To nie romans! (Erwin x reader)

5.3K 221 66
                                    

-[Imię], wstawaj. Jak się spóźniesz, to Levi zabije i ciebie i mnie.- usłyszałaś męski głos tuż przy uchu. Gdy już trzynasty raz usłyszałaś te słowa, a dodatkowo tak przekonujący argument, postanowiłaś wreszcie wstać. Przetarłaś oczy wierzchem dłoni i przeciągnęłaś się.
-Cześć, Erwin.- wyziewałaś, przeciągając imię blondyna.
-Dzień dobry.- odparł, zapinając pasy do manewrów. Wyszłaś z łóżka, złapałaś mundur i poszłaś się przebrać do waszej łazienki oraz wziąść szybki prysznic. Tak, waszej. Dopiero niedawno dołączyłaś do zwiadowców, a dzieliłaś sypialnię z samym dowódcą! I nie było to nic dwuznacznego. Od kiedy Smith został uratowany przez twojego ojca przed bandziorami, gdy sami zaczynali karierę zwiadowców, miał u niego dług. Twój tata skorzystał z tego, dzięki czemu nie dzieliłaś małego pokoju z innymi nowiciuszami, między innymi pożeraczem ziemniaków oraz nadopiekuńczą siostrą Erena. Chociaż i tak po wszystkich korpusach krążyły fałszywe plotki o romansie między dowódcą, a piękną początkującą. Gdy już się ubrałaś, wróciłaś do pokoju. Sięgnęłaś po pasy i westchnęłaś ciężko. Zakładanie ich było dla ciebie najcięższym zadaniem. Albo były za luźno, albo za ciasno, albo po prostu źle je założyłaś. Zaczęłaś małą walkę ze skórzanym ekwipunkiem. Po paru minutach poddałaś się, przeklinając głośno.
-Kurwa!- wrzasnęłaś, tupiąc ze złości i odchylając głowę do tyłu.
-Gdzie?- zdziwił się Erwin. Popatrzyłaś na niego, zażenowana tym kiepskim żartem. Westchnął i pomógł ci dokładnie zapiąć pasy na udach oraz piersiach.
-Dzięki.- powiedziałaś i wybiegłaś na pole treningowe. Dobiegłaś tam dosłownie sekundę przed czasem, wymijając Levi, podchodzącego do reszty zwiadowców. Popatrzył na ciebie. Nawet nie wiedziałaś, czy był wściekły, czy zadowolony, że wreszcie udało ci się nie spóźnić.
-Nie mam dzisiaj dobrego humoru, więc sobie pobiegacie. Dużo. Ale najpierw rozgrzewka, dwadzieścia kółek wokół zamku.- powiedział znudzony kapral, zakładając ręce na klatce piersiowej. Wszyscy jęknęli smutno.
-Sprintem.- dodał po chwili z wrednym uśmiechem. Jeśli tamto było jękiem, to nie wiem, jak nazwać ten odgłos, wychodzący z ust młodych zwiadowców.
-I tyłem! Jeszcze raz usłyszę narzekanie, będziecie biegać na rękach!- warknął. Wszyscy, starając się zachować nienaganną ciszę, wzięli się za rozgrzewkę.
-Dzisiaj będzie chyba najgorszy trening.- mruknął Jean.
-A koń pięć dodatkowych kółek! Na rękach!-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Wszystko mnie boli!- jęknęłaś, upadając na ziemię obok Christy i Ymir, które skończyły ostatni obieg zamku najwcześniej.
-To nie ty biegałaś z kapralem na plecach.- jęknął Eren, który dostał dodatkową karę za, jak to argumentował Levi, miłość do ojczyzny. Usiadł obok was, mamrocząc pod nosem.
-Chcę iść do pokoju... ale jestem zbyt zmęczony.- wysapał Connie, dobiegając do was. Tak samo, jak wszyscy, padł na chłodną trawę.
-To dobry pomysł. Chyba bawet skorzystam.- mruknęłaś i wstałaś, podpierając się o drzewo.
-A no tak. [Imię], dzięki romansowi z Erwin'em, ma wielką wannę i własny pokój w chłodniejszej części zamku.- zaśmiała się wrednie Ymir, spoglądając na ciebie wyzywająco.
-To nie romans, nie jestem jego kochanką. Mówię ci to chyba setny raz.- odparłaś, nie przejmując się zbytnio tą uwagą.
-Tak, tak.- odparła lekceważąco brunetka. Nawet nie próbowałaś jej przekonywać. Skierwałaś się do zamku. W środku było chłodniej, niż na dworzu. Dlaczego akurat dzisiaj, gdy jest tak gorąco, Levi ma zły dzień? A może to właśnie przez temperaturę?
-Było aż tak źle?- zdziwił się Erwin, gdy weszłaś do waszego pokoju.
-Musiałabym bardzo dużo przeklnąć, aby opisać ten trening.- odparłaś, zrzucając kurtkę, buty i pasy do manewrów. Mężczyna zaśmiał się pod nosem. Zabrałaś cywilne ubrania i wzięłaś, kolejny już dzisiaj, prysznic. Pozwoliłaś chłodnej wodzie zmyć pot i zmęczenie z twojego ciała, wyrzucając tym samym z pamięci morderczy trening.
-Ciekawe, czy Erwin ma dziewczynę?- ni stąd ni zowąd zadałaś sobie to pytanie, wycierająo przypadkowo zmoczone końcówki włosów. Zaśmiałaś się w duchu. Żart. Przecież ojciec już dawno by ci o tym opowiedział. Czasami miałaś wrażenie, że gdy opowiadał przy kolacji o wyczynach Erwin'a, podczas wypraw za murami, chciał ci coś uświadomić. Tylko co? Ubrałaś luźną koszulę z obdartymi rękawami i spódnicę do kolan. Wyszłaś z zaparowanej łazienki, wzdychając.
-O wiele lepiej. Jadę do miasta, chcesz coś?- zagadałaś blondyna, siedzącego przy biurku z nosem z papierach. Pokiwał przecząco głową. Założyłaś jeszcze buty i już miałaś wyjść, jednak zatrzymał cię jego głos.
-Chcesz wyjść tak ubrana? I o tej godzinie?- spytał mężczyzna, nawet na ciebie nie patrząc. Zdziwiona odwróciłaś głowę w jego kierunku.
-Tak, czyli?- spytałaś, nierozumiejąc sensu jego wypowiedzi. Odłożył pióro do buteleczki z kałamarzem, wstał od biurka i podszedł do ciebie.
-Po pierwsze, zbyt wyzywająco. Po drugie, jest już prawie dwudziesta, więc jest chłodniej, niż podczas treningu. I po trzecie, jako żołnierz korpusu zwiadowczego nie możesz wyjść tak, jak opisałałem na samym początku,w pierwszym punkcie.- powiedział. Czekałaś, aż uśmiechnie się i poprosi cię o kupienie piwa korzennego, które dosyć często pije wieczorami wraz z Mike. Ale tak się nie stało.
-Ha? Pojebało cię?- zdziwiłaś się, oburzona tą uwagą. Spojrzał na ciebie groźnie, marszcząc grube brwi.
-Albo zmieniasz ubrania, albo powiem twojemu ojcu, że wyrażasz się niestosownie do dowódcy.- mruknął. Ten argument był dużo bardziej przekonujący. Co jak co, ale nie chciałaś, żeby ojciec był na ciebie wściekły. Zdawałaś sobie sprawę, jak bardzo szanował blondyna. Jęknęłaś głośno i wyjęłaś zwykłą granatową letnią sukienkę, przewiązywaną przy szyi. Przebrałaś się, stojąc tyłem do blondyna.
-Zadowolony?- mruknęłaś. Mężczyna podszedł do ciebie i zawiązał sznureczki przy szyi.
-Tak. Przy okazji, kup mi dwie butelki piwa.- dodał z uśmiechem, dając ci całusa w policzek. Może jednak te trzy tygodnie, spędzone wspólnie w pokoju, pomogły wam się trochę zapoznać. Prychnęłaś śmiechem i skierowałaś się do miasta.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Wróciłam!- zawołałaś, wchodząc do ciemnego pokoju. Było już naprawdę późno, więc nie spodziewałaś się żadnej odpowiedzi. Odstawiłaś lnianą torbę ze swoimi zakupami oraz piwem i starałaś się po ciemku znaleźć drogę do biurka, na którym zazwyczaj stała lampa. Gdy wyczułaś ją pod swoimi palcami, wyjęłaś z kieszeni zapałki i podpaliłaś knot. Mało zawału nie dostałaś, widząc śpiącą twarz Erwina. Odetchnęłaś, widzą, że to nie żaden tytan, duch bądź, co gorsza, wkurzony Levi. Wyjęłaś z dłoni mężczyzny pióro, z zaschniętym atramentem na stalówce, i odłożyłaś je na bok. Najwidoczniej blondyn zasnął przy wypełnianiu dokumentów. Potrząsnęłaś jego ramieniem.
-Erwin, wstawaj. Zawsze ty mnie budzisz, nie niszsz tej pięknej tradycji.- mruknęłaś. Jednak blondyn spał jak zabity. Zarzuciłaś sobie jego ramiona na szyję i uniosłaś go z krzesła. Prawie wywróciłaś się pod ciężarem mężczyny, a zakwasy po treningu nie były przy tym pomocne. Po jakimś czasie i wielu męczących próbach, udało ci się zaciągnąć Erwina do łóżka. Padłaś obok niego, łapiąc kilka głębokich wdechów. Zauważyłaś, że miał na sobie jeszcze pełen mundur i pasy do manewrów przestrzennych. Westchnęłaś głośno. Już nawet nie chodziło o to, że musisz je zdjąć, lecz o to, że to jest ta znienawidzona przez ciebie część ekwipunku. Najpierw zdjęłaś kurtkę i buty mężczyny, a następnie zczęłaś się szarpać z klamerkami. Na szczęscie, poszło w miarę dobrze i obyło się bez ofiar w ludziach, czy sprzęcie. Odpięłaś też zielone bolo na szyi Erwina. Nachyliłaś się nad nim, aby odłożyć je na szafkę przy łóżku. Poczułaś uścik w pasie.
-Draniu, ty nie...?!- zaczęłaś z krzykiem, chcąc dać mężczyźnie wykład o wykorzystywaniu nieletnich jako swoich sług, jednak twoje usta skutecznie zostały zagłuszone wargami Erwina. Próbowałaś wyszarpać się ze stalowego uściku, jednak bez skutku.
-Trzy tygodnie z tobą, to za dużo, [Imię]...- wysapał między pocałunkami. Chciałaś go uderzać i wyzywać od starych zboczeńców. Tylko po co? Przecież to nie było obrzydliwe. Wręcz przeciwnie, podobało ci się. Uspokoiłaś się, pozwalając Erwin'owi kontynuować zabawę. Rozwiązał sznureczki przy twojej szyi.
-Kocham cię.- szepnął, zdejmując z ciebie sukienkę.
































~·~·~·~·~·~·~·~
No hejka, Kasztanki! Ktoś ostatnio poprosił o więcej shot'ów z Erwin'em, więc oto jest!

Poza tym, chyba nie mam o czym dzisiaj mówić. Eh, okropne uczucie... *wzdycha*

No, to do nastęnego, moje słodziaczki! ❤❤❤❤

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz