Biegłem przez park w stronę domu Hanji, mojej koleżanki z pracy. Co tu robię w Wigilię? Znowu Erwin, mój szef, zapomniał jemioły i ja muszę po nią biegać. Cholera, ale mi zimno! Nagle na jednej ławce dostrzegłem elegancko ubraną postać. Chyba był to mężczyzna, ale strasznie niski. Nie. No błagam, tylko nie on. Chociaż? Podszedłem bliżej i... no nie. Levi, zastępca Erwina. Ale co on tu robi? Eren głąbie! On tu zamarza!
-Panie Levi! Levi!- wrzasnąłem szarpiąc go za ramię. Otworzył z trudem oczy. Cały się trząsł.
-Eren? Co ty... tu robisz?- mówił z trudem.
-Ja?! Raczej co Pan tu robi?!- naprawdę, ten facet mnie rozwala.
-Umieram, szczeniaku.- warknął.
-Dlaczego?! Po co chce Pan umrzeć?!- krzyknąłem. Z tego co wiem, to po stracie przyrodniego rodzeństwa, Farlana i Isabel, stracił chęć do życie. Ale to było zanim jeszcze z nim pracowałem.
-Eren, to już dwa lata. Dwa lata nie mam nikogo. Dwa lata jestem samotny. Dwa lata sam spędzam każde święto. Dwa lata chcę umrzeć, ale nie wiem jak. Mam dość. Jeśli zamarznę, wszystkim będzie lepiej. Nawet ty zajmiesz moje miejsce w firmie.- mówił to tak spokojnie. No to mnie wkurzył! Uderzyłem go z liścia w twarz.
-Jak Pan może tak bardzo nie szanować swojego życia?! Koniec, idziemy!- wziąłem go na ręce, bo pewnie nie dałby rady sam iść, i skierowałem się do domu Hanji.
-Co ty robisz, gówniarzu?- warknął.
-Idziemy tam, gdzie wszyscy Pana kochają, znaczy w sensie... wie Pan, o co mi chodzi.- powiedziałem. Zamilkł. Kurde, taki stary, a głupi. Po kilku minutach zaczął się wiercić, więc go puściłem i szedł o własnych siłach. Zaraz też dotarliśmy na miejsce.
-Eren! Co tak dłu...? Levi?!- wrzasnęła Hanji wbiegając do przedpokoju.
-Nie gniewaj się, poprostu on...- zacząłem, a dziewczyna skoczyła mi na szyję.
-Wiesz, że jeszcze od nikogo nie przyjął zaproszenia na Wigilię?! Jestem ci wdzięczna! A ty chodź, Erwin pożyczy ci jakieś suche ubrania.- złapała Levi'a za rękę i pociągnęła do swojej sypialni. A tak, szef tutaj czasmi nocuje, są parą. Poszedłem w stronę salonu. Armin biegał w stroju elfa, Jean renifera, a Erwin jako Mikołaj siedział na wielkim fotelu. Prócz nich była też Mikasa.
-Eren, sprowadziłeś bezdomnego do pustego talerza?- zaśmiała się moja ,,siostra".
-Nie do końca. Sprowadziłem Levi'a.- uśmiechnąłem się krzywo. Czarnowłosa skarciła mnie wzrokiem.
-Ho ho ho! A takim razie masz tu coś słodkiego za dobry uczynek! Ho ho ho!- szef zaśmiał się jak Mikołaj i podał mi dużego lizaka.
-Dziękuję!- powiedziałem i usiadłem na kanapie. Zaraz weszła Hanji z Levi'em. Miał trochę za dużo koszulę, ale przynajmniej już nie wyglądał jak zmokła kura.
-No to jak wszyscy już są, to zapraszam po opłatek!- zawołała brunetka.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Już prawie każdej osobie złożyłem życzenia. Poczułem uścisk na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Levi'a.
-Szczeniaku, nie musiałeś tego robić.- powiedział.
-Wiem, ale chciałem. Nie mogłem Panu pozwolić tam zginąć.- odpowiedziałem.
-Ale przecież zawsze cię wkurzam, traktuję jak śmiecia i jestem wrednym dupkiem. Święta nie są dla takich, jak ja.- mówił, ale zasłoniłem mu usta ręką.
-Święta są dla wszystkich.- przerwałem. Albo mi się wydawało, albo się uśmiechnął.
-Eren, życzę ci jeszcze więcej przyjaciół, bo na razie masz ich już w cholerę dużo, zapału do pracy i żebyś wreszcie sobie znalazł dziewczynę. I się nie zmieniał.- powiedział.
-Dzięki. Levi, życzę ci, abyś więcej się uśmiechał, nie był taki sztywny i zwrócił uwagę na Petrę, bo ona bardzo cię lubi. No i ciesz się życiem, bo jest naprawdę piękne.- odpowiedziałem.
-Dziękuję.-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Prezenty! Erwi... Święty Mikołaju, co nam przyniosłeś?!- zawołała Hanji siadając blondynowi na kolana.
-Dużo prezentów! Pierwszy jest dla...- standardowo szef zaczął rozdawać nam ładnie zapakowane paczuszki. Zazwyczaj składamy się na prezenty i każdy dostaje po jednym od wszystkich. Ja dostałem sweter z pingwinkiem z rogami renifera (też mam ^.^). Lubię takie ciuszki, naprawdę. I wiecie co? Erwin miał też prazent dla Levi'a! No ale w końcu znają się od gimnazjum. Dostał zestaw do sprzątania i chyba był zadowolony.
-W takim razie, jeśli już wszyscy mają prezenty, proszę wstać!- zawołała jakaś blondynka wchodząc przez okno.
-A ty to...?- zaczęła Mikasa.
-AriTheArtist do usług!- pokłoniła się -Czego życzycie moim czytelnikom?- spytała. A! Dobra, już rozumiem!
-To ja chcę zacząć! Ty! I ty! I wy wszyscy, którzy teraz to czytacie! Życzę wam, żebyście zawsze byli szczęśliwi i nie zamartwiali się problemami!- krzyknęła Hanji.
-Ja życzę wam znaleźć ukochaną osobę, z którą spędzicie czas do kolejnych Świąt i jeszcze następnych.- powiedział Jean.
-Bądźcie zdrowi i silni, rośnijcie wielcy i równie wielkch rzeczy dokonajcie w życiu!- zaśmiał się Erwin.
-Znajdźcie marzenie, na którym wam najbardziej zależy i spełnijcie je. A potem następne i tak dalej.- uśmiechnął się Armin.
-Spędzajcie czas z rodziną i przyjaciółmi oraz dbajcie o nich.- dodała Mikasa.
-Zabraliście najlepsze! W takim razie żyjcie w zgodzie ze swoją rodziną, nie kłóćcie się z rodzicami, lub jeśli macie, z rodzeństwem.- uśmiechnąłem się.
-Pamiętajcie, że zawsze są ludzie, którym na was zależy. Wy też znajdźcie taką osobę i bądźcie dla niej najlepszym lekarstwem na smutek i ból.- dodał Levi. Ari pokiwała głową i krzyknęła:
-A teraz wszyscy razem!-
-WESOŁYCH ŚWIĄT!-~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·
Teraz oddzielne życzonka ode mnie. Spędzajcie Święta z osobami, które kochacie, bądźcie cały rok zdrowi i szczęśliwi. Odwiedźcie swoich dziadków, wujków, przytulcie ich, złóżcie życzenia, pokażcie, ża wam na nich zależy. Bo to rodzina w tym czasie jest najważniejsza, reszta sama przyjdzie. Pochwalcie się, co wam Erwin-Mikołaj zostawił pod choinką. Wesołych Świąt Kasztanki! ♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanficCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)