.... marchewkę. Zwykłą surową marchewkę. Przyjrzałaś mu się dokładniej. Wtedy chłopak popatrzył w twoją stronę i pomachał ci. Podbiegłaś do niego.
-Co ty wyrabiasz, Levi?!- wrzasnęłaś. Zając chodzący po ulicy mógłby wyglądać co najmniej dziwnie. Chociaż pewnie ludzie by pomyśleli, że ktoś się po prostu przebrał.
-Jem śniadanie. Gryza?- podsunął ci warzywo pod nos.
-Nie, dzięki, już jadłam. A nie boisz się, że cię zamkną, nie wiem, w zoo, albo jakiś inny człowiek cię rozpoz...?-
-Ty jedyna mnie widziałaś.- przerwał ci, dalej chrupiąc swoją kochaną marchewkę.
-Ha?- zadałaś jakże mądre i wyszukane pytanie, unosząc do góry jedną brew i przekręcając głowę na bok.
-Jesteś pierwszą osobą, której się pokzałem. A ja zrobiłem to najwcześniej ze wszystkich Zajączków, czyli jako jedyna na całym świecie zobaczyłaś któregoś z nas. Po tych kilku latach, jak przychodzę podłożyć pisanki i inne świąteczne pierdoły, polubiłem cię.- dokończył spokojnie chłopak. Zamrugałaś kilka razy i poczułaś to wkurzające ciepło na policzkach, oznaczające, że się zarumieniłaś. Levi kicnął i cmoknął cię w czoło.
-A najlepsze mam wspomnienia z czasów twojego gimnazjum, gdy robiłaś ,,bunt" i spałaś nago.- dodał po chwili lekko zamyślony.
-Le-v-vi!- wyjąkałaś przerażona i jeszcze bardziej się zaczerwieniłaś.
-Schyl się.- poprosił mężczyzna. Posłusznie lekko zgięłaś kolana, a on stanął na placach i połączył wasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili oderwaliście się od siebie i popatrzyliście sobie w oczy.
-(Imię). Mam bardzo ważne pytanie. Zrobisz mi małe Zajączki?- spytał chłopak.
-Nie!- wrzasnęłaś, uderzajac go delikatnie w głowę.~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
*siedzi na łóżku i głaszcze Levi'a-Zajaczka za uszkiem*
Em... no to wypada złożyć jakieś życzenia świąteczne.
Hmmm....Staropolskim obyczajem
dużo szynki życzę z jajem.
Niech zające i barany
pospełniają wasze plany.
Święta to jest czas wyżerki,
więc porzućcie swe rozterki.
Niech to będzie czas uroczy,
Życzę miłej Wielkanocy!No i spędzajcie święta z osobami, które kochacie, bo to jest najważniejsze! ^.^
No, to chyba tyle. Jeszcze raz, Wesołych Świąt i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)