Siedziałam właśnie pod salą chemiczną, czekając na lekcję. A dokładniej na sprawdzian. Chociaż, czy modlenie się o proste zadania można nazwać czekaniem?
Przyszłam dwadzieścia minut wcześniej, ponieważ chciałam się jeszcze trochę pouczyć. Jednak najwyraźniej mi to nie wyjdzie. Na korytarz wszedł Mike, trzecioklasista, a jednocześnie mój chłopak. Podszedł bliżej i usiadł na ławce obok mnie.
-Hej.- powiedział.
-Cześć.- odparłam, dając mu całusa w czoło. Musiałam, oczywiście, wstać, żeby to zrobić. Chłopak przytulił się do mnie, opierając się policzkiem o moją głowę. Zazwyczaj Mike tak się nie zachwowuje. Jest obojętny na większość sytuacji i ludzi oraz żadko kiedy wyraża swoje własne zdanie. Tak mogą myśleć inni i jest to prawda! Ale ma też drugą stronę. Straszny z niego pieszczoch. Czasami porównuję go do pieska. Nawet, gdy jesteśmy u mnie w domu, a ja próbuję się uczyć, kładzie mi głowę na kolanach i prosi o chwilę uwagi.
-Zmieniłaś szampon. Brzoskwinia z truskawką.- powiedział nagle chłopak, przerywając moje rozmyślenia. A nie mówiłam, że piesek? Kiedyś wyczuł, co jadłam dzień wcześniej na śniadanie. Tak, myłam wtedy zęby! Podrapałam do po brodzie, zachaczając o zarost. Mruknął w zadowoleniu. Przejechał dłonią po moim brzuchu, a zaraz po nodze. Chyba coś chce.
-Dawno nigdzie nie wychodziliśmy.- wypalił po chwili. Zaśmiałam się pod nosem. Chociaż, jakby się zastanowić, to prawda. Zapisałam się do tego liceum w drugim semestrze, stosunkowo niedawno, więc miałam wiele spraw. To papiery z innej szkoły, to nowy klub, nadrobienie zaległości i tak dalej.
-Masz czas po lekcjach?- ciągnął chłopak, pocierając swoim nosem o moje ucho. Chyba naprawdę ma chęć gdzieś razem wyskoczyć.
-Tak, raczej nie mam nic w planach.- odpowiedziałam. Piątek, a ja nie mam nic do roboty, kto to słyszał!
-To pójdziemy do kina?- zapytał. A piesek nie chce do parku? Tak, kocham go tak nazywać! Zamknęłam zeszyt i schowałam go do torby. Blondyn skorzystał z okazji, a jego głowa zmieniła miejsce z moich włosów, na kolana. Pogłaskałam go po policzku.
-Dobrze.- powiedziałem, dając mu całusa. Blondyn przegryzł moją wargę, prosząc o więcej. Wspominałam, że jest zwierzęciem też w innych sytuacjach?
Akurat na korytarz weszło kilka osób z naszych i innych klas. Mike szybko się wyprostował, pożegnał ze mną i uciekł do Hanji, wymigując się jakimś projektem u ich wychowawcy, profesora Smitha. Podeszli do mnie Eren, Mikasa oraz Armin. Ci pierwsi, to prawie rodzeństwo. Państwo Jaeger zaadoptowali Mikasę, jak była mała. Ale i tak ze sobą chodzą! Chociaż, czasami mam wrażenia, że w swój związek wciągają też blondyna.
-Hej, Christa!- przywitał się brunet. Czarnowłosa kiwnęła głową, a Arlert zrobił to samo.
-Cześć wam. Przygotowani na sprawdzian?- spytałam. Oi, złe pytanie. Armin zaczął coś gadać o tym, jak prosta jest chemia, Eren zbladł, a Mikasa zabijała mnie przez to wzrokiem. Chyba komuś się zapomniało. Po chwili doszła jeszcze reszta klasy, zadzwonił dzwonek i weszliśmy do sali. Boże, świeć nad moją duszą!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Wreszcie zadzwonił dzwonek, oznajmiając koniec siódmej lekcji, a jednocześnie weekend! No, przynajmniej dla części uczniów, którzy nie mają akurat dzisiaj dodatkowych zajęć. Nasza kochana nauczycielka postanowiła sprawdzić nasze testy w trakcie okienek, przez co znaliśmy już swoje oceny. Nie tylko my, cała szkoła! Plotki szybciutko się roznoszą. Wyszłam przed szkołę, gdzie już czekał na mnie Mike.
-Jak poszło?- wypalił od razu. Uwaga, zaraz jego tryb pieszczocha przełączy się na wkurzonego psa!
-Dwa na szynach.- mruknęłam. Niby jego wyraz twarzy się nie zmienił, ale czułam jego złość! Pokaże ją, jak będziemy sami, napewno!
-Kiedy poprawa?- dodał, zakładając ręcę na klatce piersiowej.
-W przyszłym tygodniu.- odpowiedziałam, spuszczając głowę. Nawiasem mówiąc, on ma z chemii piątkę. Więc teraz czuję totalny wstyd i zażenowanie!
-Idziemy do mnie. Wytłumaczę ci cały materiał, a w domu potrenujesz zadania i reakcje.- chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę swojego mieszkania. Nawet nie próbowałam się stawiać. To nawet lepiej, że mi pomoże. Może wreszcie nie będę musiała słuchać narzekań mamy, że za mało się uczę!
Już po paru minutach byliśmy w mieszkaniu Mike. Stanął w salonie, kładąc dłonie na biodrach.
-Więc? Jak chcesz mi się wytłumaczyć?- spytał szorstko. Teraz wyglądał jak tatuś wkurzony na córeczkę.
-No, bo ja naprawdę się starałam! Ale ten sprawdzian był tru...!- zaczęłam, wymachując rękami. Blondyn uniósł dłoń, żebym przestała mówić.
-Armin jakoś miał wszystko dobrze.- powiedział. Kurde, serio?!
-Bo to Armin! No, Mike...- zrobiłam szczenięce oczka, patrząc na niego z dołu. Ręce złożyłam, jak do modlitwy. Chłopak westchnął i przytulił mnie. Wspominałam, że jest bardzo duży, a ja malutka? Przez co sięgam mu ledwo do klatki.
-Chodź, wytłumaczę ci wszystko, a ty dostaniesz piątkę.- powiedział, a raczej wymruczał w moje włosy. Piesek złagodniał!
-Dobrze.- odpowiedziałam. Weszliśmy do jego sypialni. Nadal nie jestem przyzwyczajona, że tak tu pusto. Łóżko, biurko, szafa i komoda, wszystko z sosnowego drewna. Tylko ściany białe! Chciałam mu kiedyś kupić pomarańczową lampę z lawą, ale mi zabronił. Powiedział, że to zniszczy estetykę, czy coś. Za dużo czasu spędził z Levi'em. Mike usiadł przy biurku i wskazał na swoje kolana. Grzecznie usiadłam. Chłopak wyjął kartkę, długopis i moje książki z torby. Na początek tłumaczył mi równania hydrolizy. Jakoś niby jednym uchem go słuchałam, ale drugim wypuszczałam. Oparłam głowę na dłoni, przyglądając się rękom blondyna. Nie wiem, dlaczego, ale, zaraz po brodzie, to moja ulubiona część w jego ciele. Są takie duże i umięśnione. Nawet nie wiecie, jak to pomaga na zakupach! I jakie przyjemne przy przytulaniu! W pewnej chwili ta duża dłoń znalazła swoje miejsce na mojej głowie i lekko mnie pogłaskała.
-Nie słuchasz mnie.- powiedział Mike. Westchnęłam ciężko.
-To jest za trudne.- mruknęłam, wtulając się w jego tors. On zajmuje trzecie miejsce moich ulubionych części jego ciała. Możecie zgadywać, co jest czwarte.
-Christa, bo cię wygonię. Wiesz, co mawiała moja nauczycielka z gimnazjum?- zapytał poważnym tonem.
-Nie...- odpowiedziałam niepewnie.
-Stałe związki są tylko w chemii. Jak się nie postrasz na poprawie, to ci to udowodnię.- odparł. Popatrzyłam na niego smutno. Już szykowałam się na płacz, ale uśmiechnął się.
-Żartowałem. Ale masz się naprawdę postarać. A teraz pisz mi tą reakcję.- podał mi jakąś sól i kwas. Coś tam rozpisałam, zaraz znowu i jeszcze raz. To będzie długi tydzień. Ale mnie wystraszył, wolę mu nie podpaść.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Wyszłam z lekcji chemii z moją poprawą w ręku. Od razu przyatakował mnie Mike.
-I jak ci poszło?- spytał z nadzieją w oczach.
-Piątka!- wrzasnęłam szczęśliwa, wymachując kartką. Blondyn dał mi całusa i kucnął. A, tak, obiecał, że będzie mnie cały dzień nosił na barana, jak dostanę wyżej niż trzy. Wsiadłam na jego plecy. Nie wydawał się nawet, że się męczy, odnosząc mnie do klasy. A nawet był zadowolony. Wtuliłam twarz w jego włosy.
-Kocham cię, mój piesku.- wymruczałam.
-Słucham?- zdziwił się.
-Powiedziałam, że cię kocham.-~·~·~·~·~·~·~·~·~
Kocham ten paring! Od teraz go ubóstwiam! Co z tego, że jest mało popularny?W ogóle, dlaczego jest tak mało paringów z Mike? A to jedna z najlepszych postaci! Przynajmniej ja tak uważam.
Bardzo przepraszam za przerwę, ale była potrzebna. Po pierwsze wyjechałam, po drugie nie miałam zbyt dużo czasu i po trzecie brak weny.
Shot jest o kilka godzin wcześniej, bo się pochorowałam! I frekwencja poszła w pizd...!
Tyle z ogłosznek. Papa, Kasztanki! ♥♥♥♥♥
Ps. Kto się za mną stęsknił? ^.^ plis, niech chociaż jedna osoba napisze, że tak :<
CZYTASZ
[SnK] One-shots
FanficCześć! W tym opowiadaniu będziesz mógł znaleźć różne one-shoty z Shingeki no Kyojin. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. Zapraszam do czytania! :)