Każdy z nas na pewno ma taką osobę, z którą ciągle się droczy. Nieważne nawet, czy chodzi o coś takiego, jak na przykład wybieranie filmu w kinie, czy zwykłe obrzucanie karteczkami na lekcjach. Ta właśnie osoba jest najbardziej wkurzającą częścią naszego życia, ale również nie wyobrażamy sobie spędzić bez niej dnia. Kimś takim był właśnie Jean. Podglądałaś go zza rogu na korytarzu, podczas gdy on rozmawiał z jakąś dziewczyną. Nie znałaś jej, miałaś ją gdzieś. Ale w ucho wpadło ci słowo ,,randka". Uśmiechnęłaś się szeroko, po czym podbiegłaś do niego i uwiesiłaś mu się na szyi.
-Hej, Jean, kochanie! To jak, wpadasz dzisiaj do mnie? Wiesz, rodziców nie ma w domu...- powiedziałas przesłodzonym głosem, tuląc się do chłopaka.
-[Imię], co ty tu do cholery robisz?!- krzyknął blondyn, próbując cię odsunąć.
-Nie tylko ty uczęszczasz do tej placówki, głuptasie!- zaśmiałaś się.
-Zostaw mnie w spokoju, psycholko!- odparł chłopak. Podczas waszej krótkiej wymiany zdań, dziewczyna zdążyła uciec na inny korytarz. Albo do innej szkoły. Jean westchnął, a ty odsunęłaś się od niego.
-Dzięki.- mruknął smutno, siadają pod ścianą.
-Uratowałam ci życie. Serio chciałeś iść z kimś takim na randkę?- prychnęłaś. Pokiwał głową.
-Jak zwykle wszystko mi niszczysz. Jesteś zazdrosna!- krzyknął, wskazując na ciebie palcem.
-Umawiania się z takim koniem, jak ty?- odparłaś zdziwiona. Chociaż po części była to prawda. Lubiłaś Jean'a i nawet podobał ci się. Jedyny problem był taki, że wciąż patrzył na ciebie jak na przyjaciółkę. Pokręcił głową i wstał.
-Nie. Zazdrościsz mi, bo ja umiem podrywać.- powiedział dumnie. Uniosłaś brew.
-Serio tak sądzisz? Umiem wyrwać sto razy więcej chłopaków, niż ty dziewczyn.- odparłaś pewna siebie.
-Ach tak? Założę się, że do końca dnia nie wyciągniesz od nikogo numeru telefonu!- dodał. Wyciągnęłaś rękę.
-Stoi! O szesnastej przyjdź na dach. Zbierz jak najwięcej numerów. Tam to rozstrzygniemy!- powiedziałaś. Chłopak uścisnął ci dłoń, a następnie ,,przerwał" wolną ręką.
-Przegrany spełnia życzenie wygranego.- powiedział, po czym odszedł w kierunku jakiejś dziewczyny. Od razu pobiegłaś na ostatnie piętro. Często siedzieli tam typowi głupokowaci podrywacze, od których łatwo dało się wyciągnąć numer telefonu. Stanęłaś przy jednej z grupek. Już po krótkiej wymianie zdań miałaś cztery numery. Zadowolona poszłaś na dalsze łowy.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Ile masz?!- krzyknęłaś, patrząc zaskoczona w telefon Jean'a.
-Aktualnie tylko siedemnaście. A tobie jak idzie, ślicznotko?- zaśmiał się, chowają telefon do kieszeni.
-Pff... Tylko głupi ujawnia takie sekrety. Powiem tylko, że więcej, niż dwadzieścia.- odparłaś dumnie. Wtedy zadzwonił dzwonek. Wróciłaś do swojej ławki. Załamana przeliczyłaś jeszcze raz zdobyte numery. Tak. Miałaś tylko jedenaście. Byłaś pewna, że chłopakowi pójdzie dużo gorzej! A tu taka zmiana. Już chciałaś pobiec do chłopaków z równoległej klasy, żeby poprosić ich o numery do swoich znajomych. Pokręciłaś głową, chcąc wyrzucić z głowy ten głupi pomysł. Nie. Zależało ci na uczciwej grze, uczciwej wygranej i uczciwej nagrodzie. Nie mogłaś zrobić czegoś takiego. Chociaż niezmiernie cię korciło. Reiner pewnie nie miałby nic przeciwko, gdybyś w zamian dała mu telefon do Christy. Świetna wymiana.
-Ogarnij się dziewczyno.- pomyślałaś, próbując wpaść na jakiś inny pomysł. Jak na złość, miałaś pustkę w głowie. A bardzo nie chciałaś przegrać. Mogłaś sobie przecież zażyczyć, czego tylko chciałaś! Żeby Jean zabrał cię na lody, albo do kina. Oczywiście, za jego pieniądze!
-[Imię]! Rozumiem, że już prawie są wakacje, ale wciąż został wam ten jeden dzień nauki!- krzyknęła nauczycielka, stając tuż przed twoją ławką. Spojrzałaś na nią. Już się przywzyczaiłaś, że akurat ta kobieta uważa swój przedmiot za najważniejszy, a ona sama jest boginią, którą trzeba uwielbiać. Westchnęłaś ciężko.
-Przepraszam, zamyśliłam się..
- powiedziałaś. Kobieta prychnęła pod nosem i wróciła do swojego biurka, narzekając coś jeszcze pod nosem o niewdzięcznych gówniarzach.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Czas minął ci nieubłagalnie szybko. Nieważne, z iloma chłopakami byś nie gadała, każdy albo zapominał swojego numeru, albo najpierw wymuszał twój, albo też wolał zgadać się na facebook'u. Niezadowolona ruszyłaś schodami na dach szkoły. Z jednej strony szkoda było ci tych wszystkich osób, które wraz z Jean'em musiałaś oszukiwać. Kto wie, może jakaś inna dziewczyna się w nim podkochiwała? Może właśnie miała nadzieję, że zadzwoni do niej i będzie chciał umówić się na randkę? A tak naprawdę, bądźmy szczerzy, nigdy tego nie zrobi. Na jej miejscu poczułabyś się pewnie wykorzystany i byłoby ci bardzo przykro. Nie mówiąc już o żalu i złości, jaką odczuwałabyś w stosunku do blondyna. Ale teraz... wolałaś stać się na jeden dzień egoistką i pomyśleć o sobie! Skoro wszystkie dziewczyny już znalazły sobie chłopaków, to czemu ty masz się niby ograniczać? Ta myśl trochę polepszyła ci humor. Weszłaś na dach i od razu oparłaś dłonie na kolanach, łapiąc oddech.
-Jezu, niech wreszcie zamontują windę w szkole!- jęknęłaś. Poczułaś lekkie uderzenie w tyłek, a obok ciebie stanął Jean.
-Nie wypinaj się tak, mała. Możemy już mieć to z głowy? Chcę już moją nagrodę.- powiedział.
-Chyba chciałeś powiedzieć, że chcesz już wręczyć mi moją nagrodę.- powiedziałaś dumnie, wyjmując telefon. Chłopak już trzymał swój, patrząc na ciebie uważnie.
-Ile masz?- spytał spokojnie.
-Dwadzieścia trzy.- powiedziałaś niby bez emocji. A tak naprawdę byłaś zawstydzona, wściekła, smutna... Prawie wszystkie emocje w tobie szalały.
-O. A ja mam dwadzieścia cztery.- zaśmiał się chłopak. Zamrugałaś zaskoczona.
-Czemu? Przecież tak ci świetnie szło na początku!- krzyknęłaś, wymachując rękami. Blondyn wzruszył ramionami.
-Naprawdę nie wiem. Najwyraźniej miałam świetny start, ale na końcówce troszkę zawaliłem.- odparł. Kiwnęłaś głową.
-No to... co mam zrobić?- spytałaś. Chłopak chwilę się zastanowił.
-Chodź ze mną jutro do kina.- poprosił, rumieniąc się delikatnie. Popatrzyłaś na niego zaskoczona.
-Możesz powtórzyć?- spytałaś niepewnie.
-Doskonale s-słyszałaś!- krzyknął, czerwieniąc się bardziej. Odchrząknął, starając się wyglądać poważnie i na pewnego siebie.
-Ale przedtem masz mnie pocałować.- dodał, unosząc głowę.
-Było od razu mówić, że tego sobie zażyczysz! Od razu bym chętnie przegrała!- odparłaś. Podeszłas do niego bliżej i pocałowałaś go krótko.
-Zniszczyłaś atmosferę. Miałaś się zawstydzić, ja miałam cię przytulić i wtedy pocałować. A potem miałem powiedzieć, że cię kocham...- powiedział zawstydzony. Zaśmiałaś się cicho.
-To... na swój sposób miłe i urocze. Też cię kocham.- powiedziałaś, przytulając się do niego. Czułaś, że to była o wiele lepsza wygrana, niż ten głupi zakład...~·~·~·~·~·~·~
Wiadomo, czyj pomysł XDBoże, wreszcie wakacje! Jak ja się cieszę totalnie! A w sumie... pytanie takie samo, jak w zeszłym roku! Czerwony pasek na świadectwie, czy na tyłku? :D
Tak, widzę, że zdjęcie w mediach jest takie bardziej zimowe, ale jest fajne. No i u mnie właściwie jest zimno!
No już nie zajmuję wam czasu. Idźcie cieszyć się wakacjami! :D
Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)