Witaj w domu! (Levi x Petra)

4.3K 123 8
                                    

Biegałam po całej kuchni uwijając się jak mała mróweczka. Wreszcie Levi, mój chłopak, wraca do domu! Jest policjantem, ale nie takim, który pracuje na komisariacie. On jest wzywany tylko do zadań specjalnych, takich jak masowe morderstwa, bomby czy rozbijanie gangów. Od kilku miesięcy jest bardzo zapracowany. Podobno jakaś grupa terrorystów atatkuje coraz więcej krajów. No ale najważniejsze, że wreszcie wraca! Wyjęłam z piekarnika jego ulubione ciasto czekoladowe. Napewno się ucieszy! Ozdobiłam je waniliowym kremem, a z truskawek ułożyłam serduszko. Na bokach położyłam czekoladowe kwiatuszki. Szybko się przebrałam w czerowną sukienkę do kolan. Usłyszałam trzask zamka.
-Witaj w do...!- zaczęłam, ale Levi przerwał mi krótkim pocałunkiem. Poprawka, to było cmoknięcie.
-Cześć. Sorki, ale znowu wyjeżdżam. Wracam za dwa tygodnie. Pa!- złapał plik kartek z szuflady i wybiegł. Stałam dłuższą chwilę nie rozumiejąc, co się stało. Poczułam łzy w oczach. Dlaczego? Chciałam, żeby wrócił, zjedlibyśmy kolację popijając ją winem, porozmawiali wtuleni w siebie na kanapie, a później zasnęli w swoich objęciach. Dlaczego zawsze coś musi się popsuć? Spakowałam ciasto do pudełka i wyszłam do mojej koleżanki, Hanji. Szkoda by było, gdyby mój wypiek się zmarnował. Na miejscu brunetka od razu rozpoznała mój zły homur.
-Petra? Co się stało?- spytała.
-Znowu Levi nie przyjechał. Znaczy tylko wpadł, wziął jakieś dokumenty i wybiegł.- szepnęłam. Okularnica przytuliła mnie i pogłaskała po głowie.
-Przecież wiesz, że taką ma pracę. Nie może bywać w domu zbyt długo.- powiedziała.
-No wiem, ale tak bardzo chciłabym z nim spędzić chociaż jeden wieczór. Zazdroszczę ci.- odparłam. Jej chłopak, Erwin, pracuje razem z Levi'em, ale nie bierze udziału w akcjach. Dokładnie je planuje, a później posyła oddziały policyjne w odpowiednie miejsca. Też bym tak chciała. Nie mysiałabym się martwić, czy czarnowłosemu nic się nie stało.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Minęły dwa tygodnie. Znowu czekałam na Levi'a, tym razem jednak zrobiłam spagehetti. Wiem, że je uwielbia. Może wreszcie udam nam się na spokojnie porozmawiać i spędzić trochę czasu ze sobą? Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
-Wita...!- znowu nie skńczyłam, a czarnowłosy wbiegł wybierając inne dokumenty. Zobaczyłam, że schudł i miał sporo ran na twarzy i dłoniach. Dodatkowo kulał na lewą nogę oraz miał podbite oko.
-Levi, co się sta...?- zaczęłam.
-Nic, mały wypadek przy pracy. Misja się przedłużyła, muszę lecieć. Niedługo wrócę. Pa!- i uciekł. Znowu. Nigdy się nie zdażyło, że misja trwała dłużej, niż przypuszczali. Coś musiało pójść nie tak. Zaczęłam płakać, ale nie dlatego, że nie ma dla mnie czasu. Bałam się o niego. A jeśli coś mu się stanie? Jeśli następny plan również nie wypali? Jeśli jego przeciwnicy będą silniejsi? Jestem coraz bardziej przerażona! Levi... Nie chcę, żeby umarł.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Czekam i czekam i żadnych wieści od Levi'a. Minął już kolejny miesiąc. Siedziałam na kanapie z kubkiem zielonej herbaty w ręku i oglądałam wiadomości.
-Uwaga! Z ostatniej chwili! Gang z Rosji został zatrzymany, jednak z dużą ilością ofiar! Dziewiędziesiąt trzy procent policjantów biorących udział w akcji zginęło! Pozostali są już bezpieczni w domach z rodziną.- mówił prezenter. Chwila?! Umarli?! I bezpieczni?! Czyli, że...? Nie. Nie! Niemożliwe! Levi... On nie dałby się tak łatwo zabić! Wstałam, ale zaraz upadłam na kolana opuszczając kubek. Gorący płyn popażył mi rękę i kolana, ale nie czułam tego. Skuliłam się łkając. Dlaczego akurat on? Łzy płynęły z moich oczów bez przerwy. Nagle poczułam silną rękę na plecach. Podniosłam głowę przerażona.
-Co się stało?- spytał Levi spokojnie.
Rzuciłam mu się na szyję.
-Myślałam, że nie żyjesz.- szepnęłam wypłakując się w jego garnitur.
-Przecież powiedziałem, że niedługo wrócę. No już, uspokój się.- odwzajemnił uścisk. Zaraz wstał i zabandażował mi poparzoną rękę. Kazał mi się przebrać i iść spać, a sam poszedł posprzątać. Wykonałam połowę jego rozkazu. Założyłam niebieską bluzkę na ramiączka i usiadłam na łóżku czekając, aż przyjdzie. Wrócił przebrany w szare dresy.
-Kazałem ci spać.- mruknął.
-Chciałam jeszcze z tobą porozmawiać.- powiedziałam. Wstałam i podeszłam do niego.
-O czym?- spytał.
-O twojej misji. Dlaczego tak to się przedłużyło? Dlaczego było tyle ofiar? Dlaczego nie wysłałeś mi żadnej wiadomości? - spytałam. Przyciągnął mnie do siebie i złapał za podbródek.
-Tak wyszło. Nie zawsze będę wygrywać, ale nigdy też nie przegram.- powiedział i cmoknął mnie w nos.
-Tak bardzo za tobą tęksniłam.- szepnęłam wtulając się w jego klatkę piersiową.
-Nie potrzebnie. Widzisz? Wróciłem, już masz mnie na wyłączność.- uśmiechnął się. Poczułam, jak wplata palce w moje włosy.
-Witaj w domu, Levi.-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Aj aj aj, dlaczego to jest takie krótkie?!?!?!?! Eh, no to opis. Obrazek na górze był moją małą inspiracją, a na cały pomysł opowiadania wpadłam myśląc o czekoladzie XD. Nie mam dla was żadnych nowych informacji, więc to chyba tyle. Do następnego shot'a, Kasztanki!!! ♥♥♥♥

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz