Nikt z nas nie lubi być budzonym, prawda? Szczególnie, gdy mamy jakiś przyjemny sen. Dlaczego wieczorem jest zawsze tak trudno zasnąć, a rano łóżeczko jakby trzyma nas w swych mięciutkich, ciepłych rączkach, które są po prostu kołderką. No cóż, może być też przyjemna pobudka. Mianowicie gdy twój, niesamowicie uzdolniony, chłopak, zaczyna śpiewać ci cicho do ucha.
-Kochanie, jeszcze pięć minut.- powiedziałaś, nawet nie otwierając oczu, z nadzieją, że zrozumie on twoją potrzebę chwili sam na sam z poduszką.
-Spóźnimy się znowu...- warknął niby obojętnym tonem, jednak jego głos niebezpiecznie drżał, co znaczyło, że nadal jest zdenerwowany. No ale skąd miałaś wiedzieć, że minutka snu zmieni się w godzinę? I że spóźnicie się na ważny koncert z okazji urodzin córki jakiegoś polityka? Nikt przecież nie mógł tego przewidzieć, prawda?! No i minął już tydzień, powinien odpuścić.
-Nie moja wina! A do tego należało jej się, to rozpieszczona gówniara, no i...- mówiłaś szybko, podnosząc się do siadu. Od razu jednak się uciszyłaś, widząc spojrzenie chłopaka. Tak, ewidentnie uważał, że tylko się pogrążasz. Westchnęłaś cicho.
-To gdzie dzisiaj się wybieramy, Levi?- spytałaś. Chłopak wstał z łóżka, przeciągając się.
-Mam grać w jakimś tam odcinku serialu... Ale mi się nie chce...- mruknął, dąsając się. Zaśmiałaś się, widząc, jak nasuwa górną wargę na dolną, starając się wyglądać uroczo. O dziwo, nawet mu wyszło, pomimo jego, jak zwykle chłodnego, spojrzenia.
-No co?- spytał, zdejmując spodnie i przebierając się. Najwidoczniej również dopiero co wstał. Przyjrzałaś mu się od góry do dołu. Mięciutkie, lśniące włosy, idealne, dosyć ostre, rysy twarzy, umięśniony tors i plecy, zgrabny tyłek, na który nie tylko dziewczyny patrzą łakomym wzrokiem, i równie zgrabne nogi. No i w bokserkach dosyć sporo centymetrów. Ideał, nie? Uśmiechnęłaś się do własnych myśli. Chłopak ubrał jakieś w miarę eleganckie ubrania i podał ci zwykłą fioletową sukienkę.
-Ubieraj się, a ja zrobię śniadanie.- powiedział, wychodząc z pokoju. Wykonałaś jego polecenie, a po chwili zeszłaś na dół, do kuchni. Już unosił się tam zapach naleśników. Usiadłaś przy stole, czekając na niespodziankę. Chłopak podał ci talerz z pierwszym plackiem, wyglądającym jak dwa skrzydła. Nie był uzdolniony tylko muzycznie, ale i artystycznie, co przekładał na robienie ci dosyć ciekawych śniadań.
-Dziękuję.- powiedziałaś, zaczynając jeść naleśnik. Chłopak wrócił do patelni. Po jakimś czasie, gdy oboje zjedliście i wykonaliście poranną toaletę, wyszliście do samochodu. Wsiedliście i przywitaliście się z Erwinem.
-Co tak długo? Czekam tu już dobre piętnaście minut.- mruknął, jadąc w stronę studia.
-Zawsze mogę cię zwolnić, wtedy w ogóle nie będziesz musiał czekać.- mruknął czarnowłosy. Blondyn zaśmiał się nerwowo.
-Wiesz, że żartowałem.- odparł, drapiąc się po karku. Levi kopnął jego fotel.
-Zamknij się chociaż na chwilę.- odparł. Uśmiechnęłaś się delikatnie. Erwin, osoba dwa razy większa od Levi'a, tak po prostu daje mu się poniżać. Oczywiście, wszystko było taką ich zabawą. Gdy dojechaliście na miejsce, twój chłopak pogonił blondyna o załatwienie wam kawy, a wy weszliście do wieżowca. Przywitaliście się z młodym reżyserem, Marco, i scenarzystą, Jean'em. Ugościli was po królewsku, a to nie jest przesada. W końcu o wielkiego gwiazdora i jego dziewczynę trzeba dbać, prawda? Najlepsza kawa, herbara oraz przekąski, biegająca wszędzie piskliwa menadżerka, Christa, oraz wielki ochroniarz, Reiner. Pewnie większość z nich pochodziła gdzieś ze środkowej Europy, co rozpoznałaś po blond włosach i niebieskich oczach.
-Możemy zaczynać, panie Ackerman?- spytał grzecznie Marco. Ten młody chłopak wydawał ci się taki uroczy i kulturalny. Ukochany zięć.
-Jasne.- odparł, zrzucając marynarkę na podłogę. W ostatniej chwili Eren padł na kolana, łapiąc część ubioru. Zadziwiający refleks, połączony z poświęceniem spodni. Usiadłaś obok kamerzystki, Ymir, i przyglądałaś się swojemu chłopakowi. Tak jak śpiew na scenie, tak samo gra aktorska wśród tylu ludzi, przychodziła mu bez problemu. Niestety, to nie to samo. Tutaj jest spokojny, skupiony, naturalny. A na występach staje się... dziki, a jednocześnie wciąż idealny. Chociaż, jak przystało na wspaniałego Levi'a, wszystko, czego się dotknie, staje się niesamowite.
-A może chce pani również zagrać?- spytał nagle Marco. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Nie, nie, to nie dla mnie. Tylko zrobiłabym z siebie pośmiewisko.- odparłaś, starając się brzmieć naturalnie. Mimo wszystko, gdy byłaś mała, bardzo chciałaś zostać aktorką. Zresztą, jak większość małych dziewczynek. Jednak bardzo długo się do tego przygotowywałaś. Niestety, po ukończeniu podstawówki i rozpoczęciu gimnazjum, porzuciłaś swoje marzenia. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
-Bardzo proszę, niech pani chociaż spróbuje.- poprosił, patrząc kocimi oczkami. Westchnęłaś i wstałaś z krzesła. Najwidoczniej, Marco to jedna z tych osób, którym nie da się odmówić.
-Ale tylko spróbujemy. Nawet nie chciej tego nagrywać.- powiedziałaś, marszcząc brwi.
-Tak jest!- odparł. Odwrócił się do Jean'a i wydał mu jakieś polecenie. Stanęłaś obok Levi'a.
-Udało mu się?- spytał, będąc trochę zaskoczonym.
-Ale co?- zdziwiłaś się.
-Namówić cię.- odparł. Kiwnęłaś głową, a on uśmiechnął się.
-To byk twój pomysł, prawda?- spytałaś, choć zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Przytaknął. Westchnęłaś cicho.
-Pani [Imię]! Proszę, żeby położyła pani dłonie na torsie pana Levi'a!- zawołał Marco. Wykonałaś polecenie, będąc odrobinę zawstydzona. Niby często przytulałaś się do swojego chłopaka, ale publiczne okazywanie sobie uczuć było jedną z rzeczy, które nie wychodziły Ci najlepiej. Chłopak objął cię w pasie, a drugą ręką delikatnie uniósł twój podbródek.
-Świetnie! Niech pani patrzy mu cały czas w oczy, a gdy skończy swoją kwestię, pani się w niego wtuli.- dodał po chwili. Levi popatrzył ci w oczy. Uwielbiałaś jego wzrok. Dla wszystkich chłodny, wręcz gardzący. A to ciepłe spojrzenie, pełne miłość, było rezerwowane tylko dla ciebie i dobrze o tym wiedziałaś.
-Bardzo cię kocham. Nieważne są dla mnie pieniądze czy sława. Bez ciebie, moje życie nie ma sensu. Dla ciebie, porzucę wszystko. Od ciebie pragnę tylko jednego. Żebyś ofiarowała mi swoją miłość.- mówił, niesamowicie ciepłym, jak na niego, głosem, uśmiechając się delikatnie, praiwe niewidocznie. Poczułaś łzy w oczach. Zapomniałaś i wszystkich ludziach, ktorzy was obserwowali. W tej jednej chwili, liczyliście się tylko wy. Przytuliłaś Levi'a mocno, a twoje łzy spłynęły na klapę jego marynarki.
-To było taki piękne.- szepnęłaś. Chłopak pogłaskał cię delikatnie po głowie.
-Ymir! Nagrałaś?- zawołał.
-Tak!- krzyknęła dziewczyna. Odsunęłaś się od Levi'a.
-Przecież mieliśmy tylko sprawdzić!- krzyknęłaś, będąc trochę oburzona.
-Sprawdziliśmy. To nawet nie miało związku z serialem. Poprosiłem Marco o nagranie tego. Taki małym prezent dla nas.- odparł niby obojętnie. Uderzyłaś go delikatnie w ramię.
-Wiesz, że będę cię tym szantażować?- spytałaś z szyderczym uśmiechem.
-A wiesz, że ci nie dam tego filmu?- odparł, pokazując język. Naburmuszyłaś się.
-Nienawidzę cię!-
-Też cię kocham.-~·~·~·~·~·~·~·~
Pierwszy raz nie trzymałam się zasady ,,kto pierwszy ten lepszy" przy przypisaniu shot'a. Mam usprawiedliwienie! @SadisutikkuKoneko miała urodzinki! Najlepszego! \(^o^)/W sumie to tyle. Jutro (albo pojutrze, musicie czuwać) świąteczny shot!
Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)