No, ten... yaoi/shounen ai i te sprawy... więc wiesz, nie lubisz, nie czytaj...
~·~·~·~·~·~·~·~·~Jak co dzień, obudziłem się z okropnym bólem w miejscu poniżej pasa, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Jak zwykle, byłem sam. Wstałem i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, pozwalając zimnej wodzie zmyć ze mnie brud i uczucie zmęczenia. Przewiązałem się ręcznikiem w pasie i spojrzałem w lustro. Kilka siniaków na klatce piersiowej i cztery malinki na szyi. Uda mi się to zakryć mundurkiem. Wróciłem do pokoju, ubrałem się i zszedłem na śniadanie. Spiąłem, opadające na czoło, kosmyki włosów spinką i wziąłem się za robienie śniadania oraz bento do szkoły. Gdy jajecznica była gotowa, nałożyłem ją na talerz i zjadłem na stojąco. Zrobiłem też kilka kulek ryżowych, zapakowałem do pudełka i schowałem do torby. W ostatniej chwili, bo wtedy zadzwonił mój telefon.
-Czego?- warknąłem niezadowolony.
-Oi, oi, niewyspany? Levi'ś, podwiozę cię do szkoły!- zapiszczała Czterooka. Jeden raz się na coś przyda.
-Kiedy będziesz?- mruknąłem niby od niechcenia.
-Siedem, sześć, pięć...- rozłączyłem się, załorzyłem buty i wyszedłem z domu. Zza okna czarnego Audi wychylała się szczęśliwa Hanji, a gdzieś obok dostrzegłem też Mike. Wszedłem do samochodu, unikając jej ciekawego spojrzenia.
-A gdzie Erwin?- spytała.
-Smith? Pewnie siedzi już w szkole.- mruknąłem, chcąc za wszelką cenę uniknąć rozmów o nim. Gdy moja matka umarła, wziął mnie pod swoją opiekę. Wszystko szło dobrze, był trochę jak taki dobry wujek, którego kiedyś miałem. Aż nie zaczął mi się etap dorastania. Na początku myślałem, że obudził się w nim matczynny instynkt. Głaskał mnie po głowie, przytulał, czasami całował w policzek. Nadzieja matką głupich. Głaskanie przeszło z głowy na tyłek, przytulanie zmieniło się w obmacywanie, a całuski w policzek na te z jęczyczkiem. Nie pieprzył mnie często, może raz na miesiąc. Po roku stało się to jego wieczornym rytułałem. Zasada trzech Z: zawołać, zaliczyć i zasnąć. Rano uciekał do pracy. Nie wspomniałem, jest nauczycielem w mojej szkole, do tego moim wychowawcą. Ciężkie mam życie, jak na gimnazjalistę. Do tego muszę utrzymywać dobre oceny, żeby nie przynieść mu wstydu.
-Levi'ś! O kim się tak rozmarzyłeś?- zaświergotała mi nad uchem Czterooka.
-Napewno nie o tobie...- mruknąłem. Akurat samochód zajechał pod szkołę. Podziękowaliśmy bratu Hanji za podwiezienie i wyszliśmy. Jaką mamy pierwszą lekcję? Oh, czyżby fizykę? Z naszym kochanym wychowawcą? Nieźle, może chociaż mnie dzisiaj nie weźmie do tablicy? Poszliśmy w stronę klasy. Usiadłem na moim stałym miejscu, czyli ostatnim przy oknie. Po kilku minutch zadzwonił dzwonek i przyszły Brwi Zagłady wraz ze swoim właścicielem. Uśmiechnął się promiennie, wywołując kisiel w majtkach u damskiej części klasy, i sprawdził listę.
-Róbcie zadania z siedemdziesiątej ósmej strony, a ja w tym czasie kogoś do mnie poproszę...- mruknął. Wziąłem się za zadania. Serio, ruch jednostajnie przyspieszony? Co to, powtórzenie z pierwszej klasy? A no tak, jesteśmy w trzeciej, teraz prawie wszystko się powtarza!
-Levi, dawno z tobą nie rozmawiałem!- zawołał Erwin, przeglądając dziennik. Westchnęłem i podszedłem do jego biurka. Przysunął mi krzesło i ruchem ręki kazał na nim usiąść. Wykonałem polecenie.
-Zaczniemy od czegoś prostego. Ile wynosi napięcie w gniazdku?- spytał.
-Dwieście trzydzieści.- odparłem.
-A czy wielkość wtyczki ma wpływa na przepływ prądu?- dodał. To ma być zabawne? Takie fizyczne podtesksty, których nikt nie rozumie?
-Wtyczki są takie same.- mruknąłem. Wyciągnął z szuflady kartkę i kazał napisać mi jakieś równianie. Zawsze tak robił, bo nie chciał przeszkadzać innym uczniom w pracy. Zacząłem pisać równanie, aż poczułem, jak jego dłoń sunie po moim udzie, coraz wyżej. Farciarz, biurko jest zakryte od strony klasy i nikt tego nie widzi. Nacisnął palcami na moje krocze, przez co wzdrygnąłem się.
-Już.- podsunąłem mu kartkę. Zamiast sprawdzić, napisał coś więcej. ,,Czy masz plany na wieczór?" co on, próbuje się bawić w romantyka? Odpisałem, że nie. Uśmiechnął się pod nosem. ,,Po szkole zamknij się w pokoju i nie wychodź do osiemnastej" napisał. Popatrzyłem na niego, mrużąc oczy. Co ten stary zboczeniec kombinuje?
-No teraz przekształć mi ten wzór, żeby wyznanczyć a.- napisał coś bardzo skomplikawnego. Będzie sporo myślenia. Jeśli to pomnożę... to jego ręka zacznie mnie macać po tyłku! Siedziałem cicho, próbując skupić się na zadaniu, a nie na tym, jak wkłada mi dłoń do spodni i ściska moje cztery liery. Zaczerwieniłem się.
-Jakieś problemy?- spytał.
-Nie, tylko to trochę skomplikwane...- odparłem. Już prawie miałem podać mu odpowiedź, gdy poczułem, jak wkłada we mnie palec. Podskoczyłem zasoczony, zwracając na siebie uwagę kilku osób.
-Udało się.- powiedziałem i westchnąłem z ulgą. Erwin puścił mnie, sprawdził i wpisał bardzo dobrą ocenę do dziennik.
-Dobra, na miejsce.- powiedział. Uciekłem szybko, próbując uspokoić się. Zaczęła się normalna lekcja. Erwin tłumaczył temat, część klasy słuchała, a reszta się nudziła. Odetchnąłem z ulgą, gdy zadzownił dzwonek. Od razu podbiegła do mnie Hanji.
-Dawno cię nie widziałam takiego zestresowanego! Co on ci za zadanie pierdyknął?!- krzyknęła. Warknąłem niezadowolony.
-Przymknij się. Po prostu jestem śpiący i dał trudny wzór.- odparłem.
-A byłeś czerwony, jak nie wiem co...- dodała. Świetnie, jeszcze dłużej mi to wypominaj!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Tak jak kazał mi Erwin, po szkole zamknąłem się w swoim pokoju. Dobrze, że kończyłem zajęcia po szesnastej, nie będę musiał tu aż tak długo siedzieć. Słyszałem, jak Smith łazi między pokojami, coś przenosząc i wynosząc. Może robi przemeblowanie i nie chciał, żebym mu się pałętał pod nogami? Wzruszyłem ramionami i wróciłem do odrabiania pracy z biologii. Czas zleciał mi wyjątkwo szybko. Spojrzałem na zegarek. Była osiemnasta cztery. Napiłbym się czegoś. Wstałem i przeciągłem się, słysząc ten typowy odgłos kości. Otworzyłem drzwi pokoju i zamurowało mnie. Świeczki rozstawione po całym korytarzu i rozsypane płatki róż prowadziły z mojego pokoju do łazienki. Poszedłem tam, nadal będąc oszołomionym. Zajrzałem do łazienki. Wanna wypełniona wodą z dosypanymi płatkami róż, a na podłodze rozstawione jeszcze kilka świec. Poczułem, jak ktoś mnie obejmuje od tyłu.
-To tak w ramach rekompensaty.- szepnął Erwin, całując mnie w policzek. Czy ja wyglądam na kobietę, którą rajcują takie rzeczy?
-A i kupiłem dla ciebie nowy mop...- dodał, pokazując mi w kącie łazienki owy przedmiot. Jego dłonie wdarły się pod moją, a tak szczerze to jego, koszulę, aby ją zdąć ze mnie. To samo zrobił z moimi bokserkami. Tylko to miałem na sobie. On sam zrzucił swój szlafrok i pocałował mnie namiętnie. Wziął mnie na ręce i wszedł do ciepłej wody. Było tak przyjemnie. Usiadłem między jego nogami, opierając głowę o jego tors. Dobra, trudno mi to przyznać, ale nieźle mu to wyszło. Westchnąłem, zamykając oczy.
-Levi...- zaczął mężczyzna, jeżdżąc dłońmi po moich ramionach.
-Czego?- mruknąłem, nawet na niego nie spoglądając.
-Kocham cię.- szepnął, przegryzając płatek mojego ucha. Wzdrygnąłem się.
-Fajnie. A ja cię nie lubię.- jeszcze za wcześnie, żebym mu powiedział. A niech się męczy. W końcu jestem wrednym gimbusem, nie?~·~·~·~·~·~·~
Znowu dla @HeartOfWarrior! Kicia, ciesz się!Witam, witam, Kasztanki. Tak właściwie, to nawet nie wiem, co mam dzisiaj powiedzieć... miłego weekendu i dobranoc! ❤❤❤❤
PS. Za wszystkie błędy szczerze żałuję i postanawiam poprawę... kiedyś tam...
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanfictionCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)