Bycie z takim chłopakiem, jak Jean, ma swoje wady, ale i zalety. W sumie nawet nie wiedziałaś, czemu zaczęłaś z nim chodzić. Po prostu pewnego wieczoru przyszedł do ciebie, chciał wyjść z tobą na spacer i samo jakoś tak wyszło. Zostaliście parą, choć jego wciąż ciągnęło do najlepszego kadeta, Mikasy. Co on w niej widział? Była chamska, wredna i trzymała się Erena, jak rzep psiego ogona. Nie żeby to było coś złego, ale... kurde, piętnaście lat na obecne czasy to wystarczająco, żeby odpuścić sobie bliskie przyjaźnie i zacząć myśleć w przyszłość.
-Co jest?- spytał nagle Jean, stukając cię palcem. Wybudziłaś się ze swoich myśli. Byliście w pokoju, który dzieliłaś z trzema innymi dziewczynami. Leżałaś na łóżku wtulona w chłopaka.
-Myślę, czemu zdecydowałam się z tobą chodzić.- powiedziałaś bez owijania w bawełnę. Spodziewałaś się jakiejś egoistycznej chmaskiej odpowiedzi. Jednak chłopak odwrócił wzrok.
-Jeśli nie chcesz, to...- zaczął trochę smutny. Zakryłaś mu usta.
-Właśnie chcę i tego nie mogę zrozumieć! To bez sensu!- fuknęłaś, otulając się jego kurtką. Chłopak zaśmiał się cicho i pocałował cię w czubek głowy. Mimo swojego młodego wieku, już wiele widziałaś. Wielu naprawdę przystojnych, dobrze zbudowanych mężczyzn o niesamowitej inteligencji i zainteresowaniach. Jean się do nich nie zaliczał. Znaczy się, był przystojny, nawet dobrze umieśniony i nie był głupi, ale... niczym się nie wyróżniał. Prócz końską twarzą. Więc czemu tak bardzo dobrze czułaś się w jego ramiomach? O co w tym chodzi?! Bóg się nudzi i zaczyna robić ci głupie żarty?
-A może mnie kochasz?- powiedział żartobliwie chłopak, jednak w jego głosie wyczułaś nutkę nadzieji.
-Oczywiście, że cię kocham. Tylko czemu?- odparłaś, spoglądając na niego. Zarumienił się bardzo delikatnie, prawie niewidocznie.
-To musi być jakiś powód?!- spytał zdezorientowany. Kiwnęłaś głową.
-No tak. Za co mnie kochasz?- odparłaś.
-Za wszystko! Za twój charakter, prostotę, kształty...- wyliczał, spoglądając kątem oka na twoje piersi. Westchnęłaś cicho. Przecież musiały być jakieś powody. Tak jak wybór korpusu. Idzie się do zwiadowców, bo chce się pokonać tytanów. Idzie się do żandarmerii, bo chce się być bezpiecznym w stolicy. Proste. Wstałaś i przyciągnęłaś się.
-Może wyskoczylibyśmy za jakiś czas do miasta?- spytał niepewnie chłopak. Widziałaś, że mu na tym zależy. Wzruszyłaś ramionami.
-Jeśli tak bardzo chcesz.- odparłaś z delikatnym uśmiechem. Rozpromienił się zadowolony. Usiadłaś znowu, tym razem rozsiadając się między jego nogami, tyłem do niego.
-C-co robisz?- spytał, obejmując cię trzęsącymi się rękami.
-A nie widać?- odparłaś, układając głowę na jego klatce piersiowej. Pocałował cię w czubek głowy. Lubiłaś to w nim. Zawsze zgrywał typowego cwaniaczka, ale gdy zostawiliście sami, stawał się niewiarygodnie czuły i delikatny, jakby nic poza wami się nie liczyło. Ale to wziąż nie było to, o co ci chodziło.
-Wiesz co?- przerwałaś nagle przyjemną, relaksacyjną ciszą.
-Hm? Co jest?- spytał zmęczonym tonem.
-Do bani jest z tobą chodzić! Dawno nie musiałam tyle myśleć nad jedną sprawą! Bez urazy...- mruknęłaś, nadymając policzki. Chłopak zaśmiał się cicho.
-Uznam to za komplement...-
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Wreszcie mieliście wolne. Żadnych ćwiczeń, żadnych niewygodnych pasów do manewrów, żadnych krzyczących łysoli. Życie jest piękne! Ubrana w cywilną sukienkę wyszłaś z domku. Jean czekał tam na ciebie.
-Idziemy?- spytał z delikatnym uśmiechem. Kiwnęłaś głową. Poszliście do miasta, tak jak to zaplanowaliście kilka dni temu. Miałaś wystarczająco pieniędzy na jakieś nowe ubrania, ponieważ stare był... no, stare. Miałaś jednak nadzieją, że zostanie ci trochę pieniędzy i będziesz mogła coś jeszcze sobie kupić. Może coś słodkiego, a może jakąś biżuterię? Nawet nie zauważyłaś, jak blondyn niepewnie łapie cię za rękę i splata palce. Dostrzegłaś to dopiero wtedy, gdy chciałaś poprawic włosy. Uśmiechnęłaś się lekko.
-Co chcesz kupić?- spytałaś. Spojrzał na ciebie kątem oka.
-Nie myślałem o tym. Chciałem po prostu spędzić z tobą trochę czasu...- odparł, czerwieniąc się. Trochę było ci głupio, ale nie ma co się dziwić. Rzadko macie okazję wyjść gdzieś, więc gdy już macie wolne, korzystacie. I jakoś samo tak wyszło.
-A ty? Czego potrzebujesz?- spytał z uśmiechem. W duchu westchnęłaś z ulgą. Trochę ci ulżyło i uspokoiłaś się.
-Jakiś ubrań.- odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. Chłopak kiwnął głową i zaprowadził cię do najbliższego sklepu z damską odzieżą. Co było dosyć zabawne, nie zachowywał się, jak większość mężczyzn. Mało tego, bardzo ci pomagał. Przynosił sukienkę, którą chciałaś, a nawet sam namawiał cię na przymierzenie kilku. Gdy udało ci się kupić to, co chciałaś, poszliście na kawę do przytulnej kawiarni w bocznej uliczce. Usiedliście przy stolku w kącie, popijając napój i jedząc wasze ulubione ciastka. Akurat co do nich się bardzo zgadzaliście.
-Ile nam zostało czasu?- spytałaś.
-Przepustki mamy chyba dzisiaj do północy. Tak mi się wydaje.- odparł, wzruszając ramionami. Kiwnęłaś głową, biorąc łyk kawy. Teraz zauważyłaś, że Jean był od kilku minut jakiś zamyślony. Złapałaś go za rękę, przez co spojrzał na ciebie.
-Wszystko dobrze?- spytałaś. Pokręcił głową, jakby chciał wyrzucić z głowy swoje wszystkie dotychczasowe myśli.
-Jasne. Odpłynąłem chyba.- zaśmiał się. Pokiwałaś głową, kończąc swoje ciastko.
-Może pójdziemy na zachód słońca? Podobno ma być dzisiaj trochę wcześniej, a ja znam dobre miejsce...- zaczął niepewnie.
-Jasne. Z wielką chęcią.- odparłaś. Uśmiechnął się. Posiedzieliście w kawairni jeszcze jakąś godzinę, po czym chłopak zaprowadził cię na ubocze miasta. Słońce już zaczynało chować się za murem. Blondyn wszedł na niewysokie drzewo. Na jednej z grubszych gałęzi rozłożył swoją marynarkę i podał ci dłoń.
-Wskakuj.- powiedział. Chętnie usiadłaś obok niego, kładąc głowę na jego ramieniu.
-To prawda, że słońce się topi?- spytałaś nagle.
-Kto ci naopowiadał takich bzdur?- zdziwił się chłopak.
-No ktoś w korpusie tak mówił. Że za murami, jak się pojedzie nad m... mosze, czy coś, to tam słońce się topi.- odparłaś.
-Może...-
-O! Właśnie! Morze!- przerwałaś mu, po czym zamilkłaś.
-Może to prawda. Przecież tam nie byliśmy. Jak chcesz, to tam cię zabiorę.- odparł, uśmiechając się. Jęknęłaś cicho.
-Chyba wreszcie wiem.- powiedziałaś. Zdziwił się trochę.
-Ale co?- spytał.
-Wiem, czemu cię kocham...- mruknęłaś.
-A ty ciągle o tym? Eh, nieważne. Oświeć mnie.- odparł, patrząc na ciebie uważnie. Poczułaś delikatne rumieńce.
-No bo zawsze jesteś dla mnie taki dobry, ale też nie rozpieszczasz mnie i jesteś dla mnie chłopakiem, ale też przyjacielem i w ogóle...- mówiłaś. Blondyn zarumienił się delikatne i pocałował cię krótko.
-A ja cię kocham za wszystko. Nawet za ten niezgrabny nos.- zaśmiał się i szybki zaskoczył z drzewa.
-Ej! Jednak cię nie kocham! Spadaj!- krzyknęłaś, śmiejąc się.~·~·~·~·~·~·~·~
Z tym noskiem to taki żart. Każdy nosek jest zgrabny i śliczny ^.^Co do shot'a, to... nawet nie wiem, co mam powiedzieć. Ledwo się wyrobiłam XD
I w sumie tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanficCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)