Problemy (Farlan x Petra)

1.3K 62 10
                                    

-Mówiłem ci, że to wina twojego szefa! On ma gówno zamiast mózgu!- krzyknął Levi, mój przełożony. Znowu to samo. To chyba stało się tradycją. Co poniedziałek, o dziesiątej trzydzieści siedem, zaczyna się kłócić z Farlanem. Obydwoje są redaktorami naczelnymi w naszym wydawnictwie. Levi odpowiada za mangi shounen, natomiast Farlan od niedawna za shoujo. Mimo że znają się od dzieciństwa, dosyć często się sprzeczają.
-Zamówiłeś za mało kopii! Ta manga świetnie się sprzedaje!- krzyknął blondyn.
-Na zebraniu walczyłem o dwieście tysięcy. To twój szef uznał, że sto osiemdziesiąt wystarczy! Pewnie nie umiał zrozumieć, że to mój projekt, a nie twój. Naprawdę, nie nadajesz się do tego działu.- mruknął czarnowłosy. Ał, cios prosto w serce. To prawda, chociaż Farlan umie sprzedać prawie każdy komiks, jego umiejętności kończą się na romansach. Chociaż naprawdę ma dobre chęci i stara się, co widać po wynikach sprzedaży. Trochę uratował ten dział, od kiedy się przeniósł.
-Pan idealny mógłby mi pomóc z tym problemem, a nie narzekać.- odparł, trochę smutnym tonem. Levi spojrzał do swojego laptopa, a następnie na mnie.
-Petra, przenoszę cię na miesiąc. Zajmiesz się z Farlanem nowym projektem i pokażesz mu, na czym polega ta robota.- powiedział, kładąc nogi na biurku i spoglądając na blondyna.
-Dlaczego ja?- spytałam niezbyt zadowolona.
-Bo w tym miesiącu będziesz miała najmniej roboty.- odparł. Właśnie z tego samego powodu miałam nadzieję na wypoczynek. Westchnęłam ciężko.
-Ty miałeś pomóc, nie ja.- dodałam w swojej obronie. Pewnie jeszcze kiedyś bym się na to zgodziła bez problemu. Ale od kiedy pan blond redaktor zaczął mi się podobać, coraz trudniej jest mi z nim rozmawiać. A co dopiero dyskutować na temat reklamy, manuskryptów czy innych pierdół!
-Pomagam, wysługując się moim podwładnym. Jeszcze jakieś pytania?- mruknął. On ma na to wywalone, od razu to widać. Naprawdę go szanuję, ale czasem jest... jest sobą po prostu.
-Nie. Dam się z siebie wszystko.- mruknęłam.
-Jutro rano bądź u mnie, okej?- rzucił Farlan, zabierając jakąś teczkę.
-Jasne.- odparłam. Dobra. To tylko miesiąc, dam sobie radę!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Farlan... Ty naprawdę się do tego nie nadajesz.- powiedziałam, przeglądając manuskrypt. Na szczęście było to jakiś krótki dodatek do serii znanego autora.
-Słucham? Dlaczego tak sądzisz?- spytał, szczerze zaskoczony.
-Rozumiem, że jest to znana autorka, jej dzieło świetnie się sprzedaje, ale ten fragment jest okropny. Widać, że gonił ją termin i napisała to bez przemyślenia, a ty to zatwierdziłeś.- wytłumaczyłam, podając mu odpowiednią stronę.
-Co w tym złego?- spytał, zakładając okulary do czytania. Wstałam i podeszłam bliżej. Nachyliłam się nad nim.
-Spójrz. Kilka stron wcześniej związek głównej bohaterki rozwija się bardzo spokojnie i powoli. A tu nagle wszystko zaczyna się mieszać. Jej chłopak bez przyczyny zaczyna się z nią kłócić. To w ogóle nie pasuje do całej fabuły.- wytłumaczyłam.
-Czyli co mam z tym zrobić?- spytał. Wzruszyła ramionami.
-Powiedz autorce to, co ja ci powiedziałam. Przypomnij jej, że zawsze możemy trochę przesunąć termin, jeśli ma za mało czasu. Możesz też poradzić jej, żeby nie robiła jakiś dramatycznych konfliktów w swojej pracy. Większość jej mang kojarzy się czytelnikom z prostą i uroczą fabułą, a nie z, nie wiem, nagłymi zdradami i kłótniami. Jeśli chce wprowadzić coś nowego, musi liczyć się w tym, że czytelnicy mogą to inaczej odebrać.- powiedziałam, siadając na biurku. Mężczyzna kiwnął głową.
-Dzięki. Serio się znasz na tych sprawach! Nie chcesz się zamienić?- zaśmiał się, posyłając mi lekki uśmiech, mrużąc przy tym oczy. Pokręciłam głową.
-Mimo wszystko wolę nadzorować pracę nad czymś bardziej... męskim. Romanse mnie szybko nudzą. Według Levi'a właśnie dlatego nie mam chłopaka.- mruknęłam, udając urażoną. Farlan zaśmiał się.
-On umie tylko narzekać. Ja bym nie pogardził taką dziewczyną.- powiedział. Zarumieniłam się delikatnie. Niezbyt wiedziałam, jak to odebrać. Komplement czy zwykła zaczepka?
-Skoczę po kawę.- powiedziałam i wybiegłam z biura na korytarz, do automatu. Klepnęłam się dłonią w policzek. Zgłupiałam czy co? Ciągle rozmawiam z innymi mężczyznami, wiele razy słyszę takie teksty, a teraz reaguję, jak nastolatka. Czy ja się przeniosłam do jakiegoś głupiego romansu?!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Cześć! Wejdź!- powiedział Farlan, otwierając mi szerzej drzwi, tym samym wpuszczając do swojego mieszkania.
-Hej. Wszystko naszykowałeś?- spytałam, zdejmując buty w przedpokoju. Chłopak kiwnął głową i odebrał ode mnie kurtkę, po czym powiesił ją w niewielkiej szafie.
-Tak, większość jest gotowa. Jeszcze raz dziękuję, że znalazłaś dla mnie chwilę. Bez twojej pomocy pewnie bym sobie nie poradził.- powiedział i zaprowadził mnie do salonu. Usiedliśmy na kanapie, a na stoliku przed nami leżało kilka szkiców.
-Widzę, że większość już poprawiłeś.- powiedziałam, widząc ślady czerwonego flamastra.
-Tak. Jednak nie jestem pewien, czy dobrze zrobiłem. Skorzystam z okazji, że jeszcze kilka dni jesteś w tym samym dziale i trochę cię wykorzystam.- zaśmiał się. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam kartki do ręki. Albo jestem świetnym edytorem i powinnam dostać awans za uczanie osób niedoświadczonych, albo Farlan naprawdę szybko się uczy. Zauważył drobne błędy, z którymi pewnie nawet bardziej wprawiony pracownik miałby problem. Chociaż nie było to jeszcze perfekcyjne. Pokiwałam głową z uznaniem.
-Świetnie. Masz jeszcze małe braki, ale zrobiłeś kawał naprawdę dobrej roboty, panie redaktorze naczelny.- powiedziałam, uderzając lekko kartkami w blat stołu, by je wyrównać.
-Serio tak myślisz?- spytał, drapiąc się po karku. Podałam mu szkice, które spiął klipsem biurowym.
-Oczywiście. Widać, że się starasz i zależy ci, żeby zostać w tym dziale. Chociaż, jak mam być szczera, naprawdę nie jesteś typem osoby lubiącej romanse. To do ciebie nie pasuje.- powiedziałam, uśmiechając się lekko. Prychnął, niby oburzony.
- Jak chcę, potrafię być romantyczny!- powiedział, unosząc dumnie głowę.
-Ta? Coś trudno mi uwierzyć...- odparłam, wstając. Poszłam do przedpokoju, gdzie ubrałam kurtkę i buty.
-Jeśli pójdziesz ze mną w sobotę do kina, to się przekonasz.- powiedział, opierając się ręką o futrynę. Już chciałam prychnąć śmiechem, ale dotarł do mnie sens jego słów. Czy on właśnie...
-Zapraszasz mnie na randkę?- spytałem dla pewności. Kiwnął głową.
-Bardzo mi pomogłaś, muszę się jakoś odwdzięczyć, a to jedyna opcja, na jakiej ja również skorzystam.- odparł spokojnie i zbyt poważnie, jak na niego.
-Nie musisz się zmuszać...- zaczęłam, ale zakrył mi usta.
-Przecież mówię, że skorzystam, co znaczy, że chcę iść z tobą na randkę! Rany, tak mi pomagałaś, a prostych sygnałów nie rozumiesz?- spytał, już bardziej rozbawionym tonem. Kiwnęłam głową, wciąż trochę zaskoczona tą sytuacją.
-Jasne. Chętnie pójdę.- powiedziałam. Uśmiechnął się. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek.
-Sobota, piętnasta. Przyjdę po ciebie.- powiedział cicho. Zaśmiałam się nerwowo.
-Tak! Znaczy się... Em... Cześć!- krzyknęłam i wybiegłam z jego mieszkania. Dziewczyno, opanuj się! To nie jest manga shoujo, reaguj normalnie!























































~·~·~·~·~·~·~·~
Czuję, że idealnie dobrałam fabułę shot'a do tego paringu. Jestem z siebie dumna! :D

Ostatnio zachciało mi się jeszcze raz obejrzeć Sekaiichi Hatsukoi, więc tak trochę się wzorowałam na tym anime (kto zgadnie moją ulubioną postać? XD)

Powiem szczerze, nie znam się na wydawaniu mang, książek, więc nie krzyczeć na mnie, jeśli coś zawaliłam! :D co nie zmienia faktu, że cholernie podoba mi się taka robota...

No. To chyba tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡

[SnK] One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz